Lębork. Miasto przegrało w sądzie z lokatorem. Musi zwrócić pieniądze

Lębork. Miasto przegrało przed sądem rejonowym sprawę z mieszkańcem, który domagał się zwrotu pieniędzy za wykupiony lokal.
Powodem roszczeń były wady ukryte, których, jak ustalił sąd na podstawie opinii biegłego, kupujący nie mógł dostrzec.

Czytaj również:Lęborski magistrat przegrał w sądzie spór z przedszkolami

- To wyrok I instancji - mówi Witold Namyślak, burmistrz Lęborka. - Prawdopodobnie się od niego odwołamy. To pierwsza taka sprawa podczas mojej kadencji i też chciałbym, by się zakończyła, bo lokal mógłby wrócić do miasta i zostać sprzedany- mówi.
Pan Wojciech (nazwisko do wiad. red) wykupił 25 metrowe mieszkanie na poddaszu, w poniemieckiej kamienicy za 40 tys. zł. Radość wynikająca z korzystnej ceny rozwiała się, kiedy okazało się, że lokal ma wady ukryte. Były mieszkaniec m.in. wyciął słup podpierający płatew, uszkodził belki stropowe i położył betonową wylewkę na drewnianych stropach. Drewniana podłoga mogła się zarwać.

Czytaj również:Nauczyciele protestują przeciwko działaniom starosty
- Kupiłem od gminy miasta Lębork zamiast mieszkania wielki problem, który trwa do dziś - tłumaczy.
Rzeczoznawca ocenił, że lokal wymaga przeprowadzenia remontu kapitalnego i nie spełnia obowiązujących standardów. Zalecił też remont kapitalny m.in. z wypoziomowaniem podłóg. Po stronie lokatora stanął biegły sądowy.
Chociaż burmistrz zaznacza, że miasto wykonało już najpotrzebniejsze prace to pan Wojciech tłumaczy, że lokal nie nadaje się do zamieszkania, a w środku pokoju stoi... słup.- Dziś tam nie można mieszkać - mówi pan Wojciech. - Przebywanie w tym lokalu nie jest bezpieczne, a przy wejściu stoi słup, którego w momencie kupowania mieszkania tam nie było.
Mężczyzna nie wyklucza sprawy o zasądzenie odsetek za okres od momentu, gdy odstąpił od umowy najmu, czyli od czerwca ub.roku.