18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasza akcja. Przygarnij kociaka na zimne dni, daj mu dom

el
W sumie 80 kotami na terenie całego miasta opiekują się dwie dziewczyny z Lęborka. Formalnie w mieście nie ma już oddziału Animalsów. Dlatego dziewczyny robią to kosztem swojego prywatnego czasu i swoich pieniędzy. Kotów w potrzebie jest mnóstwo. Wiele z nich jest podrzucanych na ul. Weterynaryjną, gdzie mieści się powiatowa inspekcja weterynarii. Często są przynoszone do weterynarzy. Wprost do gabinetów. Najczęściej mocno poturbowane lub wyziębione. Znalezione gdzieś na jednym z lęborskich osiedli.

Opiekują się nimi Agnieszka Śpiewak i Magdalena Jankowska. Dziewczyny nie należą do Animalsów, choć kiedyś były w tej organizacji. Jednak ich drogi się rozeszły. Mimo to los zwierząt pozostał im bliski.
- Najstarszy nasz kot ma ponad 20 lat, najmłodszy ledwie kilka miesięcy - opowiada Agnieszka Śpiewak. Ten najstarszy nazywany jest Dziadkiem. Szuka już tylko miejsca, gdzie mógłby w spokoju doczekać swoich dni. Jest już tak stary, że nie ma nawet zębów. Za to pieszczoch z niego niesamowity. Ten młodszy, nie ma jeszcze dwóch miesięcy a już został gorzko doświadczony przez los. Kotem ma tylko trzy łapki. Nie wiadomo co mu się stało. Kiedy trafił do weterynarza łapa była zmiażdżona i konieczna była amputacja. Takich kotów jest u dziewczyn więcej. Choćby ten, któremu ktoś wybił jedno oko...

Gmina nie dba o pomniki przyrody

Los koci w Lęborku nie jest łaskawy. Jednego ze swoich kotów dziewczyny znalazły w koszu na śmieci. Zamknięty był w plastikowym worku. W sumie udało się go uratować przypadkiem. - Akurat tam karmiłyśmy koty - mówi jedna z dziewczyn. - Po prostu go usłyszałyśmy.
Wiele kotów jest podrzucanych do lecznicy weterynaryjnej. - Podrzucane są młode koty, starsze, chore. Nie ma nawet znaczenia - mówi Agnieszka Śpiewak. Przyznaje, że dzwoniła do lekarza powiatowego z pytaniem co ma robić, kiedy w ciągu dwóch tygodni podrzucono jej 17 kotów... - Nikt nie potrafił pomóc. Wszyscy mówią, że trzeba naciskać na władze miasta, żeby w mieście stworzyć przytulisko dla kotów. Że jest to jedyne rozwiązanie sytuacji.

Holy Wins w Lęborku (foto, wideo)

Agnieszka Śpiewak dzwoniła do sąsiednich miejscowości, w których znajdują się schroniska z prośbą o przyjęcie kotów z Lęborka. Ale nikt ich tam nie chce. Wszyscy mówią, że nie mają miejsc. Nie wzięto ani jednego kota. - To jest sytuacja bez wyjścia - denerwuje się Agnieszka. - Dlaczego my jako prywatne osoby, my we dwie, jesteśmy obarczone tymi zwierzętami, które są podrzucane. Mamy pod opieką w sumie 80 kotów i 13 psów. I nikogo to nie interesuje.
Dziewczyny znikąd nie otrzymują żadnej pomocy. O wszystko muszą się martwić same. Część kotów dziewczyny trzymają w specjalnym nieogrzewanym baraku. Dokarmiają też koty wolnobytujące na lęborskich osiedlach.
- Resztę trzymamy u nas w domach - mówi wprost Agnieszka. Ile kosztuje wyżywienie tylu zwierząt? - Dziennie zużywamy 40 puszek. Do tego kilka kilogramów suchej karmy. I mówię tu o minimum. Oczywiście za wszystko płacimy same.

Gimnazjaliści w Dzienniku

Teraz zbliża się zima i koty, które mieszkają w kontenerze muszą zostać ogrzane. W grę wchodzi ogrzewanie gazowe.
- Na to już środków nie mamy - mówią dziewczyny.- Ktoś nam musi pomóc bo bez tego nie damy rady. Koty zamarzną. A wszystkich do domu nie weźmiemy, bo domy też pękają w szwach.
Dziewczyny każdą wolną chwilę poświęcają zwierzętom. Praca przy nich zajmuje jakieś 6 godzin dziennie. Jest wykańczająca. - Wieczorem padamy z nóg.
Dlaczego to robicie? -pytam.
- Kochamy zwierzęta - mówią. - A poza tym jesteśmy niejako zmuszane przez mieszkańców, miasto żeby im pomagać. Przecież nikt z nas nie chce mieć pod opieką kilkudziesięciu kotów, bo to jest duże obciążenie kosztami i ciężka praca. Co mamy zrobić? Zostawić je tam, gdzie je podrzucono?
Dziewczyny z przerażeniem myślą o kolejnej wiośnie. - Znów się zacznie -mówi Agnieszka. - W ubiegłym roku na zimę nie miałyśmy aż tylu kotów pod opieką. Było ich tylko sześć. A w tej chwili jest już ich 14!

Dziewczynom pomaga też pani z Gdyni, która wyszukuje lęborskim kotom domy, część zwierząt zabiera też do siebie. Żywi je i leczy. Kupuje też dziewczynom karmę. - To jest kropla w morzu. Najbardziej potrzebujemy jedzenie i tego ogrzewania na zimę. - Oczywiście mamy świadomość, że takich ludzi jak my, którzy opiekują się kotami jest dużo więcej, ale nie chcą się ujawniać - mówią. - Szkoda. To przecież nie wstyd ratować niewinne życie.

Oceniamy włodarzy

Postanowiliśmy pomóc dziewczynom. Stąd pomysł akcji pod hasłem: Przygarnij kociaka na zimę.

Szukamy osób, które zaopiekowałyby się kotami. Trzeba pamiętać, że większość z nich ma za sobą trudne doświadczenia. Często były bite, męczone. Potrzebują ciepłego i bezpiecznego miejsca. Są koty, które od razu w domu poczują się dobrze, ale i takie które trzeba będzie do siebie przekonać. Wszystkie się boją, są nieufne. Dlaczego fajnie w domu mieć kota? - Bo kot wyczuwa zmienność naszych nastrojów - mówi Agnieszka Śpiewak.- Wie, kiedy jesteśmy smutni, kiedy szczęśliwi. Wyczuwają też kiedy się źle czujemy. Umila nam bardzo życie. Siada na kolana, mruczy. Koty są czyste, korzystają z kuwety. Są dużo łatwiejsze w utrzymaniu od psów, nie trzeba ich wyprowadzać na spacer. No i najważniejsze: pies nie mruczy, a kot swoim mruczeniem można nas nawet ukołysać do snu.

**Czekamy na zgłoszenia osób, które chciałby pomóc lub przygarnąć kociaka. Kontakt na [email protected] lub na numer redakcji.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto