Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymon "TAXI Złotówa" Wrzesień podsumowuje wygraną walkę MMA z Marcinem Najmanem

Marcin Kapela
Marcin Kapela
Adam Jurowski/MMA-Vip
Pochodzący z Mostów Szymon "TAXI Złotówa" Wrzesień pokonał przez techniczny nokaut Marcina "El Testosterona" Najmana w jego pożegnalnej walce na sobotniej gali VIP-MMA w Katowicach. Gaże za walkę obaj zawodnicy postanowili przekazać Markowi Piotrowskiemu, legendarnemu, najbardziej utytułowanemu polskiemu kickbokserowi w historii, wielokrotnemu zawodowemu mistrzowi świata w kick-boxingu, który potrzebuje pieniędzy na leczenie w związku z chorobą neurologiczną. Wsparcie z licytacji miejsca w narożniku Września otrzymała też Laura Paczuła, chorująca na rdzeniowy zanik mięśni.

- Dla mnie ta walka to przygoda życia. Czuje się spełniony, ponieważ przygotowania kosztowały mnie bardzo dużo pracy i wyrzeczeń. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że udało mi się w pełni zrealizować plan

- mówi Szymon "TAXI Złotówa" Wrzesień rozpoczynając naszą rozmowę z podsumowaniem wydarzenia.

Jak podkreśla, przebieg walki był zgodny z planem, który założył sobie z trenerem.

- To, co sobie wielokrotnie wizualizowałem, tak praktycznie w stu procentach wyglądało. Miałem prowokować Marcina do wyprowadzania silnych ciosów w moją stronę i przyjmować je albo na gardę, albo starać się ich unikać po to, żeby jak najszybciej „wystrzelał się”, zmęczył. Miałem go lekko kąsać lewym prostym, kopnięciami na przednią nogę, żeby przypadkiem nie przyszło mu do głowy, żeby mnie obalić. To byłoby duże zagrożenie, bo był cięższy ode mnie o 20 kilogramów. Gdyby udało mu się mnie obalić, to mógłbym mieć duże kłopoty. Pod koniec I rundy popełniłem mały błąd z niechlujnym obaleniem i tam mogłem wpakować się w tarapaty. To jedyna rzecz z której nie jestem zadowolony. To obalenie nie było przygotowane i mogłem nadziać się na nieprzyjemną akcję, ale bardzo szybko udało mi się z tego błędu uciec.

"Taxi Złotówa" vs. Marcin Najman. Memy po walce!

Marcin Najman vs. "Taxi Złotówa". Zwycięstwo mieszkańca powi...

Pierwsza runda skończyła się z przewagą Marcina Najmana.

- Taki był plan, żeby jak najbardziej zmęczył się. Czekałem z premedytacją do drugiej rundy. Miałem go obserwować, wywierać już większą presję i tak było. Zagoniłem go do siatki a on zadawał bardzo obszerne, sierpowe ciosy pod którymi było zawsze bardzo dużo miejsca do uderzeń na korpus. Schodziłem nisko, uderzyłem raz, zobaczyłem grymas, poprawiłem i pojawił się jeszcze większy grymas. Marcin skulił się, opuścił ręce i skończyłem go mocnym prawym ciosem na głowę.

"TAXI Złotówa" twierdzi, że sędzią przerwał walkę we właściwym momencie.

- Po tej serii ciosów mogło się tylko tak skończyć, że rzuciłbym się na niego, co mogłoby spowodować ciężką kontuzję, a nie chodziło o to, żeby pozabijać się w ringu, bo mieliśmy jeszcze zamiar jechać wspólnie na akcję charytatywną do Marka Piotrowskiego. Wydaje mi się, że po tych ciosach Marcin już by nie odpowiedział.

Czyli dobre relacje z Marcinem Najmanem takimi pozostały?

- Nadal są bardzo dobre. Spotkaliśmy się na drugi dzień, na spokojnie i powiedzieliśmy sobie o naszych wrażeniach. Przybiliśmy piątki, wyraziliśmy wzajemne wyrazy szacunku i umówiliśmy się na przyszły tydzień, aby jechać do pana Marka Piotrowskiego i przekazać pieniądze z naszych gaż.

Jak ważne było wsparcie rodziny na tej walce?

- Było kluczowe. Rodzice bardzo mi pomogli. W Szczecinie miałem problemy i było bardzo duże ryzyko, że nie zdążę dojechać na czas. Rodzice rzucili swoje wszystkie obowiązki tylko po to, żeby przyjechać pomimo śnieżycy i zawieźć mnie ze Szczecina do Katowic. Na miejscu okazywali mi bardzo duże wsparcie, a po walce byłem niezmiernie szczęśliwy widząc, jak wielka duma bije od moich rodziców. To było dla mnie bardzo, bardzo ważne.

A jeśli chodzi o wsparcie dla Laury Paczuły?

- Udało się wylicytować za całkiem niezłą kwotę (3,9 tys. zł) miejsce w narożniku. Człowiek, który to zrobił również bardzo pomagał mi podczas tej walki. Nie był to zwykły statysta, który chciał obejrzeć z bliska galę, tylko rzeczywiście zaangażował się w pomoc i był pełnoprawnym członkiem mojego narożnika. Bardzo podobała mu się ta przygoda i jestem mu bardzo wdzięczny za to, że w taki piękny sposób się w to zaangażował. Również chciałem podziękować osobie, która współlicytowała miejsce w narożniku. Pomimo tego, że przegrał licytację, to przekazał 1 tys. zł dla Laury. Ze swojej strony chciałem mu podziękować przekazując rękawice z autografem. On chce dalej przekazać te rękawice na licytację. Pomoc dla Laury nabiera rozpędu także dzięki tej gali, dzięki której o Laurze dowiedziały się setki tysięcy ludzi. Podliczając wszelkie wyświetlenia z tej walki, to są to już miliony wyświetleń. Mniej więcej tyle ludzi usłyszało o tym, że Laura z Lęborka potrzebuje pomocy.

Kiedy zamierza spotkać się z Laurą i jej rodzicami?

- Będę w poniedziałek w Warszawie i wtedy będę starał się umówić na spotkanie. Jeżeli nie uda się to teraz, to postaram się spotkać z rodziną Laury z naszych stron.

Jakie ma najbliższe plany sportowe?

- Aktualnie odpoczywam. Założyłem sobie, że przez tydzień potrzebuję odsapnąć, spędzić czas z rodziną na regeneracji. Po tej walce spływają do mnie przeróżne propozycje walk na różnego rodzaju galach. Moja kariera może teraz nabrać rozpędu dzięki walce z Marcinem Najmanem. Oprócz tego, że będą miał możliwość dalszego rozwoju sportowego, to jak zawsze będę chciał zdziałać coś dobrego. Przy każdej walce promuje charytatywne inicjatywy. To mnie dodatkowo motywuje do rozwoju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto