Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjant przed sądem za skucie rowerzysty w kajdanki. Zeznawali funkcjonariusze patrolu

Robert Gębuś
Robert Gębuś
Przed Sądem Rejonowy w Lęborku toczy się proces przeciwko policjantowi Jerzemu H. Jest oskarżony o to, że podczas zatrzymania jadącego rowerem w niedozwolonym miejscu 72-letniego Zbigniewa Ch., nadużył uprawnień skuwając go w kajdanki. Podczas rozprawy zeznawali członkowie patrolu policyjnego, który zatrzymał mężczyznę. To kolejna odsłona tej głośniej sprawy.

Oskarżycielem subsydiarnym w tej sprawie jest Zbigniew Ch., mieszkaniec Lęborka, który w maju 2017 roku został skuty w kajdanki przy ulicy Staromiejskiej przez dowódcę patrolu policji podczas poruszania się rowerem w niedozwolonym miejscu. 72-letni mieszkaniec Lęborka domaga się usunięcia funkcjonariusza z szeregów policji i wpłacenia darowizny na fundusz ofiar wypadków drogowych.

Świadkowie: krzyczał do nas: je...a policja!
Przed sądem, 12 marca, zeznawali funkcjonariusze, którzy tego dnia pełnili służbę w patrolu, dowodzonym przez Jerzego H. Policjant Konrad N., członek patrolu, zeznawał że w czasie interwencji Zbigniew Ch zachowywał się wulgarnie. Miał też przy sobie laskę i uskarżał się na ból. -Ale to było chyba po założeniu kajdanek - mówił Konrad Nowak.
Policjant zeznał, że kajdanki zostały założone przez dowódcę patrolu, ponieważ bał się że rowerzysta odjedzie z miejsca interwencji. Pamiętał, że Zbigniew Ch. prosił o wezwanie karetki i nie przyjął mandatu, a po zdjęciu kajdanek chwycił kulę i zaczął wymachiwać w stronę policjantów.

Czytaj również:Policjant skuł w kajdanki rowerzystę. Stanął przed sądem

Zobacz wideo z interwencji policji:

Świadek zeznał, że rowerzysta zachowywał się wulgarnie wobec policjantów. Potwierdziła to Urszula N., wówczas policjantka patrolu, która zeznała, że mężczyzna po zatrzymaniu i upomnieniu, że powinien zejść z roweru, bo jedzie w niedozwolonym miejscu, zaczął być agresywny. - Ten mężczyzna powiedział, że ma to w d...e i będzie tu jeździł nawet samochodem - zeznawała Urszula N. - Okazał dokumenty, przy czym zachowywał się wulgarnie i lekceważąco. Swoim zachowaniem próbował zrobić zbiegowisko. Krzyczał do nas: poj..ło was?! Odwalcie się ode mnie!
Świadek zeznała, że dowódca patrolu chciał mu wypisać mandat w wysokości 100 zł, którego nie przyjął. Urszula N. twierdzi, że Zbigniew Ch. nie chciał czekać aż policjanci sporządzą dokumentację dotycząca wykroczenia i zaczął odjeżdżać.

- Został uprzedzony, że jeśli się nie zatrzyma, to zostanie wobec niego użyta siła fizyczna, ale on dalej nie reagował

- zeznawała Urszula N. -

Jerzy H. chwycił za rower, oraz ramię, ale ten mężczyzna dalej próbował się oddalić. Wtedy ponownie został uprzedzony o użyciu kajdanek, ale dalej nie reagował. Zaczął wymachiwać rękoma, myśleliśmy, że zaraz uderzy któregoś z nas. Próbował się nam wyrwać, w związku z czym zostały mu założone kajdanki.

Urszula N. dodała, że zatrzymany po złożeniu kajdanek nie uspokoił się. - Przez cały czas, przez całą tą interwencję wyzywał starszego sierżanta Jerzego H. oraz nas - mówiła. - Cały czas mówił, że jesteście zwolnieni, już nie pracujecie. Do Jerzego H. mówił: "ty debilu, ty ch..u, nie będziecie mi rozbić żadnego wniosku, bo jestem inwalidą".
Urszula N. twierdziła, że policjanci nie wiedzieli, że Zbigniew Ch. jest inwalidą. - Nie miał żadnych zewnętrznych oznak potwierdzających, że jest inwalidą. Miał przy sobie tylko laskę do chodzenia, jeździł rowerem dość sprawnie i nic nie wskazywało na to, że może być on inwalidą. Nie okazywał nam żadnej legitymacji, że jest inwalidą - mówiła Urszula N. i dodawała, że sytuację nagrywało wiele osób. - Ci ludzie krzyczeli na nas, ale byli też tacy, co kazali temu panu się uspokoić. Ten pan krzyczał w stronę osób postronnych: "nagrywajcie, nagrywajcie tych skur...ów! Je...a policja!".
Świadek zaznała również, że mężczyzna po założeniu kajdanek, zaczął uskarżać się na ból ręki. - Sprawdziłam, ale nic nie było źle założone. Wszystko było w porządku - mówiła Urszula N.- Mężczyzna mówił, że się źle czuje, że jest mu słabo, więc na miejsce wezwaliśmy karetkę, która przewiozła go do szpitala. W szpitalu lekarz stwierdził zaczerwienienie na nadgarstku, nic więcej.
O zdjęciu kajdanek Zbigniewowi Ch. zdecydował dowódca patrolu, który przyjechał na miejsce interwencji. - Przywieźli nam oni protokoły do wypełnienia. w tym momencie zostały zdjęte Zbigniewowi Ch. kajdanki. Zrobiono to dlatego, ponieważ nie mógł on zejść z roweru. Kiedy mu je ściągnęliśmy, to on chwycił swoją laskę i zaczął nią wymachiwać w kierunku Jerzego H. Do mnie też krzyczał :debile!". Widzieli to i słyszeli policjanci.
Urszula N stwierdziła, że zarówno dowódca patrolu, jak i ona czuli się znieważeni słowami Zbigniewa Ch.
Urszula N. dodała, że tylko w momencie, kiedy Zbigniew Ch. wymachiwał laską, czuła się zagrożona zachowaniem - Wcześniej jego groźby nie wywoływały mojego niepokoju - mówiła.

Jak była oznakowana ulica w momencie interwencji?
Do sądu wpłynęło również pismo od burmistrza Lęborka, dotyczące oznakowania ul. Staromiejskiej w momencie, kiedy doszło do interwencji:
"Informuję, że droga ta wyłączona jest na całej długości od placu Pokoju do Al. Wolności z ruchu kołowego, poza przejazdami w ciągu ulic Przymurnej, ul. Skłodowskiej i Targowa-Batalionów Chłopskich. Wyłączenie to jest oznakowane znakiem B-1, zakaz ruchu w obu kierunkach. Oznakowanie takie obowiązywało również w 2017 roku" - poinformował burmistrz miasta.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na maj.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto