Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nikt nie zajął się rannym zwierzęciem

Edyta Litwiniuk
Fot. OTOZ Animals
Przez trzy godziny jadąca do Łeby turystka dzwoniła do różnych służb i instytucji z prośbą o zajęcie się potrąconym przez auto koziołkiem. Bezskutecznie. Zwierzę zabrali w końcu lęborscy Animalsi.

- Jadąc do Łeby, przy drodze za Nową Wsią Lęborską zobaczyliśmy rannego samca sarny. Najprawdopodobniej został potrącony - relacjonuje pani Patrycja Zasępa. - Zatrzymaliśmy auto. Od razu zadzwoniłam pod numer 112, stamtąd dostałam namiary na weterynarza. Ale gdy skontaktowałam się z nim, usłyszałam, że ma na dzisiaj umówione zabiegi i nie może przyjechać. Odprawiło mnie też kilku innych weterynarzy - dodaje pani Patrycja.
Kobieta zadzwoniła więc do schroniska w Małoszycach.

Katowali psa
Podejrzani o pobicie w rękach policji

- Tam usłyszałam, że zwierzęta dzikie należą do Skarbu Państwa i nie zabiorą rannego koziołka - mówi.
Pani Patrycja próbowała także dodzwonić się do lęborskiego nadleśnictwa. - Niestety, to była sobota i nikt nie odebrał - twierdzi.
Przez cały czas stała w pobliżu rannego zwierzaka. - Kręciło się tam kilku młodych ludzi, mieliśmy wrażenie, że czekają, kiedy tylko odjedziemy. Nie chcieliśmy, aby koziołek trafił na steki - dodaje.

Biegali po mieście na orientację
Spłonęła dyskoteka

Sytuację rozwiązał telefon od dyżurnego policjanta, który podał numer telefonu do lęborskich Animalsów.

więcej w dzisiejszym numerze Dziennika Bałtyckiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto