Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lębork. W aptece nie sprzedano jej leku choć miała receptę

rg
rg
Farmaceuta nie sprzedał leku wypisanego na zwykłej kartce, mimo że według prawa takie recepty są ważne

Impertynecja posunięta aż do granic! - tak ocenia postępowanie farmaceuty pani Olga ( nazw. do wiad.red.). Pracownik apteki Gemini przy ulicy Staromiejskiej nie sprzedał kobiecie leku nierefundowanego Zorac, wypisanego przez lekarza na kartce papieru. Zdaniem pani Olgi, apteka złamała prawo. - W innej lęborskiej aptece z realizacją tej recepty nie miałabym kłopotu, ale lek był niedostępny - mówi. - W ten sposób zostałam pozbawiona możliwości leczenia. Nowy przepis, który wszedł w życie w ubiegłym roku, umożliwia realizację takich recept, o ile znajdują się na niej wszystkie niezbędne dane.

Pani Olga powołuje się przy tym na rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 8 marca 2012 r. w sprawie recept lekarskich oraz rozporządzenie Naczelnej Izby Lekarskiej z maja ub.r., które umożliwia realizację wypisanych w ten sposób recept, o ile dotyczy to leków nierefundowanych. Dodaje też, że w aptece została potraktowana obcesowo.

Jest podwyżka dla burmistrza

- Najpierw rozmawiałam z panią technik farmaceutyki, której pokazałam receptę. Powiedziała, że "chyba sobie jaja robię" - relacjonuje pani Olga. - Poprosiłam farmaceutę, a ten ironicznie wyjaśnił mi, że recepta to nie to samo co kartka papieru, informując, że to bzdury jakoby był przepis pozwalający zrealizować receptę wypisaną w ten właśnie sposób.

Pani Olga, jak mówi, wyszła z apteki, by w ciągu kilku minut do niej wrócić ze znalezionym przy pomocy komórki w internecie, stanowiskiem Naczelnej Rady Lekarskiej.

- Potwierdzało moją rację - mówi. - Wróciłam do apteki chcąc pokazać je farmaceucie. On jednak stwierdził, że nie musi tego czytać, bo skończył farmację i wie lepiej.
Stanowisko pracowników poparła kierownik apteki. - Czułam się bezradna i upokorzona- mówi pani Olga. - Do apteki Gemini już nie wrócę- dodaje.

Będzie remont Kossaka

Apteka broni się, że zarówno wygląd recepty, jak i zachowanie klientki, mogło wzbudzić podejrzenia. - Nasi farmaceuci mieli prawo odmówić wydania leku w analizowanej sytuacji, bo że "zlecenie wydania leku" wystawione przez lekarza nie spełniało jakichkolwiek wymogów druku dokumentu jakim jest recepta - tłumaczy Aleksandra Kuźniak, menager sieci aptek Gemini. Dodaje jednak, że samego zlecenia nie widziała i opiera się jedynie na relacjach pracowników apteki i klientki, która złożyła skargę. - Zgodnie z obowiązującym zarówno lekarzy jak i farmaceutów Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 8 marca 2012 roku, przedstawiona przez pacjentkę kartka mogła wzbudzić wątpliwości farmaceuty - informuje Kuźniak. - Nie bez znaczenia pozostaje fakt samej postawy pacjentki, która w opinii pracowników była wręcz agresywna, co utrudniało podejmowane przez nich próby wyjaśnienia problemu.

Upamiętnili Powstanie Styczniowe

Zdaniem Kuźniak farmaceuci w aptekach pracują i realizują recepty w oparciu o ogólnie obowiązujące przepisy prawa, przede wszystkim Ustawę Prawo Farmaceutyczne. - Rekomendacja Izby Lekarskiej nie ma żadnej mocy prawnej, a my farmaceuci nie mamy obowiązku nawet ich znać - dodaje.
Sprawa oparła się o Naczelną Izbę Aptekarską. Swoją opinię na ten temat wydała również Naczelna Izba Lekarska. Obie sprzeczne. - Naszym zdaniem farmaceuta miał obowiązek wydać lek - uważa Katarzyna Strzałkowska, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej. - Obowiązujące rozporządzenie nie przewiduje żadnych wymogów co do rozmiarów recept na leki niepodlegające refundacji, które nie należą do kategorii dostępności. - Farmaceuta miał podstawy by odmówić realizacji tak wystawionej recepty- uważa z kolei Tadeusz Bąbelek, sekretarz Naczelnej Izby Aptekarskiej. - Tym bardziej, że w opisanym przypadku mam do czynienia z lekiem silnie działającym, jakim jest Zorac.
Z tym stwierdzeniem nie zgadza się pani Olga, która sama pracuje w branży medycznej. - Zorac, stosowany miejscowo, nie ma (poza teratogennym) działania ogólnoustrojowego. Nie należy też do grupy leków silnie i bardzo silnie działających- tłumaczy, powołując się na Farmakopeę, urzędowy spis leków dopuszczonych do obrotu, zwanym także kodeksem aptecznym.

- Przepisy przywoływanego rozporządzenia są niejasne, nieprecyzyjne i dalekie od uniwersalności. Brak klarowności w zapisach aktów prawnych powoduje rozbieżności w ich stosowaniu i rozumieniu - uważa Marian Witkowski, konsultant farmaceutyczny. - Uważam jednak, że zabrakło obiektywnego spojrzenia na zagadnienie i postawienia pacjenta ponad przepisy. Moim zdaniem w tym konkretnym przypadku zawiódł czynnik ludzki.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto