Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Łeby twierdzą, że są "terroryzowani" muzyką z nocnych klubów

Robert Gębuś
Grupa mieszkańców Łeby domaga się zdecydowanych działań policji i magistratu w sprawie klubów nocnych u zbiegu Morskiej i Wojska Polskiego, które ich zdaniem notorycznie zakłócają cisze nocną i porzadek publiczny. Twierdzą, że polcija nie interweniuje bo część funkconariuszy jest spoufalona z bramkarzami, a inni policjanci się boją.

Problem dotyczy trzech klubów nocnych w centrum Łeby, w okolicach skrzyżowania Wojska Polskiego i Morskiej. W ich pobliżu mieszkańcy Łeby mieszkają i prowadzą pensjonaty. Jak twierdzą, sąsiedztwo wyklucza normalne życie w sezonie.

- Śpię z zatyczkami w uszach, ale przecież pensjonariuszom ich nie wręczę - mówi pani Anna (personalia zostały zmienione). Nie chce ujawniać swojego nazwiska na łamach. - Policja tam w ogóle nie wchodzi. Część policjantów się boi. Inni są spoufaleni, bo są tam „bramkarze” którymi są dawni funkcjonariusze i się znają - uważa pani Anna i dodaje: To katastrofa. Wystawiają głośniki za okno, nocą muzyka przez otwarte, bo nie mają tam klimatyzacji. okna niesie się na całą Łebę. Uczestnicy imprez załatwiają swoje potrzeby pod oknami. Za dyskoteki wyprowadzają nieprzytomne dziewczyny. Nie mam nic przeciwko funkcjonowaniu klubów, ale nie w taki sposób. Nie można obejrzeć telewizji, nie można się skupić. To miejsce wydzierżawili młodzi ludzie, którzy szybko chcą zarobić nie licząc się nikim i z niczym.

Czytaj również:Burmistrz Łeby odznaczony

Na dodatek, jak mówi pani Anna, kluby „przekrzykują się”, żeby przyciągnąć do siebie turystów.- Są na plaży, na ulicach, wszędzie. To agresywne wciąganie do lokalu - mówi nasza rozmówczyni. - Samochody jeżdżą i reklamują dyskoteki hałaśliwą muzyką. Rano ludzie, którzy chcą obejrzeć wschód słońca przebijają się przez morze brudu.

Czytaj również:Nowa droga do Łeby. Wykonawca sporo stracił

Mieszkańcy Łeby twierdzą, że bezskutecznie walczą o porządek od wielu lat. - To jest dyskoteka, która swoimi korzeniami sięga jeszcze PRL-u - mówi Adam Grabowski, mieszkaniec Łeby. - Od tamtej pory nie zmieniło się tam nic, oprócz sprzętu nagłaśniającego na mocniejszy. Dyskoteka nie jest wyciszona, okna otwarte, nie można zasnąć. Człowiek zamienia się w kłębek nerwów. Ta muzyka nas terroryzuje do 5 rano. Burmistrz powinien bardziej zadbać o mieszkańców, którzy go wybierają niż o przyjezdnych, którzy zarobią i wyjadą.

Napisali skargę do komendanta powiatowego policji w Lęborku, senatora Kazimierza Kleiny. O problemie powiadomili też burmistrza Andrzeja Strzechmińskiego. „Działania policji w tej sprawie są kompromitujące” - piszą. „Dochodzą nas informacje, że funkcjonariusze boją się wejść do wspomnianych dyskotek”.
Policja zaprzecza, by dochodziło do sytuacji odmowy interwencji i zapewnia, że patrole przyjeżdżają na każde zgłoszenie.

Obszerne wyjaśnienie policji dityczace sytuacji w Łebie i komentarz burmistrza Łeby w aktualnym "Echu Ziemi Lęborskiej".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto