Na wieczór nie z Krzysztofem Pieczyńskim, znanym i lubianym aktorem, ale z Pieczyńskim-poetą zaprosiła lęborczan w miniony piątek Zofia Biskupska, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Krzysztofa Pieczyńskiego spopularyzowało granie jednej z głównych ról w serialu "Na dobre i na złe".
- Myślę, że z tego właśnie względu Sala Rajców w Ratuszu była wypełniona po brzegi - mówi Tamara Strynowicz, polonistka w Zespole Szkół nr 3. - I to pewnie sprawiło, że stał się atrakcją kolejnej Biesiady Literackiej Miejskiej Biblioteki.
Można było nabyć którąś z jego książek: "Listy z Ameryki", "Sto snów jednej nocy" czy "Wiersze z aniołem", a po spotkaniu uzyskać w niej autograf, do czego ustawiła się niemała kolejka.
- Piszę dlatego, że nie mogę nie pisać - wyznał na samym początku aktor. - To jest moim nakazem wewnętrznym, a piszę od dziewiątego roku życia.
Składał już wcześniej wiele razy swoje utwory w różnych wydawnictwach, a że wówczas się nie ukazały, nie ma pretensji, bo ulepszył warsztat literacki i nabrał większego doświadczenia życiowego, które wyraziło się w jego utworach dojrzalej i pełniej. Przede wszystkim uzyskał je podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych w latach 1986-98. W tamtych surowych warunkach ukształtowała sią jego twórczość.
Czytelnicy zauważają, że w jego poezji jest sporo zdziwienia i zachwytów, sporo z dziecka. Autor nie przeczy, ponieważ "czuje się dzieckiem Bożym", a naturalne, spontaniczne zachowanie się dzieci potwierdza ich szczerość. Oddanie więc tego w poezji - to jej zaleta.
Pisze również utwory prozatorskie, ale niewiele, ponieważ przyznaje, iż proza wymaga nakładu czasu, a tego nie ma jako aktor. I choć wydawcy zachęcają go do napisania książki, zwleka z tym i ,może wcale nie napisze".
W listach zawarł bardzo osobiste wyznania, także miłosne, ale za dużo na ten temat mówić nie chciał, natomiast - zapytany - szeroko wyjaśnił, co skłoniło go do opuszczenia kraju i powrotu.
- Jako 27-latek widziałem Polskę w ponurych barwach, a wróciłem, kiedy wygasła moja pasja upodabniania się do Amerykanów i stanąłem w pozycji równego im, a nie tego, który o coś prosi. A gdy nie zabiegałem już o ich względy, zobaczyłem, że nie mam żadnego związku z tymi ludźmi - wyjaśnił i dodaą, że teraz szuka siebie w wierze. - Jeśli wierzymy, to bronimy ludzkiej godności.
Oni dostali się do Europarlamentu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?