- Jesteśmy nierówno traktowani, wręcz nieludzko przez kierownika, który faworyzuje "swoich" ludzi - twierdziło kilku mężczyzn, którzy zgłosili się do naszej lęborskiej redakcji (nazwiska do wiadomości redakcji). Ich zdaniem, szef lepiej traktuje kierowców, którzy zapisali się do Prawa i Sprawiedliwości (Jan Naczk był radnym z ramienia PiS, w wyborach samorządowych 21 listopada br. ubiegał się o mandat radnego z ramienia PiS, ale bezskutecznie), a także osoby, które zwyczajnie mu sprzyjają.
- To zwyczajny mobbing - twierdzą kierowcy i dodają, że ich zdaniem kierownik działa na szkodę spółki i likwiduje rentowne kursy, które od razu przejmuje konkurencja.
- To wilk w owczej skórze - podsumowuje jeden z mężczyzn.
Jan Naczk, kierownik lęborskiego oddziału PKS, odpiera wszystkie zarzuty skierowane pod jego adresem.
- Nigdy nikogo nie faworyzowałem - stwierdził Jan Naczk. Zastrzegł, że nie jest upoważniony do tego, aby udzielać informacji o sprawach wewnętrznych spółki i jej kondycji finansowej. Poinformował także, że nie ma uprawnień, aby likwidować jakiekolwiek kursy. Zapewnił, że wycofywane są tylko kursy nierentowne i że to zarząd spółki decyduje o ewentualnych likwidacjach kursów, które nie cieszą się zainteresowaniem pasażerów.
- Wszystkie te informacje to pomówienia i próba oczernienia mnie - podsumował Jan Naczk.
O swoich zarzutach kierowcy poinformowali zarząd spółki PKS SA w Słupsku. Do zamknięcia dzisiejszego wydania gazety nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytanie, jakie kroki podjął zarząd w tej sprawie.
Więcej przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Bałtyckiego i w Echu ziemi lęborskiej
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
