Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samoobrona to był Lepper

Edyta Litwiniuk
Fot. el
Z Ryszardem Kozickim, jednym z założycieli Związku Zawodowego Rolników Samoobrona, o początkach działalności i Andrzeju Lepperze rozmawia Edyta Litwiniuk

Śmierć Andrzeja Leppera na pewno wstrząsnęła wieloma. Wiem, ze Pan go znał, że piszę Pan książkę o początkach Samoobrony.
Byłem jednym z założycieli Związku Zawodowego Rolników Samoobrona. Mój podpis figuruje na dokumencie rejestracyjnym, wydanym przez Sąd Wojewódzki w Warszawie w styczniu w 1992 roku. Byłem sekretarzem i pierwszym przewodniczącym Izby Rolnej.

Jak Pan odbierał Leppera?
Leppera wykreował ówczesny rząd i jego stosunek do problemów wsi. Przedstawiciele rządu nie chcieli rozmawiać z rolnikami, tym bardziej, niezorganizowanymi. Organizacje istniejące na scenie politycznej wsi nie zdobywały się na odważne powiedzenie, że jest źle i trzeba coś zrobić.
A Lepper był mistrzem w wykorzystaniu niezadowolenia rolników i ogólnego oburzenia na wsi. To był zaczyn do budowania jego kariery. Był człowiekiem nadzwyczaj ambitnym i przy tym odważnym, co trzeba przyznać. Nie zabrakło mu talentu zachowania się odpowiednio wśród tłumu niezadowolonych. Posłużył się hasłem, "że tak nie może być" i to pociągnęło prostych ludzi, którzy znaleźli swojego trybuna. Andrzej Lepper wyrósł w odpowiednim momencie. Ograniczył się w swoich wystąpieniach do negowania, co w tym czasie nowego powstawało i to wystarczyło, aby prości ludzie poszli za nim. Trzeba przyznać, że umiał do nich przemawiać, znalazł wspólny język. Był osobą charyzmatyczną, potrafił przyciągnąć tłumy i na tej fali wyrosnąć na autentycznego przywódcę.

To wystarczyło?
Jego hasłem było: "Balcerowicz musi odejść, liberałowie wyprzedają majątek państwowy, Zachód zaleje nas swoją żywnością" . Na taki sposób polityki nie trzeba było wielkiego intelektu, wystarczyło zachowywać się jak szeryf. Do tego Lepper był sportowcem, zapaśnikiem i bokserem, umiał walczyć i być twardym. Miał cięty język.
Odważył się powiedzieć dziennikarzom podczas konferencji prasowej, że Balcerowicz i Michnik powinni w krótkich spodenkach bawić się w piaskownicy, a nie rządzić i filozofować. To ludziom imponowało.

Negowanie było dobrym podejściem?
Poza negacją poczynań rządu, nic nie wnosił pozytywnego. Nie miał programu, szedł do przodu po omacku, czując za plecami wielki tłum. Szeroki opis tego, jak Lepper znalazł się u władzy, znajdzie się w książce, nad którą pracuję. Nakreślę tam drobiazgowo drogę awansu przewodniczącego Samoobrony. Wiele czasu razem spędziliśmy, poznałem jego charakter i rozszyfrowałem, jaki sobie stawiał cel. Lepper zadurzył się w polityce.

To źle?
To naturalne. Taki duży ruch ludowy o szerokim zasięgu nie mógł nie otrzeć się o politykę. To spowodowało, że niektóre gremia polityczne zabiegały o jego poparcie i współpracę, a inne odżegnywały się od niego. Dowodem tego jest choćby fakt, że po słynnej okupacji budynku Ministerstwa Rolnictwa sam prezydent Lech Wałęsa zapragnął spotkać się z Lepperem. Do takiego spotkania doszło, brałem w nim udział. Byłem świadkiem, jak prezydent obiecywał współpracę i jako pierwszy uznał Samoobronę za ruch konieczny, uzasadniony i reprezentujący rolnictwo. Premier Olszewski nie chciał z nami rozmawiać, tak samo zresztą Balcerowicz, unikali nas także posłowie.

W miarę jedzenia rośnie apetyt?
U Leppera rosła też ambicja. Uznał, że tylko on jest w stanie zmienić rzeczywistość. Tylko on. Nikogo nie uznawał. Z żadnym autorytetem się nie liczył. Z nikim nie chciał współpracować, nie szukał sprzymierzeńców. Tak naprawdę Lepper był sam, mimo, że otaczał się gronem ludzi, których widziało się w telewizji. Byli to figuranci, bezkrytyczni poplecznicy. Zaczęli wytwarzać wokół niego niemalże kult jednostki. Samoobrona to był Lepper. To go zgubiło. Ambicja pchała go dalej, związek zawodowy już mu nie wystarczał. Zaczął budować "Przymierze Samoobrony" już jako partię polityczną. To spowodowało, że oddalił się od pierwszych ideałów. Stracił kontrolę nad powierzonymi mu zadaniami.

Pana drogi z Samoobroną rozeszły się?

Było kilka powodów. M.in. zażądałem, żeby finanse Samoobrony były jawne i pod kontrolą Prezydium Rady. Na posiedzeniu Rady Krajowej poprosiłem również o to, żeby Lepper zdał sprawozdanie i podsumował dotychczasową pracę związku Samoobrony. Zarzuciłem, że związek nie pracuje według statutu. Powiedziałem również, że przewodniczący podejmuje arbitralnie decyzje. Lepper za to zarzucił mi, że byłem pracownikiem BOR-u i jestem "Wałęsowcem".

A teraz Lepper nie żyje.

Gdy człowiek odchodzi tragicznie, nie godzi się przypinać mu łaty. Był częścią polityki polskiej i nietuzinkową osobowością. Zniszczyła go wybujała ambicja i niepohamowany apetyt na władzę. Mimo swej charyzmy, nie dorównał dawnym chłopskim przywódcom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto