Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Futsal. Trener Wojciech Pięta przed drugim sezonem LSSS Team w ekstraklasie

Marcin Kapela
Marcin Kapela
W niedzielę od wyjazdowego meczu z Dreman Futsal Opole Komprachcice swój drugi sezon w ekstraklasie futsalu rozpoczyna LSSS Team Lębork. O szansach w tym spotkaniu i o przygotowaniach, sparingach i dużych zmianach w kadrze opowiada trener drużyny Wojciech Pięta.

ODEJŚCIE WIELU ZNACZĄCYCH ZAWODNIKÓW
LSSS Team wznowił treningi 27 lipca. W tygodniu zawodnicy trenowali cztery razy, potem dochodził jeszcze sparing.

- Sparingi są bardzo ważne, rozegraliśmy tak wartościowe, jak z Constract Lubawa czy z Toruniem, ale też dwa razy z We-Met Kamienica Królewska czy jeden z UG Futsal Gdańsk. Dały nam trochę odpowiedzi, aczkolwiek cały czas jesteśmy w budowie i ten zespół nie jest zamknięty

- mówi trener Wojciech Pięta.

W kadrze doszło do wielu zmian. Bramkarz i kapitan Dominik Czekirda oraz reprezentant Polski Mateusz Madziąg, Brazylijczycy Lucas Bonifacio i Andre oraz Hiszpan Eric Tabares, a więc podstawowi zawodnicy Team w poprzednim, tak udanym dla beniaminka (9 miejsce) sezonie zmienili przynależność klubową. Jeśli do tego wymienić Dominika Deptę, Michała Choszcza czy Artura Narewskiego oraz bramkarza Kacpra Zelmę, to widać przed jak trudnym zadaniem stanął trener Wojciech Pięta.

- Kadra bardzo mocno zmieni się w tym sezonie i jesteśmy w okresie mocno przejściowym. Odeszło wielu znaczących dla naszego zespołu zawodników - przyznaje trener Wojciech Pięta. - Wyrobili sobie markę i znaleźli lepsze kluby pod względem sportowym i finansowym. Straciliśmy praktycznie pierwszy skład, zaczynając od bramkarza Dominika Czekirdy, przez Mateusza Madziąga, który trafił do Constract, Lucas przeniósł się do mistrza Rumunii, Eric Tabares jest w Bastii, a Andre przeszedł do Opola. Chciałem, żeby został z nami Dominik Depta przynajmniej jeszcze pół roku. Wybrał UG. Cztery lata dojazdów z Gdańska też zrobiło swoje. Nie dziwię się mu i jesteśmy mu wdzięczni. W tym roku zdecydowanie bronimy się przed spadkiem. To będzie bardzo trudny sezon po tym, jak odeszło od nas 9 zawodników.

Dla wielu kibiców odejście kapitana Dominika Czekirdy było dużym zaskoczeniem.

- Na jego odejście wpłynęło kilka czynników. Nie powiem o wszystkich, natomiast w pucharze postawiliśmy na innych bramkarzy i wykorzystali swoją szansę. W ostatnim miesiącu doszło do pewnej sytuacji, gdzie postawiłem na Rafała Łapigrowskiego i Kacpra Zelmę. Chciałem postawić na bramkarzy, którzy udźwignęli ciężar grania w ekstraklasie. Teraz każdy z nich miałby czystą kartę, ale wyszło na to, że Dominik nie zgodził się na grę za te same pieniądze.

Czy Czekirda przegrał sportowo tę rywalizację z nimi?

- W tamtym momencie na pewno tak, natomiast bardzo chciałem, żeby Dominik został na kolejny sezon, ale nie byliśmy w stanie spełnić jego warunków finansowych.

Kacpra Zelmy jednak także zabraknie.

- Na dwa dni przed rozpoczęciem okresu przygotowań poinformował nas, że przechodzi do UG.

GRAJĄ DLA ANIOŁÓW, DLA TEAM JUŻ NIE
Z gry w hali zrezygnowali także Artur Narewski i Michał Choszcz, którzy łączyli grę pod dachem z grą w IV-ligowych Aniołach Garczegorze.

- To też zawodnicy, którzy mieli znaczący wpływ na grę w poprzednim sezonie. Jestem rozczarowany ich decyzją o przerwaniu gry na hali

- nie ukrywa trener Pięta.

- Zwłaszcza Arturem, z którym umawialiśmy się na długofalową współpracę. Końcówka sezonu pokazała, że idzie w dobrym kierunku. Zrezygnował, bo stawia na grę w IV-ligowych Aniołach Garczegorze. To mi trochę trąciło brakiem ambicji, charakteru, bo sporo trzeba było trenować, uczyć się, nabierać doświadczenia, żeby w tej lidze mieć coś do powiedzenia. Można połączyć jedno z drugim. To już nie są te czasy. Ci chłopcy już nie są tak wydolni, jak my byliśmy. Łączyłem grę na hali z trawą na trochę wyższym poziomie niż IV liga. To jest chyba dla nich za dużo. A trzeba powalczyć, bo nic nie jest podane na tacy. Może dlatego grają tylko w IV, a tak naprawdę w V lidze. Szkoda, że przykład Mateusza Madziąga nie daje zawodnikom do myślenia. Skoncentrował się na grze na hali i w przeciągu sezonu awansował do ekstraklasy i reprezentacji Polski. Teraz może powiedzieć, że dobrze zrobił. Będzie zarabiał na życie grając w futsal, zarabiając pieniądze, które dają dużo satysfakcji. W klubie, który chce przeciwstawić się Rekordowi Bielsko-Biała. Śmieje się, że nawet jak Mateusz chciałby z nami zostać, to osobiście bym go "wyrzucił", bo musi grać o inne cele. Jest jeszcze młody, ale jak najszybciej powinien posmakować gry o medale. To całkiem inna gra.

Gra w defensywie to domena najstarszych zawodników w kadrze.

- Kolesnik i Łapigrowski swoim doświadczeniem mają zabezpieczyć grę w defensywie, jednak jeśli nasz system gry zespołowej w defensywie załamie się, to jeden czy dwóch zawodników nie pomoże.

KTO W BRAMCE
Jak informuje trener Pięta Rafał Łapigrowski na ostatnim sparingu z UG wybił palec i nie wiadomo, czy będzie gotowy do gry w Opolu. Konieczne stało się poszukiwanie alternatywy.

- W międzyczasie pojawił się temat trenera bramkarzy Jacka Burglina, który bardzo długo grał w ekstraklasie w Chojnicach i Gdańsku. Grałem jeszcze z nim w ekstraklasie, natomiast on od dłuższego czasu zajmuje się bardziej trenowaniem. W tej awaryjnej sytuacji zostaje jednak zgłoszony do rozgrywek jako drugi bramkarz.

Z BRAZYLII I PORTUGALII
Trener Pięta był zmuszony szukać takich zawodników, którzy dawaliby nadzieję na zrekompensowanie strat. Sięgnął po zawodników z Brazylii. To 27-letni pivot Yvaaldo Meirelles, mieszkający od trzech lat w Portugalii. Drugi Brazylijczyk to skrzydłowy Davidson Silva „Pit” oraz najmłodszy z nich Portugalczyk Serginho.

- Najbardziej obawiałem się o tego najmłodszego 19-letniego skrzydłowego Serginho, a tak naprawdę robi bardzo dobre wrażenie zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Nie boi się podjąć ryzyka gry kreatywnej, jak i oddanie swego charakteru w defensywie, co pokazywał na treningach i w sparingach. Davidson „Pit” jest z tego samego miasta, co Andre. Jest także skrzydłowym. Ma bardzo dobry drybling, niezła dynamika, trochę słabsze warunki fizyczne. Yvaaldo jest z nich najstarszy. Ma 27 lat, jest pivotem, silniejszy fizycznie, ale ma inną charakterystykę. Gra dobrze tyłem do bramki i mam nadzieję, że będzie uruchamiał naszych skrzydłowych. A jak trzeba to weźmie ciężar gry na swoje barki.

Czy konieczne było szukanie zawodników z tego kierunku?

- Pomorze i Trójmiasto to jest pustynia, jeśli chodzi o futsal. Do tego mamy Red Devils i UG Gdańsk, a teraz jeszcze I-ligowa Kamienica Królewska, która proponuje takie pieniądze, że zawodnicy, którzy mogą grać w ekstraklasie przechodzą do nich bez namysłu. Mamy dużą konkurencję. Chciałem spróbować dwóch polskich, ogranych zawodników, ale nie było opcji, bo dojeżdżaliby po kilkaset kilometrów. To mija się z celem. Dlatego są zawodnicy z zagranicy. Żałuje, że nie możemy dokooptować zawodników z regionu, bo miałem listę kilkunastu nazwisk. Żaden z nich nie podjął rękawicy.

Czy ci zawodnicy zrekompensują straty?

- Mam nadzieję, że z biegiem sezonu to udowodnią, aczkolwiek mają całkowicie różną charakterystykę niż Andre czy Lucas. Chyba najłatwiej będzie zastąpić Tabaresa. Jest nas bardzo mało i jak przyjdą kartki i kontuzje, to możemy mieć duży problem.

Trener Pięta zwraca uwagę na jeszcze jednego zawodnika z Ameryki Południowej. To Daniel Garcia, którego zakontraktowano ostatecznie w Toruniu, a który był w orbicie zainteresowań trenera Pięty.

- Proszę zapamiętać nazwisko tego Kolumbijczyka. Myślę, że będzie gwiazdą tej ligi. Został nam zaproponowany, ale w związku z tym, że limit zawodników spoza Unii Europejskiej został u nas wyczerpany, to nie trafił do nas. A nie stać nas na to, żeby jeden zawodnik spoza UE była poza kadrą meczową.

Czy jest jakaś młodzież, która puka do bram pierwszego zespołu?

- Są zawodnicy, którzy chcieliby zagrać u nas, ale niestety nie mają pozwolenia na grę na hali. Myślę szczególnie o jednym zawodniku z miejscowego klubu. Drugi jest z innego klubu, to mój wychowanek i jeszcze staramy się z nim porozumieć. Jeśli chodzi o trenerów, którzy są przeciw grze na hali, to albo nigdy nie grali na hali albo nie wiedzą, co taka gra daje. Wiem, co mi dała. Tego żaden zawodnik grający na trawie nie nauczy się - szybkość działania, myślenia, grania pod dużą presją. Najłatwiej powiedzieć, że gra na hali jest kontuzjogenna. Przypomnę tylko, że Gracjan Miszkiewicz zerwał więzadła grając na dużym boisku i jest leczony przez nas.

Kiedy nastąpi jego powrót do gry?

- Myśleliśmy, że już doszedł do siebie, ale niestety zabieg okazał się lekko zepsuty. Po tej pierwszej operacji już normalnie trenował, przygotowywał się z nami, miał rozpocząć treningi z piłką, ale kolano zaczęło puchnąć. Okazało się, że został odłamek, który narusza. Na dniach robi kolejny zabieg i czekamy. Mam nadzieję, że do lutego zacznie powoli wchodzić do naszego zespołu. Bardzo żałuje, że nie może z nami trenować, ale teraz najważniejsze jest, żeby operacja udała się i był w stanie normalnie funkcjonować.

NA INAUGURACJĘ W OPOLU
Na inaugurację Team zagra w Opolu. Jak szanse swojej drużyny ocenia trener w tym meczu i w całym sezonie?

- W pierwszym sezonie byłem totalnym optymistą i wiedziałem, że utrzymamy się. W tym roku i nie jest to asekuranctwo, że patrząc na liczbę zawodników w kadrze, bo na tę chwilę mamy 11 zawodników, w tym dwóch bramkarzy (rozmowa odbyła się 7 września). Pracujemy intensywnie i trzy transfery wiszą w powietrzu. Jeśli nie, to będziemy w naprawdę trudnej sytuacji. Jeśli dołączą do nas, to niestety wejdą do gry z marszu. Mam takie minimum punktowe, które po raz pierwszy sobie zakładam. Ile punktów musimy zdobyć, żeby myśleć o czymś więcej po przerwie zimowej. A Dreman niesamowicie wzmocnił się i zrobił mały dream team. Ten zespół chce pokrzyżować szyki najlepszym. Są na totalnie innym poziomie niż my. Teoretycznie jedziemy na ścięcie, ale ja lubię takie mecze. Wierzę w naszych zawodników i jeśli zagrają na swoim poziomie, to jesteśmy w stanie powalczyć o dobry wynik.

CZY BĘDZIE PREZENTACJA PRZED MECZEM U SIEBIE
W 2 kolejce Team podejmie beniaminka Górnika Polkowice. Czy wzorem poprzedniego sezonu będzie prezentacja zawodników?

- Możliwe, ale mamy tyle kłopotów typowo roboczych, że to ostatnia rzecz, o której teraz myślimy. Zetknęliśmy się z kłopotami sportowymi, o których wcześniej nawet nie myśleliśmy.

A jak sprawy budżetowe, czy finanse są zabezpieczone?

- Mamy kilku nowych sponsorów znalezionych naszą ciężką pracą i zaproszeni do współpracy. Wspiera nas firma panów Mikołajczyka i Wielgusa z Potęgowa. Chce nam pomóc Błażej Zakrzewski. Kilku sponsorów, którzy byli z nami, daje dużo większe pieniądze, aczkolwiek to jest cały czas kropla w morzu potrzeb. Za każdy razem musimy wszystko ważyć.

Mimo tych wszystkich problemów nie pojawiła się myśl o wycofaniu się z gry?

- Nie, choć jest nas bardzo mało, bo ja, Wojtek Jabłonowski i Leszek Zając. Brakuje ludzi do pracy. Weszliśmy w to i chcemy to ciągnąć. Futsal przyjął się w Lęborku, mamy wielu kibiców i chcemy to kontynuować. Przed pandemią mieliśmy zazwyczaj pełną halę kibiców. Mamy nadzieję, że to się nie zmieniło. Kibice martwią się, że nie ma prezentacji, nie prezentujemy zawodników, ale mamy ogrom pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto