- Gdy tylko minie wymagany przez Unię okres utrzymania tej inwestycji, będziemy ten obiekt zamykać - nie kryje burmistrz Łeby, Andrzej Strzechmiński.
Lodowisko w Łebie powstało w 2010 roku. Kosztowało ponad 2 mln złotych, z czego półtora miliona zł to dofinansowanie z UE, resztę dołożyło miasto. Zima 2010 roku podziałała na korzyść łebskiej ślizgawki. Przez kilka tygodni była ona prawdziwym hitem, zjeżdżano na nią nawet z oddalonych o 100 km miejscowości. Ale już sezon letni i tegoroczna zima tak dobrze nie rokują. Okazuje się, że przerabiane na lato rolkowisko nie cieszy się już taką popularnością jak zimowa ślizgawka, poza tym Lębork w tym roku... też będzie miał lodowisko.
Czytaj także:
Łeba chce być uzdrowiskiem
Rozbudują łebską oczyszczalnię ścieków
- Ci, którzy w tamtym roku jechali poślizgać się do Łeby, w tym zostaną w Lęborku - ubolewa burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński i zwraca też uwagę na kolosalne koszty utrzymania lodowiska. - Jest to ok. 250 tys. zł rocznie. W tym jest koszt zatrudnienia 3 osób, a także koszt przełożenia tafli z lodowiska na rolkowisko i na odwrót, co za każdym razem kosztuje nas ok. 30 tys. zł, a robimy to dwa razy do roku.
Burmistrz nie kryje, że kiedy minie okres wymagany przez UE na utrzymanie obiektu, łebianom najprawdopodobniej przyjdzie się z nim rozstać. - Wiemy, że jest to w pewnym sensie atrakcja, ale Łeby na nią nie stać - mówi Strzechmiński. - Dla miasta to za duży koszt.
Więcej o nie zawsze trafionych, albo kłopotliwych inwestycjach czytaj w dzisiejszym wydaniu Dziennika Bałtyckiego
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?