Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MMA. Pochodzący z Lęborka Maciej Gierszewski opowiada o wygranej walce w Bahrajnie

Marcin Kapela
Marcin Kapela
Brave CF/ Archiwum zawodnika
Pochodzący z Lęborka, a od kilkunastu lat będący na emigracji w Irlandii Północnej Maciej "Magic Man" Gierszewski pokonał przez nokaut w I rundzie weterana UFC Brazylijczyka Felipe Silva podczas BRAVE Combat Federation 50.

Lęborczanin Maciej Gierszewski podzielił się wrażeniami ze stoczonej 1 kwietnia zwycięskiej walki na gali w Bahrajnie. Poprzednio walczył tam w październiku ubr.

- Brave jak zawsze stanął na wysokości zadania i zrobił galę na najwyższym poziomie. Jestem mega zadowolony, bo robię cały czas progress nie tylko na tle fizycznym, ale też, co mnie cieszy, mentalnym. Walczę coraz mądrzej, widzę coraz więcej rzeczy i poskutkowało to właśnie tym, że zakończyłem moja ostatnia walkę wygraną przez nokaut w pierwszej rundzie.

Przeciwnikiem Gierszewskiego był tym razem Brazylijczyk Felipe Silva.

- To zawodnik na światowym poziomie, walczący wcześniej dla największej organizacji na świecie, czyli UFC. Zresztą tak samo jak mój poprzedni przeciwnik Filipińczyk Rolando de. Jestem mega dumny, że mogę krzyżować rękawice z zawodnikami na najwyższym poziomie i nie odstępuje poziomem na krok. Wiedziałem, że Felipe Silva to agresywny zawodnik, wywodzący się przede wszystkim ze stójki (muay thai). Nie jest tylko zawodnikiem, ale też trenerem w jednej z topowych szkółek MMA w Brazylii Cm Systema. Na 9 swoich wygranych walk 7 wygrał w I rundzie przez nokaut, co mówi samo mówi za siebie, jak jest niebezpiecznym zawodnikiem.

Jaką miał zatem strategię na walkę z Brazylijczykiem?

- Plan był taki, żeby się nie "podpalać", wręcz go lekko podpuścić, wyczekać moment i zaatakować. I tak też było. Jak wygrywam swoje walki, to tylko przez nokaut. Z racji moich "ciężkich" rąk wiedziałem, że jak go trafię, to będzie po wszystkim i tak tez było. Podsumowując, jestem mega szczęśliwy, mogę robić to, co kocham, czyli trenować, walczyć, spełniać się plus z tego żyć i latać po świecie. Walczyć z zawodnikami na światowym poziomie. Tylko się cieszyć.

Po tygodniu przerwy wrócił do ciężkich treningów.

- Żeby nie marnować czasu, bo wiem, że czekają mnie niedługo kolejne wyzwania. Jestem zakontraktowanym zawodnikiem organizacji Brave, więc nudzić się raczej nie będę i myślę, że na przełomie najbliższych miesięcy znowu dostarczę emocji moim znajomym, rodzinie i fanom. Doszły mnie również słuchy, że jest planowana gala w Polsce w tym roku, także jak dobrze pójdzie, to będę miał okazję zawalczyć na swoim terenie, co też mnie bardzo cieszy. Także nie pozostaje nic innego jak ciężko trenować i czekać na kolejne wyzwania.

W Lęborku zaczynał od piłki
Urodzony w 1986 r. w Lęborku, tu się wychował. Z podwórkowego boiska Maciej Gierszewski trafił do Lwa Lębork pod skrzydła trenera Andrzeja Kaufmanna, a potem za nim podążył do Pogoni Lębork. W gimnazjum zamienił piłkę na trening sportów walki u Bartosza Kowalczuka.

- Do dziś miło to wspominam. Przygoda ta trwała około półtora roku i skończyła się na rzecz nowej zajawki, jaką było podnoszenie ciężarów. Przygodę z siłownią rozpocząłem, jak to chłopak w tamtych czasach, w piwnicznej kuźni, którą mi i mojemu bratu zrobił tata, organizując ławeczkę i ciężarki. Trwało to kilka ładnych lat, do momentu, kiedy pierwszy raz postawiłem nogę na macie.

To było już w Belfaście, bo w 2008 r. wyjechał do Irlandii Północnej. Debiutancką walkę stoczył na początku 2010 r.

- Ring na środku baru i walka przy pijącym i skandującym tłumie. Była to pierwsza z takich imprez w kraju - wspomina "Magic Man". - Pierwsza swoją amatorską walkę wygrałem przez jednogłośną decyzję. We wrześniu tego samego roku przyszła na świat moja córeczka Amelia i na jakiś czas musiałem ograniczyć treningi. Do treningu na pełnych obrotach wróciłem w 2012 roku i po 6 miesiącach stoczyłem swój kolejny amatorski pojedynek, który przegrałem w ostatnich sekundach ostatniej rundy przez techniczny nokaut, na gali Clan Wars. Największej organizacji w Północnej Irlandii i tutaj tez stoczyłem moje wszystkie amatorskie walki. Amatorską karierę zakończyłem z wynikiem 9 walk, z czego 7 wygrałem, a 2 razy musiałem uznać wyższość przeciwnika.

Profesjonalny debiut zaliczył w lutym 2017 r., dla jednej z największych organizacji w Europie, jaką jest Cage Warriors. Wygrał z zawodnikiem z Francji, nokautując go w I rundzie.

- Po kolejnych dwóch latach solidnego trenowania 2015 - 2017, 6 dni w tygodniu, czasami po 2 razy dziennie, podjęliśmy decyzje z trenerem, że czas przejść na zawodowstwo. Mój profesjonalny debiut miał miejsce w lutym 2017 roku, dla jednej z największych organizacji w Europie, jaką jest Cage Warriors. Walkę wygrałem z pochodzącym z Francji zawodnikiem, nokautując go w pierwszej rundzie. I tak kontynuując swoją zawodową karierę miałem również okazję walczyć dla kolejnej czołowej organizacji w Europie, jaką jest BAMMA. Każda interesująca się MMA osoba, wie jak duża i prestiżowa jest to organizacja. Trenuje w topowej szkółce MMA w Północnej Irlandii, jaką jest IFS MMA BELFAST.

"Magic Man" zapowiada powrót do Lęborka.

- Na pewno otworzę tutaj szkółkę, w Irlandii, a jak już kiedyś zjadę do Polski na starsze lata to i w Lęborku.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto