Spór o sesję rady powiatu. Opozycja nie chce sesji korespondencyjnej

W piątek, 8 maja Patryk Bianga (Lepszy Samorząd) i Hubert Namyślak (Koalicja Obywatelska, Platforma Obywatelska) w imieniu swoich klubów złożyli do przewodniczącego Rady Powiatu Powiatu wniosek o zmianę sposobu przeprowadzenia najbliższej sesji (15.05) z formuły korespondencyjnej na on-line lub w budynku starostwa.

- Mamy „odmrażanie” gospodarki, można iść na zakupy, a nie można wejść do urzędu - mówi Patryk Bianga. - Nie tego oczekiwali ludzie od samorządowców. Zwłaszcza, że są ku temu warunki, żeby tę sesję przeprowadzić. Powiat dysponuje chociażby salą audiowizualną w „Mechaniku”, którą można byłoby do tego przygotować. Miasto potrafiło zrobić sesję, a starostwo nagle nic nie potrafi. Co najmniej dziwne. Można było podjąć inne środki. Za nami będą dwie wideokonferencje, można było to zrobić zdalnie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zwołanie sesji z zachowaniem warunków sanitarnych.

- Ten wniosek pojawił się w piątek, a w czwartek mieliśmy telekonferencję z radnymi - przypomina Alicja Zajączkowska, starosta lęborski. - Powiedziałam, że tak uzgodniliśmy. W piątek rozwoziliśmy już materiały, na tydzień przed sesją. To nie była jakaś tajemnica. Uchwały, które są tam, są przegłosowane.

Wspomniana, nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej Lęborka odbyła się 28 kwietnia w Lęborskim Centrum Kultury Fregata.

- Miasto potrafiło zrobić sesję, a starostwo nagle nic nie potrafi - dziwi się Bianga. - Co najmniej dziwne. Można było podjąć inne środki. Za nami będą dwie wideokonferencje, można było to zrobić zdalnie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zwołanie sesji z zachowaniem warunków sanitarnych. Sesja korespondencyjna jest dla mnie wyjściem ostatecznym. Gdyby to było na początku pandemii nie dziwiłbym się i zgodził z tym. Ale jeżeli „odmrażamy” gospodarkę i dzieci mają iść do przedszkola i żłobka, a my samorządowcy mamy chować się za kopertami. Nie po to głosowali na nas ludzie. Ja nie boję się, wystarczy założyć maskę, zdezynfekować. Dlaczego w gminie mieście Lębork to udało się, a w powiecie nie może? Nie ma żadnych argumentów dlaczego. Są możliwości, tylko brak chęci ich wykorzystania.

Co na to starosta?

- To jest ten czas, kiedy są jeszcze proste sprawy, kiedy można zadbać o własne bezpieczeństwo. Gdyby to było krótko, gdyby sesje odbywały się sprawnie, czyli pojawiają się jakieś konkretne rzeczy do sprawy i wtedy możemy sprawnie to przeprowadzić, to można to zrobić w pomieszczeniu. Ja bym w kinie nie zrobiła, bo w kinie jest klimatyzacja. Braliśmy pod uwagę salę audiowizualną w „Mechaniku”, ale to wymagałoby przeniesienia systemu monitorowania, czyli kamery, całego nagłośnienia. To jest dużo roboty. Tak naprawdę mieliśmy jedną, pilną uchwałę dotyczącą podziału środków z PFRON, bo chcieliśmy, żeby jak najszybciej ludzie otrzymali pieniądze. Z tą resztą to właściwie moglibyśmy wstrzymać się.

Jednym z tematów piątkowej sesji będą sprawy oświatowe, chodzi o zmiany w uchwale dotyczącej wynagradzania nauczycieli, w tym przyznawania nagród dyrektora i starosty. I ten argument podnoszą opozycyjni radni.

- W porządku obrad są bardzo ważne punkty, jak kryteria i tryb przyznawania nagród dla nauczycieli, regulaminu wynagradzania nauczycieli dla placówek podległych organowi jakim jest Powiat Lęborski. Tak bez dyskusji? - pytają. - Myślę, że jest w tym drugie dno, a mianowicie chcą uniknąć rozmowy odnośnie wynagradzania nauczycieli. Korespondencyjnie nie da się tego załatwić - mówi Bianga.

- Zmniejszyliśmy tę górną granicę, dlatego, że takie były propozycje związków zawodowych i takie były propozycje od jakiegoś czasu nauczycieli - mówi starosta Alicja Zajączkowska. - Jeżeli dla dyrektora najniższa to był stawka nauczyciela kontraktowego, to jak dostali wszyscy dyrektorzy, bo pracowali równo, mieli ten sam staż i tak dalej, to jak dało się wszystkim dyrektorom szkół i poradni nagrody, to zostawało na 1-2 nagrody starosty dla nauczycieli. Osiągnięcia w szkole, gdzie jest 800 uczniów, a osiągnięcia w placówce, gdzie jest połowę tego, to nagroda też powinna być zróżnicowana. To, co oni podnosili, że takie spłaszczenie, tak jałmużna. Dla mnie 750 zł na „rękę” to są pieniądze i ja bym się z nich ucieszyła, gdybym dostała. Dyrektorzy, jak i my wnioskujemy o nagrody kuratora i ministra i to są duże pieniądze. Związki zawodowe bardzo się z tego ucieszyły. Dyrektorzy jeszcze podnosili, że dodatki funkcyjne dla dyrektorów i zastępców są dużo niższe, niż te w mieście, w związku z tym oni dają te nagrody dyrektora zastępcom jako dodanie pieniędzy. My występowaliśmy z tym, jak nie było jeszcze COVID-19. Uważałem, że lepiej dać podwyżkę dyrektorom 100-200 zł co miesiąc. My daliśmy 500 zł dyrektorom i 200-300 zł zastępcom. Trochę podnieśliśmy te dodatki, ale i tak są daleko w tyle za tymi, które daje miasto. Uważałam, że lepiej dołożyć po 100 zł miesięcznie, a nie blokować nagród i dać większej liczbie nauczycieli. Jak ktoś ma 50 czy 80 nauczycieli, to ma kłopot, jak ma dać kilka nagród. Zdania są podzielone.

Kolejna, czerwcowa sesja będzie miała duży ciężar gatunkowy. I ze względu na jej obligatoryjne punkty ma być przeprowadzona już w tradycyjnej formule.

- Czerwcowa sesja będzie bardzo duża, bo będzie raport o stanie powiatu, informacja o finansach szpitala, absolutorium, bardzo poważne zmiany w budżecie. I ta sesja musi być stacjonarna, bo przy raporcie o stanie powiatu musi być dyskusja - podkreśla starosta Zajączkowska.

Do tego jednak nie dojdzie. Z jakich powodów?