Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Agatą Kozyr, prezes fundacji na rzecz budowy hospicjum w Pogorzelicach

Marcin Kapela
Marcin Kapela
30 stycznia, na dwa dni przed balem charytatywnym, Fundacja Lęborskie Hospicjum Stacjonarne stała się wreszcie właścicielem działki pod hospicjum w Pogorzelicach, podarowanej przez Stefanię i Janusza Bartkowskich z Gdyni. Dlaczego wszystko tak się przeciągnęło opowiada Agata Kozyr, prezes fundacji.

Podczas prezentacji aktu notarialnego na balu w Godętowie powiedziała pani, że trudności administracyjne sprawiły, że stało się to dopiero teraz. Jakie to były trudności?

- Chciałabym zacząć od tego, w jaki sposób otrzymaliśmy jako fundacja działkę w Pogorzelicach. Tę historię warto opowiedzieć, bo ona jest potwierdzeniem tego, że w świecie w którym liczy się tylko pieniądz i zawsze musi być „coś w zamian”, spotykamy ludzi o zupełnie odmiennych priorytetach. Mogę śmiało powiedzieć, że spotkaliśmy „aniołów”, dzięki którym poczyniliśmy krok milowy w naszych działaniach. Oni bowiem ofiarowali nam piękny teren. Taki, o którym marzyłam od początku: blisko drogi głównej a jednocześnie w pięknym otoczeniu lasu, źródełka, otaczającej przyrody. Dokładnie 23 marca 2018 r. w piątek zadzwoniła do mnie pani Stefania z zapytaniem, czy hospicjum musi być w Lęborku. Wówczas byliśmy na etapie złożenia wniosku o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego dla działki na osiedlu Lębork-Wschód. To na tamten moment była jedyna opcja zaproponowana przez miasto. Do zagospodarowania mogła być działka jedynie nieco ponad 4 tys. m kw. Docelowo w najszybszym czasie, bez ewentualnych protestów ze strony mieszkańców, moglibyśmy mieć ten teren pod koniec 2018 r. I tym żyliśmy. Podczas krótkiej rozmowy okazało się, że ta pani ma działkę, którą chciałaby przeznaczyć na szczytny cel. Proszę sobie wyobrazić, że ta działka od 2003 roku czekała na ten moment. Byli ludzie, którzy chcieli ją odkupić od właścicieli za bardzo duże pieniądze i przeznaczyć na jakieś ranczo. Ktoś inny był zainteresowany kupnem jej części. To co jest niebywałe to fakt, że myśl o przekazaniu działki zaczęła kiełkować w głowie pani Stefanii od września 2016 r., dokładnie wtedy, kiedy zawiązała się fundacja. Głęboko wierzymy, że to nie jest przypadek. Razem z mężem spotkaliśmy się z państwem Bartkowskimi w niedzielę i pojechaliśmy obejrzeć działkę. Piękny, malowniczy teren z panoramą Lęborka, ściana lasu, interesujące zbocze i strumyk, cudowny stary dąb pośrodku. Na zapytanie darczyńców o motyw ich decyzji usłyszałam odpowiedź: „W życiu otrzymaliśmy tak dużo dobrego od Pana Boga, więcej niż się spodziewaliśmy czy prosiliśmy. Dziś chcemy się tym dobrem podzielić”.To był szok i niedowierzanie. Zaprosiłam państwa Bartkowskich na Lęborskie Pola Nadziei. Bardzo mi zależało, aby poznali organizację, rozmach jej działania, ludzi którzy od samego początku zaangażowali się w projekt. Aby to o czym rozmawialiśmy wówczas znalazło potwierdzenie w faktach.

Wygląda na to, że oni byli przekonani, żeby ofiarować tę działkę, a pani z tego niedowierzania chciała im to wszystko pokazać.

- Dzisiaj w dobie ograniczonego zaufania do różnego typu tworzących się i działających w kraju fundacji bardzo zależało mi na tym, aby ci państwo faktycznie zobaczyli, że nasza organizacja od samego początku jest prawdziwa, przejrzysta a ludzie ją tworzący mają czyste intencje, poświęcają swój wolny czas, dzielą życie zawodowe i rodzinne, działają charytatywnie i naprawdę chcą wybudować hospicjum. Uważałam, że tak trzeba postąpić. Pokazać jak działamy i jaki jest rozmach naszych przedsięwzięć, ilu ludzi skupiamy wokół, to wszystko należało zaprezentować. Po Lęborskich Polach Nadziei w kwietniu 2018 roku darczyńcy pojechali do notariusza. I tu pojawił się zasadniczy problem. Nieruchomość rolna powyżej 3 tys. m kw. na tamten moment według ustawy nie może być przekazana nie-rolnikowi. Ustawa wymienia katalog podmiotów, które mogą nabyć ziemię rolną bez ograniczeń. W żadnym wypadku jednak nie ma zapisu, w którym darczyńca chce podarować ziemię, obdarowany chce przyjąć a wszystkiemu dodatkowo przyświeca szczytny cel. Przez kilka tygodni zastanawialiśmy się, co robić. Bardzo zaangażował się pan wójt Nowej Wsi Lęborskiej Ryszard Wittke. Dzwoniłyśmy w różne miejsca i dopytywałyśmy się też same, jak postąpić. Tworzyłyśmy pisma. W efekcie jedynym rozsądnym rozwiązaniem stało się podzielenie tej działki na mniejsze i przekazanie dopuszczalnego według ustawy obszaru. Darczyńcy oprócz woli przekazania terenu pod budowę wzięli na siebie, z własnej chęci, również ciężar załatwienia wszystkich formalności i pokrycia bardzo wysokich kosztów. Nie spodziewali się jednak, że wykonają dziesiątki podróży do Lęborka a w samym procesie podziału działek natrafią na ludzi, którym idea budowy hospicjum jednak nie przyświeca tak jak nam. Po pierwsze podział działek nie został dokonany zgodnie z ich propozycją. Tu natrafili na ogromny opór planisty i geodety. Do dziś nie rozumieją tego stanowiska, a akurat te procedury i postępowania nie są im obce. Do tego całość postępowania trwała bardzo długo i kilka miesięcy po prostu przeleżała w biurze geodezyjnym. Czujemy się z tym okropnie, bo zarekomendowaliśmy akurat to biuro geodezyjne. Uważam, że obsługa ludzi, którzy czynią coś tak wielkiego dla dobra lokalnej społeczności, dla dobra nas wszystkich, winna być na najwyższym poziomie a przede wszystkim z ogromnym poszanowaniem ich woli.

Czy to był koniec problemów administracyjno - urzędowych?

- Oczywiście, że nie. We wrześniu okazało się, że uchwalona w czerwcu przez radnych gminy Nowa Wieś Lęborska uchwała o opłacie adiacenckiej może bezpośrednio uderzyć w darczyńców. To było apogeum wszystkiego. Podkreślę, że podział działek odbył się tylko i wyłącznie dlatego, aby darczyńcy mogli ich dozwoloną przez prawo część ofiarować fundacji. W przeciwnym razie przecież nie czyniliby tego. I za to mogliby zostać w ciągu najbliższych trzech lat ukarani. Ukarani to znaczy musieliby jeszcze ponieść duże koszty za ich dobre serce. Cieszę się, że radni szybko się zreflektowali. Niemniej niesmak pozostał. I okazuje się, że tak górnolotnie składane deklaracje typu „wszystkie ręce na pokład” w budowie hospicjum, w rzeczywistości nie znalazły pokrycia. Po dwóch latach nasi darczyńcy byli już naprawdę zmęczeni i tak właściwie do końca nie byliśmy pewni, czy po tym „przeczołganiu” nie wycofają się i czy w efekcie uda się przekazać ten teren. Kiedy ostatecznie wszystkie dokumenty zostały przygotowane a pani Stefania zadzwoniła z terminem podpisania aktu ustalonym na 30 stycznia br. najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się.

Też dlatego, że pojawiły się już pytania, wątpliwości ze strony mieszkańców powiatu, dlaczego nic nie dzieje się w sprawie budowy hospicjum?

- Doskonale rozumiem wszelkie zapytania mieszkańców i interesowanie się sprawą hospicjum. Jednak kiedy budujemy prywatnie dom, to zwykle mając już grunt pod budowę i finansowanie (czy to własne, czy w formie kredytu) sama budowa domu trwa około dwóch lat. Ciężko jest wybudować hospicjum nie spełniając podstawowych kryteriów jakimi są odpowiedni teren i co najważniejsze wystarczająca suma pieniędzy. Stąd oczekiwania te nie były i póki co nie są współmierne do stanu faktycznego. Dzisiaj mamy działkę, ale wciąż potrzebujemy środków. Aktualnie na koncie mamy ok. 650 tys. złotych. To są środki uzbierane nie od jednej, dwóch czy pięciu osób. To ofiarność tysięcy ludzi, którzy zaufali nam i uwierzyli w ideę budowy hospicjum. Dźwigamy dzisiaj ogromną odpowiedzialność za te pieniądze. Czujemy się w obowiązku, aby na bieżąco komunikować o wszystkim poprzez media społecznościowe, na naszej stronie internetowej, w prasie czy podczas bezpośrednich rozmów z nami np. w trakcie różnego typu akcji. Rozumiemy zainteresowanie każdej osoby, która już na tym etapie nas wsparła. Stąd uważam, że każdy powinien wiedzieć dlaczego tak długo trwały procedury związane z przekazaniem samej działki. Każdy powinien również wiedzieć co dalej. Teraz o każdym dalszym kroku, każdym przestoju będziemy informować na naszej stronie. Bo jeżeli konkretna osoba spowalnia proces, to chcę aby społeczeństwo o tym wiedziało.

W czym lepsza jest ta działka od tej na Lębork Wschód?

- Tam byłaby granica z domkami, które są przy ulicy Wileńskiej. Obszar maksymalnie do ponad 4 tys. m kw. W Pogorzelicach jest sąsiedztwo lasu, przyroda, piękne widoki. To, co najważniejsze, a o czym nie wiedzieliśmy trzy lata temu, że akurat przy Wileńskiej mieści się strefa przemysłowa. Nie wyobrażam sobie firm produkcyjnych, przejeżdżających tirów jako sąsiedztwa dla domu hospicyjnego.

Co teraz przed wami?

- Wniosek o warunki zabudowy został złożony, tak, jak i wniosek o zapewnienie mediów typu woda i prąd. Mamy projekt architektoniczny. Przed nami jest jeszcze projekt budowlany, ppoż, sanitarny. Szukamy osób, które weszłyby z nami we współpracę w tym zakresie. Chciałabym, żeby w tym roku ta budowa rozpoczęła się. Na pierwszą część budynku przewidzianą dla 17 osób potrzebujemy ok. 6 mln zł, a potem w miarę potrzeb będziemy mogli dobudować kolejne moduły na więcej osób. Jak już będziemy mieli kompletny projekt, to podzielimy go na etapy. Będziemy odzywać się do tych wszystkich firm, które deklarowały swoją pomoc rzeczową. Do tej pory nie mogliśmy tego zrobić, bo nie mieliśmy ani tytułu do działki, ani projektu. Mając kompletny projekt i podzieloną budowę na konkretne etapy z wyszczególnieniem materiałów potrzebnych do realizacji, będziemy wiedzieć jakie fundusze są potrzebne, by na przykład wykonać etap pierwszy – stan surowy otwarty.

To miasta i gminy powiatu lęborskiego powinny wesprzeć budowę hospicjum?

- Oczywiście. Uważam, że w interesie wszystkich gmin jest wsparcie budowy hospicjum. Dzisiaj uzbierana kwota to wsparcie w większości prywatnych darczyńców. Ludzie jednak za każdym razem pytają, czy budowę hospicjum wesprze miasto, powiat czy gmina. Te pieniądze powinny bezwzględnie już na tym etapie zostać uwzględnione w budżetach. Teraz będziemy już otwarcie rozmawiać o konkretnym wsparciu. Odwiedzimy wszystkie gminy, będziemy rozmawiać ze wszystkimi włodarzami i obradującymi tam radami. Przez trzy lata nasz zespół nasłuchał się z różnych stron wielu wspaniałych deklaracji, chęci wsparcia i pomocy i teraz przyszedł czas na ich wypełnienie. Jak wszyscy się włączą, to nie trzeba brać kredytu, żeby sfinansować budowę hospicjum stacjonarnego. Zresztą nie wyobrażam sobie, aby na tym etapie zaciągać kredyt. Jesteśmy w stanie zbudować hospicjum w ciągu trzech lat. To jest ten moment, żeby włączyły się samorządy.

Czy przewiduje pani jeszcze jakieś problemy administracyjne, które mogłyby spowolnić realizację projektu?

- Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć dzisiaj. Niemniej będziemy naciskać i bardzo monitorować każdą procedurę. Będziemy bardzo pilnować terminów. Byłoby dobrze, gdyby były faktycznie „wszystkie ręce na pokład” i jeżeli np. na decyzję jest 21 dni, a można ją przyspieszyć i wydać w 7 dni, to oczekujemy zaangażowania w tym zakresie. Zależy nam, aby wszystkie kompetencyjnie odpowiedzialne osoby, na konkretnych stanowiskach miały tego świadomość i potraktowały sprawę priorytetowo. To też będzie ogromna cegiełka w budowie hospicjum. Nie mówimy więc tylko o wsparciu finansowym, bo każdy coś może dać od siebie. Mając teren, mając projekt naprawdę uaktywnijmy się. Idealnie byłoby, gdyby inne lokalne firmy pokazały odpowiedzialność społeczną i takie zaangażowanie, jak Farm Frites Poland S.A. To jest firma, która od początku uwierzyła w naszą organizację i regularnie udziela nam wsparcia finansowego. Na tym etapie jest to wsparcie naszych celów statutowych. Dzięki FFP możemy jako organizacja działać i rozwijać się. Ta firma deklaruje też wsparcie później, ale nie możemy opierać wszystkiego na jednym przedsiębiorstwie i liczyć, że wybuduje nam hospicjum. Zachęcamy więc bardzo wszystkich zainteresowanych , instytucje i przedsiębiorców do kontaktu z nami i włączenia się w tę szczytną ideę

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto