Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjant oskarżony za przekroczenie uprawnień. Skuł w kajdanki 70-latka podczas jazdy rowerem [VIDEO,ZDJĘCIA]

Robert Gębuś
Zbigniew Chrycyk z Lęborka oskarżył policjanta Jerzego H. o przekroczenie uprawnień. W maju 2017 roku Mężczyzna został zatrzymany przy ul. Staromiejskiej podczas jazdy rowerem w niedozwolonym miejscu. Policjant patrolu skuł go w kajdanki. 70-letni Zbigniew Chrycyk domaga się zwolnienia funkcjonariusza ze służby i wpłaty na fundusz osób niepełnosprawnych.

Rozprawa przed Sądem Rejonowym w Lęborku to wynik zażalenia, jakie złożył Zbigniew Chrycyk po tym jak Prokuratura Okręgowa w Słupsku umorzyła postępowanie w tej sprawie. Sąd uznał zażalenie i stwierdził, że prokuratura nie dopełniła wszystkich wymaganych czynności zmierzających do ustalenia czy doszło do wyczerpania znamion przestępstwa i uchylił jej decyzję. Sprawa trafiła na wokandę.

Video z interwencji na Staromiejskiej:

Czytaj również:Policja skuła w kajdanki starszego człowieka. Jechał na rowerze

Domaga się zwolnienia policjanta
Zbigniew Chrycyk został zatrzymany przy ulicy Staromiejskiej 24 maja 2017 roku. Jechał rowerem do lekarza, mimo, że ta ulica jest wyłączona z ruchu pojazdów, także rowerów. Chrycyk twierdzi, że jego ten zakaz nie dotyczy, bo jazda rowerem jest elementem rehabilitacji kolan. - Mam zalecenie od lekarza, żeby jeździć rowerem. Mam uprawnienia, mogę się po Staromiejskiej rowerem poruszać. Twierdzi to samo starostwo, wydział komunikacji - przekonuje Chrycyk. - Nie mam błony maziowej w kolanach. Jazda na rowerze powoduje, że je rozmasowuję i je odciążam. Jeżdżę bardzo powoli, mam przy sobie laskę, podpieram się.
Zbigniewa Chrycyka zatrzymał patrol złożony z policjantki i policjanta z KPP Lębork i dwóch funkcjonariuszy Szkoły Policji w Słupsku. Dowodził im st.sierż. Jerzy H. Kiedy mężczyzna nie chciał zejść z roweru, zdecydował o skuciu go w kajdanki. - Niedługo wcześniej przeszedłem operację ręki. Jeszcze miałem na niej szwy - mówi Chrycyk. - Policjant mnie złapał za bark, skuł mnie. Ze szpitala z Wejherowa mam opinię, że nie mogę mieć wykręcanej ręki do tyłu, bo mam uszkodzone barki. Mimo, że pokazałem wszystkie dokumenty, że jestem osobą niepełnosprawną, że nie mogę poruszać się normalnie, policjant widział założone szwy, to skuł mnie w kajdanki i ścisnął tak mocno, że uszkodził nerw i naczynia krwionośne. W tej chwili ręka jest niesprawna.
Na Staromiejskiej w czasie interwencji zebrał się tłum ludzi, którzy domagali się rozkucia Chrycyka. Patrol policji przyjechał i zdjął kajdanki mężczyźnie. Wezwano również pogotowie ratunkowe, które zawiozło go do szpitala. Mężczyzna twierdzi, że tego funkcjonariuszowi nie podaruje.- Nie odpuszczę tego- mówi Chrycyk. - Policjanta muszą wyrzucić z pracy i musi zapłacić na fundację osób niepełnosprawnych. Dla siebie nie chcę nic.
Jerzy H. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że założenie kajdanek było reakcją na agresywne zachowanie mężczyzny, próbę opuszczenia miejsca rowerem, nie stosowanie się do poleceń i wulgaryzmy wobec policjantów.

Czytaj również:Monitorin Lombardu przeczy wersji policjantów?

Puściły nerwy
Policjanci, którzy przyjechali radiowozem na miejsce i polecili rozkucie Zbignierwa Chrycyka widzieli tę sytuację z różnych perspektyw.
- W czasie gdy przyjechaliśmy, pan Chrycyk siedział na rowerze i miał założone kajdanki z tyłu. Pan Zbyszek uskarżał się na rękę - mówi Leszek Lewandowski, policjant KPP Lębork, który zna również Chrycyka prywatnie. - Jeśli chodzi o zachowanie pana Chrycyka, to po rozkuciu wziął swoją laskę, którą miał przy rowerze i uniósł ją do góry, ale nic z nią nie robił. Chrycyk był zdenerwowany, ale w mojej obecności nie wyzywał interweniujących policjantów, ani mnie.
W opinii drugiego z policjantów patrolu, Chrycyk jednak był wulgarny i agresywny. - Chrycyk siedział na rowerze, miał założone z tyłu kajdanki. Był zdenerwowany. Krzyczał w stronę Jerzego H. że jest debilem, idiotą, bezmózgiem, że jest poje...y itp - zeznawał Łukasz Domaros, drugi z policjantów patrolu KPP Lębork, który przyjechał na wsparcie interwencji. - Wyzwiska te kierował wyraźnie w stronę Jerzego H. Chrycyk nie wyglądał na osobę chorą, ani potrzebującą pomocy lekarskiej - uważa.
Na polecenie patrolu, Jerzy H. rozpiął jedną z kajdanek. - Wtedy widziałem, że Chrycyk chwycił laskę, którą miał przy rowerze i podniósł ją do góry - mówi Łukasz Domaros. - W mojej ocenie wyglądało to tak, jakby zamachnął się na Jerzego H. Jakby chciał uderzyć i przy tym mówił do Jerzego H., że mu przypie...i.
Świadkowie, którzy widzieli to zajście nie pamiętali już wielu szczegółów. Jeden z lęborczan, który domagał się od policjantów natychmiastowego rozkucia Zbigniewa Chrycyka uważa, że problem policja mogła rozwiązać inaczej. - Moja interwencja była słowna w stosunku do policjantów była taka, że nie można w ten sposób w kajdanki zakuć człowieka - mówi Ryszard B. -Nie pamiętam, jak zareagował funkcjonariusz. Przekazywałem mu ustnie, że to nie jest jakiś bandzior i że można go obezwładnić w inny sposób, nie przy pomocy kajdanek. Nie pamiętam, co mówił oskarżyciel i czy skarżył się na swój stan zdrowia. Nie widziałem, żeby oskarżyciel wykonywał jakieś ruchy. Z tego co widziałem to nie reagował.

Zdaniem obrońcy Jerzego H. interwencja i założenie kajdanek było zasadne. - W opinii obrony użycie kajdanek było całkowicie zasadne - mówi mec. Bartosz Fieducik.- Oczywiście w opinii osób postronnych mogło być to w jakimś sensie niezrozumiałe, bo widziały tylko fragment interwencji. Natomiast osoba zatrzymana od samego początku stawiała opór. Zaproponowano jej mandat za jazdę rowerem w miejscu gdzie jest ona zakazana, a odmówiła. Nie chciała wykonywać poleceń funkcjonariuszy. Wręcz zagroziła, że może w to miejsce przyjechać samochodem, więc policjanci znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Mieli do czynienia z osobą, która stawiała opór, która groziła, że może zintensyfikować swoje działania, które będą groziły w bezpieczeństwo przechodniów, musieli podjąć jakieś działania. Jedyne działania, jakie mogli podjąć w tym momencie to oczywiście kajdanki, przy czym chcę zauważyć, że były one założone na taki czas, jaki był niezbędny.
W opinii Fieducika, założenie kajdanek do tyłu nie nosi w sobie żadnych znamion dodatkowej represji. - Przepisy są jednoznaczne. podstawowym sposobem użycia kajdanek, jest zakucie rąk za plecami - twierdzi Fieducik. - Gdy tylko te kajdanki zostały zdjęte ten pan zaczął realizować swoje groźby, które wcześniej artykułował i podniósł laskę na funkcjonariuszy. Sytuacja jest skomplikowana, przy czym w świetle prawa założenie kajdanek nie jest dopuszczalne i nie dyskwalifikuje tego środka przymusu wobec osób niepełnosprawnych, a nie można ich stosować tylko wobec osób o widocznym kalectwie, a ten pan nie poruszał się na wózku inwalidzkim, nie poruszał się na rowerze przeznaczonym dla inwalidów. Poruszał się na normalnym rowerze i był osoba dość sprawną o czym świadczy choćby gest wymachiwania ta laską.
Bartosz Fieducik twierdzi, że Zbigniew Chrycyk nie miał uprawnień do jazdy rowerem po ul. Staromiejskiej. - Pan powołuje się na zaświadczenie lekarskie, gdzie niejako zaleca się jazdę na rowerze - mówi Bartosz Fieducik. - Takie zaświadczenie nie stanowi immunitetu zezwalającego na jazdę w miejscu, gdzie taki zakaz obowiązuje. Po coś ten znak został postawiony i należy go przestrzegać. Zaświadczenie jest jedynie sugestią, że osoba posiadająca zaświadczenie powinna jeździć na rowerze.
Nie wszyscy świadkowie stawili się na rozprawę. Kolejny termin rozprawy został wyznaczony na 12 grudnia.

.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto