Trzech uczestników biegu z Cewickiego Klubu Morsów schłodziło się po biegu w zamarzniętym jeziorze.
Jedni grzali się przy ognisku i popijali gorącą kawę, a inni po przekroczeniu mety zdjęli ubranie i wskoczyli do lodowatej wody jeziora Brody. Musieli najpierw wyrąbać sobie miejsce, żeby do spokojnego morsowania.
- Zimna kąpiel to regeneracja dla mięśni po takim wysiłku
- mówi Stanisław Paczuła, uczestnik biegu i członek Cewickiego Klubu Morsów.
- Morsuję i biegam już ponad sześć lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!