Spis treści
Zwierzę to nie prezent
- Co roku wstrzymujemy adopcję na okres świąteczny, żeby ten pomysł nie kusił ludzi. Robimy wyjątek tylko w momentach, kiedy naprawdę osoba, z którą rozmawiamy, faktycznie przygotowywała się do adopcji wcześniej. Tylko wtedy robimy takie wyjątki, ale i tak są one bardzo rzadkie
– opowiada Julia Małolepsza, specjalistka do spraw edukacji i obsługi klienta w schronisku dla zwierząt w Poznaniu.
Wiele schronisk przyjmuje podobną taktykę wstrzymania adopcji na okres świąt, gdyż pracownicy są świadomi, z jaką odpowiedzialnością wiąże się przyjęcie do domu nowego członka rodziny.
Emocje to zły doradca
– Zwierzę nie jest dobrym pomysłem na świąteczny prezent z racji tego, że często jest to pomysł nieprzemyślany
– zwraca uwagę Julia Małolepsza.
– Często zwierzaki są dawane na prezent dla dzieci, które nie są rzetelne, jeśli chodzi o opiekę nad nimi. Nie mówiąc o tym, że rodzice często nie sprawdzają też alergii, które mogą wystąpić u dziecka. Także po okresie fascynacji, zwierzęta zostają porzucone i w taki sposób problem bezdomności się pogłębia
- dodaje.
Częsty jest brak świadomości na temat kłopotów, które może sprawiać nowy podopieczny. Powoduje to, że ludzie posuwają się do porzucenia zwierzaka.
- Jeżeli chodzi o psy, to spacerki, karmienie i pielęgnacja to jedynie podstawowe obowiązki. Zwierzęta ze schroniska prezentują często jakieś problemy oraz traumy. Na przykład nie potrafią zostawać same w domu, co naprawdę spędza sen z powiek właścicieli. Oprócz tej podstawowej opieki zwierzęta potrzebują dodatkowego wsparcia, często też behawiorysty. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, co dopiero robiąc to wszystko na hura na święta
- przyznaje specjalistka ze schroniska.
Niska cena oznacza kłopoty
Problematyczne jest także kupowanie zwierzęcia w prezencie. Rodzice, babcia z dziadkiem czy ciocia z wujkiem poszukując pieska, kotka bądź królika starają się go kupić w jak najlepszej, okazyjnej cenie. Niska cena powinna być jednak znakiem ostrzegawczym, że zwierzak może pochodzić z tak zwanej pseudohodowli.
- Niska cena, jakieś dziwne spotkania na stacjach benzynowych, gdzieś pod sklepami. To wszystko powinno być tak naprawdę mocnym znakiem ostrzegawczym
– podkreśla Łukasz Jakubowski, szef inspektoratu fundacji Mondo Cane w Poznaniu.
– Profesjonalny hodowca, który dba o zwierzęta nie ma problemu z tym, żeby potencjalny klient przyjechał zobaczyć warunki, w jakich są one trzymane. Tak naprawdę kupujący w pseudohodowli przyczyniają się do cierpienia zwierząt i do pogłębienia bezdomności. Wyeksploatowane do rozrodu psy są często porzucane po lasach. Ostatnio sam uczestniczyłem w odławianiu psów wyrzuconych w błoto pod Budzyniem. Odłowiliśmy jednego samca i bodajże dziewięć suk. Ktoś ewidentnie pozbył się pseudohodowli
– dodaje szef inspektoratu.
Mimo że dostęp do informacji jest coraz większy i świadomość społeczeństwa rośnie w temacie dbania o zwierzęta, to nadal świat, w którym żyjemy, do idealnych nie należy.
- Takie sprawy są nagłaśniane, jednak nadal jest dużo osób, których to po prostu nie obchodzi i które wolą zobaczyć uśmiech na twarzy osoby bliskiej czy dziecka. Jednocześnie niekoniecznie zdają sobie sprawę, że takie zobowiązanie jest po prostu długofalowe i będzie trzeba się mierzyć z różnymi problemami. Mam wrażenie, że mamy coraz większy dostęp do informacji, a jednak wielu ludziom wiedzy nadal brakuje
– kwituje Julia Małolepsza ze schroniska w Poznaniu.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Miejskie Historie - Trzcianka:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?