Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspominamy ks. kanonika Ferdynanda Nejranowskiego. Spoczął tam, gdzie był najdłużej

Marcin Kapela
Marcin Kapela
W środę, 3 czerwca w Białogardzie (gm. Wicko) miało miejsce ostatnie pożegnanie zmarłego w wieku 93 lat (30.05.2020 r.) ks. kanonika Ferdynanda Nejranowskiego (rok święceń 1956), pierwszego proboszcza parafii pw. św. Jana Chrzciciela w latach 1979-2002, po przejęciu parafii od ojców oblatów. Zmarłego, który ostatnie lata spędził w parafii w Swarożynie, żegnał Biskup Diecezjalny Ryszard Kasyna, a na uroczystości żałobnej stawiło się wielu księży z innych parafii. Byli samorządowcy w osobach burmistrza Lęborka Witolda Namyślaka, zastępcy przewodniczącego Rady Powiatu Lęborskiego Mirosława Tandka, zastępcy wójta gminy Nowa Wieś Lęborska Wojciecha Guźniczaka, a także wiceprzewodniczącego Rady Gminy Wicko Dawida Budzenia.

W środę, 3 czerwca w Białogardzie (gm. Wicko) miało miejsce ostatnie pożegnanie zmarłego w wieku 93 lat (30.05.2020 r.) ks. kanonika Ferdynanda Nejranowskiego (rok święceń 1956), pierwszego proboszcza parafii pw. św. Jana Chrzciciela w latach 1979-2002, po przejęciu parafii od ojców oblatów.

BISKUP POŻEGNAŁ KANONIKA

- Przyszliśmy w ten czerwcowy, piękny, wiosenny, środowy dzień, w którym na zewnątrz świat w pewien sposób zmartwychwstaje, powraca do życia. Pokazujemy piękne oblicze naszego pielgrzymowania. Niezależnie od panującej pandemii przychodzimy tutaj, aby dostrzec to piękne oblicze życia, które Pan Bóg powołał poprzez rodziców, które odpowiedziało na dar powołania. Które pozostawiło swój ślad. Zgromadziliśmy się na Eucharystii, aby podziękować dobremu Bogu za dar życia świętej pamięci księdza Ferdynanda Nejranowskiego

- powiedział rozpoczynając mszę żałobną ks. bp. Ryszard Kasyna.

I dodał:

- Pragniemy, aby ożywiała nas nadzieja na życie wieczne, na zmartwychwstanie zmarłego księdza Ferdynanda. Dobiegł czas jego ziemskiego pielgrzymowania, a rozpoczął się czas dojrzałej miłości bez lęku, bólu, cierpienia, bez tęsknot i pragnień. Powierzmy go dobremu Bogu z ufnością, że ten, który cierpiał, poświęcał się, posługiwał przez służbę innym we wspólnotach parafialnych, przyjmie go do siebie i pozwoli cieszyć się mu radością życia wiecznego.

Ferdynand Nejranowski urodził się 24 września 1927 r. w Świrszczyźnie w województwie wileńskim, z rodziców Zofii i Klemensa. Jako dziecko poznał późniejszego bł. ks. Michała Sopoćko, wówczas profesora na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie oraz wykładowcę i ojca duchownego w Seminarium Duchownym. To był rok 1931, kiedy ani ks. Sopoćko nie znał s. Faustyny, bo ich znajomość rozpoczęła się w 1933 r. Przeżył trwającą 5 lat zsyłkę na Syberię. Wyświęcony został w diecezji gorzowskiej przez biskupa Michała Klepacza 24 czerwca 1956 r. w Gorzowie Wielkopolskim. Sprawował sakramenty święte w trzech diecezjach – gorzowskiej, koszalińsko-kołobrzeskiej i pelplińskiej. Dobra Nowogardzka, Zielona Góra, Międzyzdroje, Byszyno to niektóre miejsca jego posługi kapłańskiej. Najdłużej, bo przez 23 lata był proboszczem, i to pierwszym w Białogardzie. Potem jako senior w Brzeźnie Lęborskim i w Swarożynie, wspomagając księdza Piotra Malinowskiego. Przez ostatnie tygodnie przebywał w szpitalu w Tczewie. Pochowany został tuż przy kościele w Białogardzie.

MÓWIŁ, ŻE "SYBERIA TO WCZASY ZAFUNDOWANE PRZEZ STALINA"

Drogę życiową i kapłańską zmarłego przypomniał ks. Marian Miotk, proboszcz Parafii św. Józefa Rzemieślnika w Gniewinie.

- Życiowa droga księdza Ferdynanda rozpoczęła się w 1927 r. na Wileńszczyźnie, a dopełnia się tu, w Białogardzie. To długa droga, mierzona nie tylko liczbą lat, ale też długością pokonanych odległości, bogactwem doświadczeń i trudnych przeżyć. Składa się na nią przymusowa zsyłka na Sybir. Owe 5 lat ksiądz Ferdynand określał często jako "wczasy zafundowane przez Stalina". A potem stamtąd droga na Pomorze Zachodnie, Ziemie Odzyskane. Niższe Seminarium Duchowne w Słupsku zaraz po wojnie, potem Wyższe Seminarium Duchowne w Gorzowie Wielkopolskim. Święcenia kapłańskie w 1956 r. rozpoczęły nowy etap życia i realizacji siebie w Chrystusowym Kapłaństwie. Zapał do służby i hart ducha pozwoliły wiernie podejmować zlecone zadania i posługiwanie w różnych parafiach.

- Wróciłeś do miejsca, do kościoła, w którym przez 23 lata sprawowałeś Sakramenty Święte i głosiłeś Słowo Boże. Rozpoznają Ciebie jedynie starsi, którzy przed rokiem 2002 tworzyli tutaj wspólnotę wiary. Dla młodego pokolenia pozostają mgliste wspomnienia.

- Pozwolę przytoczyć sobie jego jedno zdanie, przytoczone przez księdza Ferdynanda, kiedy była trudna sytuacja finansowa w parafii: „Mogę być dziadem, ale honorowym”.

- Byłeś dla wspólnoty kapłańskiej starszym bratem. Ujmowała twoja prostota, osobliwa kultura bycia, grzeczność, ogromny takt i wdzięczność. Byłeś aż nadto skromny. Nigdy nie płynęły z Twoich ust słowa skargi czy narzekania wobec doznanej krzywdy, czy wobec niekiedy wykorzystywania przez innych Twojej dobroci. Zawsze byłeś gotowy do pracy i do współpracy.

- Księże Ferdynandzie, powracasz do swoich dawnych parafian. Tu nie tylko będziesz dalej żył w swoich dziełach, ale będziesz sam żył wiecznie, niezależnie od naszej pamięci czy niepamięci. Tak uczyłeś, że życie zmienia się, ale nie kończy.

- Prosimy Boga, żeby przed Tobą otworzył bramy raju, żeby dał Ci klucze do przygotowanego dla Ciebie mieszkania. Z przeogromnym szacunkiem i i miłością jak największy skarb odprowadzimy Twoje ciało do grobu, gdzie będziesz oczekiwał na zmartwychwstanie.

POŻEGNANY PRZEZ PARAFIAN

W imieniu parafian zmarłego pożegnała Dorota Kobiela. Przypomniała, że ciągle powtarzał, że u nich był najdłużej.

- Jeszcze przed odejściem na emeryturę wspominał, że bardzo chciałby wrócić do nas, na wieczny odpoczynek. W czasie swojej posługi kapłańskiej wielokrotnie gościł w każdym naszym domu, parafialnej rodzinie. Udzielił wielu z nas sakramentów.

- Drogi księże Ferdynandzie. Dziękujemy Tobie za dar życia ziemskiego, którym obdarzył Cię Bóg, jedyny dawca życia. Dziękujemy za dar Twojego powołania kapłańskiego. Za Twoje serce ciche, nadzwyczaj skromne i pokorne. W ubiegłym roku, kiedy odwiedziłeś naszą parafię, powiedziałeś: „Jestem jak święty Franciszek. Nie mam nic prócz sutanny, garnituru, który podarował mi ksiądz, u którego mieszkałem oraz dwa instrumenty”. Jestem przekonana, że parafianie zapamiętają Cię jako proboszcza, który miał czas dla każdego człowieka.

Od kilku lat, w dniu imienin 30 maja zapraszany był przez parafian na Mszę Św., którą sprawował wspólnie z ks. Krzysztofem Kozakiewiczem, obecnym proboszczem. W tym roku był już zbyt chory. Zmarł w dniu imienin. Parafian prosił o odśpiewanie pieśni pt. „Kiedy w jasną, spokojną, cichą noc” i tak też się stało.

- Byłeś księże Ferdynandzie przez wielu tutaj doceniany i kochany, czego mamy wyraz w Twojej ostatniej drodze pożegnania. Przygotowani byliśmy na nasze coroczne spotkanie imieninowe przy kawie i ciastku, rozpoczęte Eucharystią. Kiedy przybywałeś do świątyni cieszyłeś się, że możesz stanąć tutaj przy ołtarzu, że razem możemy sprawować Przenajświętszą Ofiarę

- pożegnał swojego poprzednika obecny proboszcz ks. Krzysztof Kozakiewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto