Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patryk Bianga opowiada o kulisach udziału w programie telewizyjnym "Pytanie na śniadanie"

Marcin Kapela
Marcin Kapela
Marcin Kapela/Materiały czytelnika
To był ich drugi występ w telewizji publicznej. W niedzielny poranek, 3 maja lęborczanie Kamila i Patryk Bianga gościli w programie TVP 2 "Pytanie na śniadanie", w którym prowadzący Marzena Rogalska i Tomasz Kammel szukali odpowiedzi na pytanie, dlaczego kobiety wybierają wyższych mężczyzn. Pierwsza wizyta lęborczan w telewizji była związana z ich udziałem w projekcie „Las Łebas - Pomorska Stolica Ślubów”. W czerwcu 2018 r. jako pierwsza para w Polsce wzięli ślub na plaży w Łebie.

Jak to się stało, że zostaliście Państwo zaproszeni do programu? - pytamy Patryka Biangę.
- Odezwali się do nas, mając nas już w bazie po poprzednim występie w programie, który miał miejsce 3 lata temu w związku z promocją projektu „Las Łebas - Pomorska Stolica Ślubów” i naszą uroczystością ślubną. Teraz chcieli zrobić program pod tym kątem i w związku z takim tematem. Zadzwonili w środę w ubiegłym tygodniu (29.04) z propozycją wzięcia udziału w programie. To była nasza druga wizyta w studiu „Pytania na śniadanie” w programie drugim TVP. Wiem, że jest tam zawsze sympatycznie, jest możliwość poznania nowych osób i zdobycia nowego doświadczenia. Nie każdy ma możliwość zobaczenie tego od kuchni, a myślę, że każdy chciałby. To jest telewizja śniadaniowa i nie uprawia się w niej polityki. Dlatego też chętnie tam przyjeżdżam, jeśli zapraszają. Zawsze jest jakaś trema, napięcie przed występem na „żywo”, bo nie można już niczego poprawić, a co się powie, to się nie odstanie. Taka formuła wymaga odporności psychicznej. Wydaje mi się, że byłem lekko bardziej zdenerwowany, niż przy poprzednim programie, ale myślę, że wyszło naturalnie. Tematyka rozmowy mogła wydawać się błaha, ale okazało się, że był duży odzew, bo takich par, jak my jest w Lęborku więcej, także o większej różnicy wzrostu. Stereotypy nadal funkcjonują w naszym środowisku, a to nie powinno mieć znaczenia.

Które z Państwa denerwowało się bardziej?
- Do Warszawy przyjechaliśmy dzień wcześniej i jak rano wstaliśmy, to wydawało mi się, że Kamila jest bardziej zdenerwowana. Natomiast w opinii znajomych, w dużym stopniu, to ja wyglądałem na bardziej stremowanego. Może dlatego, że chciałem dużo powiedzieć, przekazać, a nie byłem pewny, czy będzie taka możliwość, bo nie mieliśmy wiedzy, ile będzie trwał ten występ. Nie znaliśmy też pytań.

Czy otrzymaliście Państwo jakieś wskazówki przed programem?
- Nie. Myślę, że wzięli pod uwagę, że byliśmy już w studiu, więc pewne rzeczy były dla nas wiadome. To, co dało się zauważyć, to zmiana przepisów w związku z koronawirusem. Przed wejściem do studia zmierzono nam temperaturę, poza tym nie założono nam mikroportów, tylko każdy miał przygotowany odkażony mikrofon. Mieliśmy zaproszenie na godz. 10, a nasze wejście było o 10.36, więc w tzw. poczekalni mieliśmy czas, żeby przygotować się. Zrobiono nam też lekki make up i poczęstowano dobrą kawą. W przerwach rozmów wpadali do nas prowadzący uśmiechnięci Marzena Rogalska i Tomek Kammel, żeby rozluźnić atmosferę. Budowali u nas poczucie komfortu psychicznego. Zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcia.

Mieliście już okazję obejrzeć tę rozmowę. Jak z tej perspektywy oceniacie swój występ?
- Jak jesteśmy na „żywo”, to nie wszystko widać, co dzieje się wokół nas. Nie widzieliśmy tych zdjęć puszczanych w tle i swojej postawy. W drodze powrotnej było już pełno telefonów i zdjęć od znajomych, ale dopiero po zatrzymaniu się na stacji benzynowej obejrzeliśmy na spokojnie cały materiał. Tomek Kammel powiedział, że nie to był chyba nasz ostatni raz w telewizji i przy innych tematach będzie możliwość współpracy. Wymiana kontaktów spowodowała że redaktorzy TVP obserwują mój profil FB na którym zamieszczam informacje o działalności społecznej. Dzięki temu byłem gościem również innych programów jak choćby "Ekspres Reporterów" w tym roku. Dobrze, żeby poszły za tym społeczne akcje, bo to jest najważniejsze. Jeszcze ludzie o Lęborku pozytywnie usłyszą, bo to jest tak fajne miasto, że trzeba je promować gdzie tylko jest okazja.

I jaki był wasz odbiór w oczach znajomych?
- Nie tylko znajomi, ale wielu mieszkańców Lęborka, nawet nam nie znanych zareagowało bardzo pozytywnie, z czego bardzo się cieszę. Nie zapominamy o naszym Lęborku i jak mamy możliwość, to promujemy, w końcu tu mieszkamy na co dzień. Pokazanie pamięci o naszym mieście jest dla mnie zawsze rzeczą nadrzędną. Dziękujemy za wsparcie i wszystkie ciepłe słowa. Hejtu i krytyki było niewiele. Nie czujemy się jakimiś celebrytami. Nie wiem dlaczego, ale słowo „celebryta” źle mi się kojarzy. Możliwość prezentacji w telewizji wpływa później na ułatwienie pewnych rzeczy w kwestiach pomocowych, w działalności, którą lubię zajmować się najbardziej, czyli pomocą charytatywną, społeczną. Myślę, że nie będzie problemu, jak poproszę „Pytanie na śniadanie” czy Tomka Kammela o podarowanie gadżetów na lęborskie akcje społeczne, które zostaną przeznaczone dla osób które tej pomocy potrzebują.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto