Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie drogi kręte jak nigdy. Miliony mandatów, tysiące zabitych

Maciej Pawlikowski
fot. Robert Kwiatek
fot. Robert Kwiatek
Jeśli w tym roku będziemy po Polsce jeździć równie beztrosko jak w ciągu minionych 12 miesięcy, statystycznie zginie nas ponad 6 tys. Kolejnych 70 tys. zostanie rannych i trafi do szpitali.

Jeśli w tym roku będziemy po Polsce jeździć równie beztrosko jak w ciągu minionych 12 miesięcy, statystycznie zginie nas ponad 6 tys. Kolejnych 70 tys. zostanie rannych i trafi do szpitali.
Polska policja podsumowała właśnie 2007 rok pod względem bezpieczeństwa na naszych drogach. Jest coraz gorzej. Niestety, Pomorze nie odbiega w tym zestawieniu od reszty kraju. Co najsmutniejsze, przyczyny takiego stanu rzeczy są wciąż te same - brawura, brak rozsądnego myślenia i przewidywania oraz... alkohol.

Tylko od stycznia do grudnia ubiegłego roku funkcjonariusze drogówki w całym kraju zatrzymali pod zarzutem prowadzenia pojazdu na "podwójnym gazie" niemal 160 tys. naszych rodaków, czyli, dla porównania, właściwie całą populację Rzeszowa [na Pomorzu około 8 tys. takich przypadków - dop. red.]. Tymczasem być może już za kilka dni ci, którzy do tej pory uniknęli dmuchania w przysłowiowy "balonik", będą mogli czuć się jeszcze bardziej bezkarnie. Główny Urząd Miar od najbliższego czwartku (24 stycznia) traci bowiem możliwość legalizowania policyjnych alkotestów. Zajmować się tym będą wyspecjalizowane laboratoria, które mają wydawać świadectwa poprawnego działania takim urządzeniom, czyli wzorcować je. Szkopuł w tym, że na razie nie bardzo wiadomo, które. Jeśli wykorzystywane przez drogówkę alkomaty stracą atest, przeprowadzone nimi badania mogą być zakwestionowane w sądzie. Co gorsza, kierowcy nie muszą się zgadzać na badanie krwi, które zamiast alkotestu mogłoby ocenić trzeźwość prowadzącego auto.
- Co jakiś czas pojawia się ktoś, kto prosi o atest alkotestu. Na razie jest. Problemy mogą się pojawić za kilka miesięcy, gdy będzie on już nieaktualny. Co wtedy? - zastanawia się głośno jeden z pomorskich funkcjonariuszy drogówki.
Inne statystyki przygotowane przez policję także nie napawają optymizmem. Na naszych drogach jest po prostu coraz niebezpieczniej. W 2007 roku w niemal 50 tys. wypadków [wzrost o 5,9 proc. w stosunku do 2006 roku - dop. red.] zginęło ponad 5,5 tys. osób (wzrost o 6,1 proc.), a ponad 63 tys. zostało rannych (wzrost o niemal 7 proc.).
Jednym z kilku grzechów głównych polskich kierowców jest zamiłowanie do prędkości. Jeździmy zdecydowanie zbyt szybko i przez to niebezpiecznie. Najlepszym przykładem jest nowo otwarty odcinek autostrady A1 między Gdańskiem a Tczewem. Choć po 25-kilometrowej trasie można jeździć dopiero od miesiąca, policjanci patrolujący ją swoim audi A6 z wideoradarem złapali już kilku kierowców, którzy pędzili tam z prędkością ponad 200 km na godzinę (rekordzista miał na liczniku ok. 240 km na godz., przy ograniczeniu do 130 km na godz.).
- Dostał 10 punktów karnych i 500 zł mandatu i... popędził dalej. Takich delikwentów jest zdecydowanie więcej. Nie wszyscy skończyli z mandatem w ręku, bo po prostu nie wpadli na nas - opowiada jeden z funkcjonariuszy z tzw. sekcji autostradowej pomorskiej drogówki.
Naszych rajdowych zapędów nie ostudziły nawet setki tysięcy kolizji, w których uczestniczyliśmy [387 tys. zgłoszonych - dop. red.] i miliony mandatów karnych, które nałożyli na nas policjanci. W ubiegłym roku zdecydowali się na takie rozwiązanie dokładnie 2 mln 62 tys. 491 razy. Z tego 93 tys. z nich otrzymali piesi.
- Funkcjonariusze sporządzili też ponad 106 tysięcy wniosków do sądów grodzkich o ukaranie. Zatrzymali około 320 tysięcy dowodów rejestracyjnych i 40 tysięcy praw jazdy - mówi podinspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.
Policjanci przyznają jednak, że choć statystyki nie napawają optymizmem, to są też przejawy pozytywnych zmian. Wymuszają je cykliczne akcje prowadzone przez drogówkę w całej Polsce. Sztandarowym przykładem może być, przeprowadzona 19 razy, akcja "Prędkość".
- Podczas jej trwania funkcjonariusze nałożyli ponad 150 tysięcy mandatów. Dzięki ich pracy odsetek wypadków spowodowanych nadmierną prędkością zmniejszył się w tym czasie z 29,4 do 14,6 procent - wyjaśnia Sokołowski.
W walce z piratami drogowymi policji pomagają także wszelkie radary i fotoradary. O tym jak ważną spełniają one rolę, świadczy chociażby fakt, iż w miejscach objętych automatycznym pomiarem prędkości doszło tylko do 10 wypadków, podczas gdy w innych było ich aż niemal półtora tysiąca.
Być może już niedługo te urządzenia będą obsługiwane przez prywatne firmy, które wyręczą funkcjonariuszy przy obrabianiu tysięcy zrobionych przez nie zdjęć. Taki pomysł pojawił się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jednak choć zyskał wstępną akceptację wielu policjantów, wymaga zmiany obowiązującego prawa i jest na razie tylko śmiałą propozycją.
- To byłoby bardzo dobre rozwiązanie. Miałbym każdego dnia większą liczbę funkcjonariuszy w terenie. Tak zawsze jeden lub dwóch moich ludzi musi siedzieć i obrabiać zdjęcia [nawet kilkaset dziennie - dop. red.] z fotoradarów ustawionych w naszym województwie - komentuje anonimowo naczelnik sekcji ruchu drogowego w jednej z komend w Polsce.
Policjanci, w tym także pomorska drogówka, liczą na to, iż nie będą musieli tyle czasu angażować w postępowania toczące się przed sądami 24-godzinnymi. Choć miały być one ułatwieniem i prawdziwym batem na pijanych kierowców, okazują się kulą u nogi dla funkcjonariuszy z drogówki. Policjanci muszą brać udział w rozprawach, doprowadzać oskarżonych przed oblicze sądu lub na badanie trzeźwości, a później wypisać jeszcze stosowny raport. To wszystko zajmuje czas, który mogliby wykorzystać do łapania piratów drogowych.


Niebezpiecznie na Pomorzu

W ubiegłym roku w naszym regionie doszło do trzech tysięcy wypadków drogowych. Zginęło w nich 266 osób, a ponad cztery tysiące zostało rannych.
Poza tym policjanci zatrzymali na terenie Pomorza aż 7894 nietrzreźwych, którzy prowadzili pojazdy. Z winy pijanych kierowców doszło też do 210 wypadków. Do największej liczby wypadków doszło z powodu nadmiernej prędkości i nieprawidłowego wykonywania manewrów - przede wszystkim wy-przedzania. Najwięcej takich tragedii zdarzyło się w minionym roku w terenie zabudowanym, na prostych odcinkach dróg i w czasie dnia. Z reguły ich ofiarami byli piesi, a sprawcami kierowcy (70 proc.). Najniebezpieczniejszym pod względem drogowym był w ubiegłym roku Gdańsk, a także powiaty kartuski i słupski. Najmniej zdarzeń drogowych miało z kolei miejsce w powiecie nowodworskim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto