Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Węzeł fermentacji metanowej w oczyszczalni ścieków w Łebie. Mieszkańcy żądają gwarancji że nie będzie smrodu

Robert Gębuś
Robert Gębuś
Wkrótce Spółka Wodna w Łebie uruchomi komorę fermentacji metanowej, która ma produkować gaz z osadów i tą energią zasilać oczyszczalnię ścieków. Mieszkańców, którzy boją się smrodu miało uspokoić spotkanie zorganizowane przez przedstawicieli spółki i wykonawcy, jednak zapewnienia, że system jest bezpieczny nie wszystkich przekonały.- Mamy do czynienia z miastem, które żyje z klimatu, pięknego zapachu a teraz też niepewności czy wróci do nas turysta - mówił Krzysztof Leśniak, uczestnik spotkania.

Węzeł Fermentacji Metanowej będzie kosztował ponad 7 mln zł, z czego ok. 3,5 mln pochodzi z Norweskiego Mechanizmu Finansowego stąd na spotkaniu obecność przedstawicieli Aquateam Cowi AS, norweskiego partnera inwestycji, specjalizującego się w oczyszczalniach ścieków i biogazowniach. Inwestycja zostanie oddana do użytku jeszcze w tym roku, dlatego spotkanie z mieszkańcami pozostawało bez wpływu jej realizację. Przede wszystkim miało uspokoić łebian, którzy z obawy przed potencjalnym smrodem i groźbą ucieczki turystów, bezskutecznie protestowali przeciwko tej inwestycji w ubiegłym roku.

- Chcemy wiedzieć, czy to nie będzie śmierdziało i czy mamy tego gwarancję?

- dopytywał na spotkaniu Krzysztof Leśniak, mieszkaniec Łeby.

Osad ma być paliwem

Takie gwarancje padały z ust organizatorów spotkania i dotyczyły przede wszystkim szczelności systemu. Przedstawiciele Spółki Wodnej i wykonawcy przekonywali, że jest on całkowicie bezpieczny, szeroko stosowany w Skandynawii, a inwestycja obniży koszty funkcjonowania spółki. Według tych założeń osad ściekowy przestanie być problemem, a stanie się paliwem i zostanie zagospodarowany do produkcji energii potrzebnej do pracy zakładu, której nadwyżkę będzie można wykorzystać w dowolny sposób. W założeniu osad ściekowy z oczyszczalni ma być poddawany stabilizacji beztlenowej w szczelnej komorze, czyli procesowi, w wyniku którego przestanie śmierdzieć i przerobiony na gaz i kompost. Obecnie oczyszczalnia w Łebie stosuje stabilizację tlenową.-

Stabilizacja osadów ściekowych metodą beztlenową, w szczelnej komorze fermentacji bez dostępu jakiegokolwiek powietrza i tlenu to najlepsza metoda stabilizacji. Tlenowa, przy pomocy dmuchaw, nie jest do końca stabilnym procesem w kontekście wykorzystania tego osadu dalej

- wyjaśniał Witold Woroszyło, główny technolog projektu.
Beztlenowa fermentacja ma być także bezwonna, jednak poza pewnymi wyjątkami.

- Bywa, że nieprzyjemny zapach może się pojawić, w przypadku przerwy technologicznej lub dowozu substratów, ale nie jest to zapach systemowy, jest krótkotrwały

- mówił prof. Robert Sidełko naukowiec Politechniki Koszalińskiej, zaproszony przez organizatora spotkania.

Co z transportem?

Dla protestujących w ubiegłym roku przeciwko tej inwestycji mieszkańców Łeby „dowóz” to słowo kluczowe, bo to właśnie transport osadów spoza oczyszczalni do kompostowni był powodem problemów. Zdaniem mieszkańców śmierdziało podczas przewozu, rozładunku i przy przerzucaniu, a to płoszyło wczasowiczów i mogło skazać Łebę na turystyczny niebyt. Spółka Wodna po protestach przestała transportować osad poza oczyszczalni, ale wizja ciężarówek tym razem uzupełniających komorę fermentacyjną nadal budzi niepokój mieszkańców. W sezonie w Łebie przebywa ok. 100 tys. osób, po sezonie ok. 3 tys. Przy mniejszej ilości osadu po sezonie niewykluczone, że konieczne będzie wypełnienie komory fermentacji substratami z zewnątrz.

- Przy dowozie osadu do kompostowni okazało się, że to właśnie transport był najsłabszym ogniwem w tym całym procesie

- przypominał o tym Krzysztof Leśniak.
Organizatorzy spotkania uspokajali, że miałby tam trafiać osad głównie z oczyszczalni ścieków, a udział bioodpadów spoza oczyszczalni byłby niewielki.

- Te ilości osadu, które zbilansowaliśmy wystarczają do prowadzenia procesu fermentacji w sezonie i poza sezonem, ale chodzi o to żeby zoptymalizować i wykorzystać tę instalację w okresie poza sezonem

- tłumaczył Witold Woroszyłło.

- Ten udział substratu byłby bardzo niewielki, rzędu kilku procent.

Jaki? To będzie wiadomo kiedy praca węzła ruszy i okaże się ile osadu trafia do komory w sezonie a ile po jego zakończeniu. Wtedy będzie wiadomo, czy Spółka Wodna będzie transportowała dodatkowo bioodpady do komory fermentacji czy wystarczy jej własny osad.

- Nie wiadomo czy będą takie substraty będą w ogóle przyjmowane. Chcielibyśmy, żeby komora po sezonie była zapełniona i żeby dzięki temu można było produkować więcej energii, ale za wcześnie mówić o tym, czy do tego dojdzie

– mówi Zbigniew Rożnowski, dyrektor Spółki Wodnej.
Substraty, które ewentualnie mogłyby być dodawane do komory fermentacji razem z osadem ściekowym to m.in. odpady tłuszczowe w tym z restauracji. Obecnie jednak węzeł ma pracować bez dodatkowego wsadu.

- Na dziś węzeł przygotowywany jest tylko na osad ściekowy i na tym ma pracować czy w sezonie, czy poza nim. Przeprowadzamy badania i na dziś nie wiemy, czy będą tam dowożone jakiekolwiek kosubstraty, ale jeśli tak to w bardzo niewielkich ilościach i tylko w okresie zimowym

- dodaje Beata Szatkowska z Aquateam Cowi AS.

Burmistrz: to eksperyment

Burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński przypomniał, że podobne węzły fermentacji metanowej działają bez problemów na oczyszczalni ścieków w Słupsku i Swarzewie. W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" podkreślił jednak, że chociaż jest zwolennikiem takiej inwestycji, bo osad i tak będzie musiał być zagospodarowany, to w tym wypadku postawiono sprawę na głowie.

- Najpierw powinno się określić i zapewnić odpowiednią ilość ustabilizowanych odpadów potrzebnych do funkcjonowania węzła, a dopiero potem go budować

- uważa Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby.- A tak to robimy eksperyment.
Kazimierz Kleina, senator RP przywoływał z kolei przykład biogazowni w Potęgowie, która miała nie śmierdzieć, a teraz wyraźnie czuć ją w okolicy. Dopytywał też o możliwości połączenia projektu spółki Wodnej z biogazownią w Wicku. Organizatorzy spotkania wyjaśnili, że nie jest możliwe połączenie obu inwestycji, bo biogazownia w Wicku jest za daleko i pracuje na komponentach rolniczych, natomiast oczyszczalnia wykorzystuje osad ściekowy. Rolnicze komponenty, które wykorzystuje także biogazownia w Potęgowie, zdaniem organizatorów spotkania, mogą być powodem nieprzyjemnego zapachu. Zapewniali też, że Łebie to nie grozi, a takie instalacje jaką buduje Spółka Wodna są proekologiczne i w Skandynawii powszechne. Nie wszystkich to przekonało.

-Mamy do czynienia z miastem, które żyje z klimatu, pięknego zapachu a teraz też niepewności czy wróci do nas turysta

- mówił Krzysztof Leśniak.

- Nie jesteście dla nas przekonujący, że ten element jest dla nas bezpieczny i jest to bezpieczeństwo absolutne. Dla mnie ten rozwój oczyszczalni jest nielogiczny. Logiczna byłaby minimalizacja zagrożeń.

Tania energia nie śmierdzi

Krzysztof Lesiak dopytywał co będzie w przypadku awarii, w jaki sposób będzie rozwiązany transport, jeśli substrat będzie dowożony z zewnątrz i jakie korzyści będą mieli mieszkańcy Łeby z budowy węzła fermentacji metanowej.-

Po co nam to wszystko? Przecież Łeba to nasza perła, nasze własne dziecko. Tymczasem na granicy Słowińskiego Parku Narodowego funduje się nam taką instalację. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Jest zbyt wiele elementów niepewnych

– uważa.
Te korzyści to przede wszystkim energia dla Spółki Wodnej i obniżenie kosztów funkcjonowania spółki. Węzeł będzie produkował ok. 40 KW energii.

- Produkując biogaz, produkujemy energię elektryczną i jesteśmy w stanie ograniczyć zużycie energii elektrycznej w oczyszczalni a ciepło, które produkujemy jest ciepłem ponownie wykorzystywanym w komorze fermentacji

-tłumaczył Witold Woroszyłło.
W opinii Andrzeja Strzechmińskiego tania energia z węzła dla Spółki Wodnej nie przełoży się na niższe koszty odprowadzenia ścieków. Raczej będzie odwrotnie. Ścieki pójdą w górę.

- Amortyzacja od tej inwestycji będzie kosztem, który Spółka Wodna przerzuci na mieszkańców Łeby, podnosząc cenę odprowadzenia ścieków. To tak naprawdę to się opłaca tylko Spółce Wodnej, której wartość majątku wzrosła kosztem mieszkańców.

- twierdzi Strzechmiński i dodaje, że to nie energia najbardziej podnosi koszty funkcjonowania Spółki Wodnej, a nieszczelny system kanalizacji.

- Powinniśmy oczyszczać 440 tys. m. sześć ścieków, a oczyszczamy blisko 1,4 mln m. sześć, bo 900 tys. m. sześć. wody, dostaje się do oczyszczalni przez nieszczelny system kanalizacji. To olbrzymie koszty. Spółka najpierw powinna przeprowadzić modernizację sieci-

uważa burmistrz.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto