Kilkanaście tysięcy pszczół z 40 uli w Rekowie Lęborskim padło po powrocie z pól. To wina rolników, którzy wykonywali opryski w godzinach, kiedy pszczoły przebywały na polu.Ule w Rekowie Lęborskim przedstawiają ponury widok. Przed nimi leżą stosy martwych pszczół. Wewnątrz uli niemal gotowy miód, którego właściciel pasieki już nikomu nie sprzeda. - Miałem piękne i bardzo silne pszczoły. Straciłem je w każdym z moich uli, a pięć z nich mam praktycznie zupełnie do wyrzucenia - nie kryje rozgoryczenia Ryszard Krygowski, pszczelarz z Rekowa Lęborskiego. - Moje pszczoły potrafiły kilka kilometrów polecieć „za pożytkiem”. Produkują miód bardzo dobrej jakości, są bez warrozy, (roztocza żerujące na owadach), ale ten miód już się do niczego nie nadaje. Nie będę ludzi truł, bo wcześniej pszczoły trafiły na opryski i wniosły do uli chemikalia.Ryszard Krygowski jest pszczelarzem od 40 lat. Jego pszczoły pokonują nawet 5 km, by znaleźć odpowiednie rośliny.
Czytaj również:Chciał podrzucić chorego psa, ale został nagrany
- Nie wiem, czy rolnicy nie są świadomi tego, co robią? - denerwuje się Ryszard Krygowski. - Pszczoły poleciały w kierunku pól ziemniaków, bo tam żeruje mszyca. Krygowski wyjaśnia, że wydzieliny mszyc są podstawą miodu spadziowego, który produkują pszczoły. O tym nie wszyscy rolnicy najwyraźniej wiedzą. Zdaniem pszczelarza, pszczoły zostały zatrute przez rolników używających środków tępiących mszyce i stonki na ziemniakach.
Więcej na ten temat na stronie dziennikbaltycki.pl
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?