Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener jako "przedmiot zgorszenia publicznego"

Paweł Janusiewicz
"Józek, k...a, co ty robisz!?" - każdy bywalec widowisk sportowych przyzna, że nieraz słyszał, jak na boisku w takim tonie zwracają się do siebie trenerzy i zawodnicy. Zdaniem wielu, ostry i dosadny język jest wpisany w sportową rywalizację tak jak emocje.

Na wokandę słupskiego sądu trafiła sprawa trenera Waldemara Walkusza, który użył przytoczonych słów i tym samym "naruszył porządek i spokój publiczny działaniem o charakterze chuligańskim". To pierwsza sprawa, gdy uczestnik meczu musiał się tłumaczyć z obelżywego słownictwa przed sądem.
- Ta sprawa jest dla mnie śmieszna - nie ukrywa Waldemar Walkusz, trener drugoligowej obecnie drużyny Bytovii Bytów. - Jeśli ja mam być za to ukarany, to dlaczego nikt nie złoży doniesienia na przykład na Franciszka Smudę, Bogdana Wentę lub Janusza Wójcika? Oni też zasłynęli z wypowiedzi, w których użyli niecenzuralnych słów.

Podejrzani w rękach policji
Nielegalne przyłącze

W obronie Walkusza stanęli wezwani na świadków piłkarze Bytovii. Ich zdaniem, większe zgorszenie powinny budzić okrzyki kibiców, których celem jest obrażenie kogoś. Jak twierdzą piłkarze, w tym wypadku trener chciał "wzmocnić" przekaz, a nie ubliżyć piłkarzowi. Sam szkoleniowiec Bytovii jest przekonany, że sprawa ma charakter osobisty i była zemstą lokalnej telewizji kablowej za zdarzenie na jednej z sesji Rady Powiatu. Wtedy Waldemar Walkusz, który jest też przewodniczącym Rady Powiatu Lęborskiego (i dyrektorem jednej z lęborskich szkół), wezwał policję, by pouczyła kamerzystę lokalnej kablówki, bo jego zdaniem, kamerzysta utrudniał prowadzenie obrad.

Nie dla biogazowni
Turniej łucznictwa

- Od tamtej pory pracownicy telewizji mieli czyhać na moją wpadkę - twierdzi Walkusz. Okazja się nadarzyła, gdy 23 kwietnia 2010 roku Bytovia grała z Gryfem Słupsk. - Od początku spotkania kamera była skierowana w moją stronę - tłumaczy trener. - Po kilku miesiącach, przed wyborami do Rady Powiatu, w telewizji ukazał się materiał, w którym zostałem przedstawiony jako najgorszy cham. Ze strony telewizji do prokuratury trafił donos w tej sprawie - wyjaśnia.
Skontaktowaliśmy się z przedstawicielami lokalnej kablówki. Stanowczo odmówili udzielania komentarza w tej sprawie.

Więcej w piątkowym wydaniu Echa Ziemi Lęborskiej

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener jako "przedmiot zgorszenia publicznego" - Lębork Nasze Miasto

Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto