Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tawęcino. Protestują przeciw planom budowy chlewni. Jeśli powstanie, to nieprędko

Marcin Kapela
Marcin Kapela
Mieszkańcy Tawęcina, Bąsewic i okolicznych wsi przybyli na zorganizowane przez sołtysa Tawęcina spotkanie poświęcone planowanej przez spółkę Lewinski sp. z o.o. inwestycji, której celem jest budowa 24 budynków wraz biogazownią dla hodowli trzody chlewnej. Inwestycja miałaby powstać w nieodległym od tych miejscowości Gościęcinie, jednak już na terenie gminy Choczewo. Sołtys Krystian Chrzanowski przedstawił, jego zdaniem, zagrożenia, jakie niosłaby taka hodowla, których nie podziela dyrektor spółki Andrzej Lewiński. Inwestor został wezwany przez RDOŚ i Wody Polskie do uzupełnienia raportu dotyczącego oddziaływania na środowisko.

W ostatni piątek lipca (29.07) Krystian Chrzanowski, sołtys Tawęcina i Bąsewic, a także radny Rady Gminy Nowa Wieś Lęborska zorganizował w świetlicy w Tawęcinie zebranie, na które przyszło kilkadziesiąt osób z jego sołectwa i okolic, także z gmin Choczewo i Łęczyce. Powodem, dla którego zostało zorganizowane to zebranie, była planowana przez spółkę Lewinski sp. z o.o. inwestycja, której przedmiotem jest budowa 24 budynków wraz biogazownią dla chodu trzody chlewnej. W lipcu 2020 r. dla tej inwestycji został uchwalony Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Sołtys przygotował prezentację, w której skupił się na przedstawieniu negatywnych skutków funkcjonowania takiej hodowli. Pozytywów się nie doszukał.

- Myślę, że nikt z nas nie chce takiego „prezentu”, jaki ma powstać tuż za naszą granicą, w tak newralgicznym miejscu, na styku gmin. Niestety, ale jedyne, co możemy zrobić, to tylko prosić, protestować i błagać mieszkańców gminy Choczewo, żeby podnieśli swoje ręce i żeby powstrzymali tę inwestycję

- rozpoczął wystąpienie Krystian Chrzanowski.

W prezentacji sołtys skupił się na przedstawieniu negatywnych skutków, o których przeczytał w przypadku innych miejscowości w Polsce. Sołtys twierdzi, że inwestycja może przynieść negatywne skutki dla otaczającego środowiska nawet w promieniu 10 kilometrów od jej lokalizacji.

- Według opracowań naukowych na fermach trzody chlewnej identyfikuje się od 100 do 200 substancji zapachowych, z których co najmniej 30 to związki szczególnie cuchnące i szkodliwe dla zdrowia. Zdrowia naszego, naszych zwierząt i gospodarstw. Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że nie ulega wątpliwości, że takie rzeczy mogą wywoływać tak nieprzyjemne skutki, jak bóle głowy, nudności, podrażnienia oczu i gardła, bóle gardła, alergie, depresje, znużenie, problemy oddechowe, występowanie stanów zapalnych w organizmie, a długotrwała ekspozycja na odór może powodować pogorszenie się stanu zdrowia.

Substancje zapachowe to zdaniem sołtysa Tawęcina nie jedyne negatywne skutki takiej działalności.

- Zachodzi również uzasadniona obawa zagrożenia sanitarno - epidemiologicznego, duża koncentracja odchodów zwierzęcych stanowi zagrożenie mikrobiologiczne. Wśród bakterii, które mogą dostać się do wód lub przemieszczać się wraz z powietrzem, są gronkowce, pałeczki coli, streptokoki fekalne, laseczki różycy, prątki gruźlicy, chorobotwórcze gronkowce i paciorkowce, wirusy pryszczycy oraz różnorakie grzyby i organizmy pasożytnicze, jak tasiemce.

Sołtys wymienił też występowanie zwiększonej liczby gryzoni czy owadów.

- Nikt z nas nie będzie w stanie otworzyć okna nie w zimę, nie na wiosnę, ale przez cały rok. Będziemy kisić się, jak ryby w akwarium. Owady i gryzonie mogą być nosicielami różnych chorób odzwierzęcych. Zagrożenie ASF, którego tak w Polsce, jak i na świecie boimy się.

- Fermy zwierząt, szczególnie trzody chlewnej narażone są na częste epidemie chorób zwierzęcych, co skutkuje zamknięciem miejscowości i kwarantanną. Mamy przypadki w Polsce, gdzie pojawiło się ASF i w promieniu wszystkie zwierzęta są usypiane i utylizowane. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że każdy, kto ma u nas zwierzęta, będzie musiał się tego pozbyć. To nasz dorobek, z tego żyjemy. Chcemy żyć w zdrowym środowisku.

Wspomniał też o gnojowicy.

- Wylewanie na grunty orne gnojowicy może powodować wzrost koncentracji fosforu i azotu może prowadzić do eutrofizacji wód. Na naszym terenie jest dużo zwierzyny leśnej. Te wszystkie zwierzęta muszą czerpać skądś wodę.

Zdaniem sołtysa inwestycja tego rodzaju może skutkować spadkiem atrakcyjności gminy, blokadą rozwoju agroturystyki, spadkiem wartości nieruchomości.

- Nikt nie będzie zainteresowany domem, w którym wychodzi się na podwórko i cuchnie gnojowicą, odchodami i innymi rzeczami.

W spotkaniu uczestniczył Roman Stolc, prezes Koła Pszczelarzy w Łęczycach.

- Trzeba skontaktować się z Radą Gminy Choczewo albo tylko z jej przewodniczącym, żeby przyjechał na spotkanie albo zorganizować protest w Choczewie. Jestem pszczelarzem i wiem, co nam zrobi świniarnia. Miód jest chłonny i będziemy musieli zlikwidować pasieki. Do nas klienci po miód przyjeżdżają z zagranicy. Nikt z nas nie zarobi złotówki, nie będzie pracy, a stracimy wszyscy. Mam działkę w Tawęcinie, na której mam pszczoły i też stracę. Wartość działki też spadnie. Zostaniemy z niczym.

INWESTOR USPOKAJA
Istnieją rozbieżności co do tego, czy sołtys zaprosił a inwestor przyjął zaproszenie na spotkanie z mieszkańcami. Sołtys twierdzi, że wystosował zaproszenie, ale Andrzej Lewiński nie potwierdza, że został zaproszony. Na spotkaniu nie było zatem żadnego przedstawiciela spółki. Andrzejowi Lewińskiemu jako dyrektorowi w spółce przekazaliśmy, o jakich negatywnych skutkach usłyszeli uczestnicy spotkania od sołtysa Tawęcina. Dyrektor odpiera te zarzuty.

- Lewinski sp. z o.o. planował postawienie 24 budynków oraz biogazowni, więc nie będzie żadnego odoru. Inaczej byłoby, gdybyśmy chcieli wybudować bez biogazowni. Do biogazowni zgodnie z projektem będą dodane specjalne algi do gnojowicy i kiszonka z kukurydzy, więc nie będzie zapachów. W Niemczech czy w Holandii takie biogazownie są przy miejscowościach. Na początku mieszkańcy Gościęcina mieli jakieś uwagi, ale w rozmowie powyjaśnialiśmy wszystko. Przy takich inwestycjach wszystko jest pod stałą kontrolą wszystkich odpowiedzialnych za ochronę środowiska instytucji.

Na spotkaniu sołtys operował liczbą kilkudziesięciu tysięcy sztuk świń, jakie miałyby być w hodowli. Spółka podaje, że hodowla według założeń liczyłaby 20 tysięcy sztuk, a jeśli byłyby to same maciory, to jeszcze mniej.

- Biogazownia będzie wciągać gnojowicę na bieżąco i nie będzie odoru. Pozostanie poferment, który nie ma odoru. Będzie on zgromadzony w zamkniętych zbiornikach a następnie wywożony dwa razy w roku.

Na spotkaniu w świetlicy poruszono też temat transportu związanego z powstaniem tej inwestycji i jego ewentualnej uciążliwości.

- Jeżeli spółka miałaby ruszyć z inwestycją, to tak, jak w przypadku należącej do spółki żwirowni, aby nic nie było uciążliwe. W przypadku żwirowni spółka wybudowała 7 kilometrów drogi, żeby nie przejeżdżać obok żadnego domu, żadnego mieszkańca. Tak samo będzie w tym przypadku. Jeśli miałoby to kiedyś powstać, to ani przez Tawęcino, ani przez Rekowo, ani Gościęcino nie będzie żadnych wyjazdów. Przejazd będzie prowadzić przez pola spółki w stronę lotniska, w stronę Kopaniewa a zjazd na asfalt będzie między Rekowem a Łebieniem. Ani przez Tawęcino, ani przez Bąsewice nikt nie będzie jeździć. Po drugie, jeśli powstanie ta inwestycja, to wokół niej będzie usypany wał z ziemi, humusu na 10 metrów w górę i obsadzony drzewami. Tych obiektów nawet nie będzie widać.

INWESTYCJA W ZAWIESZENIU
Dyrektor Andrzej Lewiński twierdzi, że spółka nie ma planów budowy hodowli nawet w ciągu najbliższych trzech lat.

- Przy obecnych cenach trzody chlewnej i cenach materiałów budowlanych nawet nie myślimy o tym, żeby rozpocząć budowę chlewni, bo to się nie kalkuluje. Budowa samej biogazowni na 1 MW to jest koszt 20 milionów zł. Koszt całej inwestycji to około 50 milionów zł i na razie biznesowo to nie kalkuluje się. Jest zawieszone i nie wiadomo czy kiedykolwiek powstanie.

PLAN ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENNEGO GOTOWY OD DWÓCH LAT
Dyrektor spółki dziwi się obecnym protestom, bo Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla tej inwestycji został uchwalony 21 lipca 2020 r.

- Gdzie byli ci mieszkańcy, jak był uchwalany plan? O planowaniu tej inwestycji były informowane gminy Nowa Wieś Lęborska i Wicko. Nie było wtedy uwag.

Sołtys Krystian Chrzanowski zdaje sobie sprawę, że jedyną władzą, która może zatrzymać tę inwestycję nie są mieszkańcy, a Rada Gminy Choczewo.

- Po to jest to zebranie, żeby otrzeźwić tych radnych, żeby pokazać wójtowi gminy Choczewo. Jedyną możliwością zatrzymania tej inwestycji jest zmiana planu zagospodarowania, co może zrobić tylko Rada Gminy. Gdyby to było na terenie gminy Nowa Wieś czy Wicko, to zapewniam, że już dawno byłoby po temacie. Jako radny złożyłbym wniosek o rozpoczęcie procedury i inwestor miałby zablokowane na co najmniej dwa lata, bo tyle trwałoby przygotowanie takiego planu.

WEZWALI SPÓŁKĘ DO UZUPEŁNIENIA RAPORTU
Pod koniec czerwca Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku, jak i Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku wezwali inwestora do uzupełnienia raportu o oddziaływaniu planowanego przedsięwzięcia na środowisko.

Wśród wymagań RDOŚ jest podanie ilości powstających nawozów naturalnych, sposób ich zagospodarowania i magazynowania oraz ilość powstających ścieków dla wariantu alternatywnego hodowli trzody chlewnej na ściółce, podanie pojemności zbiornika do magazynowania pofermentu, podanie ilości gnojowicy wykorzystywanej jednorazowo w cyklu produkcyjnym, wyjaśnienie rozbieżności co do ilości wyprodukowanej gnojowicy, wskazanie pojemności zbiorników w biogazowni. Inwestor miał 14 dni od otrzymania wyzwania na złożenie wyjaśnień.

Z kolei Dyrektor Zarządu Zlewni w Gdańsku uznał dotychczasowe uzupełnienia raportu oddziaływania na środowisko za niewystarczające. Dotyczy to m.in. planowanej budowy ujęcia wód podziemnych. Inwestor miał 30 dni na przekazanie wyjaśnień.

W obu przypadkach termin nie został dotrzymany, o czym informuje Weronika Zielaskiewicz z Urzędu Gminy w Choczewie.

- Inwestor otrzymał pisma, żeby uzupełnić te braki. Do dnia dzisiejszego jeszcze ich nie uzupełnił. Czekamy teraz na opinię naszego radcy prawnego, czy możliwe jest uchylenie całego postępowania. W takiej sytuacji inwestor może odwołać się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, dokąd trafi cała dokumentacja.

W mediach społecznościowych odniósł się do tej sytuacji sołtys Tawęcina.
"Niestety Urząd Gminy wraz z Wójtem Choczewa, do dnia dzisiejszego nie wydał, żadnej decyzji. Terminy wyznaczone przez Urząd dla Inwestora, na uzupełnienie niezgodności i dokumentacji minęły już dawno. Czy inwestora lub Urząd nie obowiązuje prawo tak jak nas??
Wszystko prowadzi do tego, żebyśmy my mieszkańcy zorganizowali protest w Choczewie przed Urzędem, by pogonić Wójta do roboty.
Może jak mieszkańcy zablokują ruch przy Urzędzie, Wójt podejdzie do sprawy konkretniej i bez zwłoki...
Zawsze pozostaje złożenie wniosku do Sądu Administracyjnego na opieszałość i zwlekanie z wydaniem decyzji Wójta Gminy Choczewa.
Do końca tygodnia czekamy na ruchy Urzędu inaczej spotykamy się na proteście pod Urzędem w Choczewie."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto