Pan Henryk P. miał 57 lat. Mieszkał sam na obrzeżach Bukowiny. Jak twierdzą jego sąsiedzi, nie jest tajemnicą, że lubił wypić.
- Co nie znaczy, że trzeba go od razu skreślać - zastrzegają. Od lat był pod opieką pomocy społecznej i sąsiadów, którzy zaglądali do 57-latka, sprawdzali co u niego słychać.
- Już w ubiegłym roku alarmowałem, żeby ośrodek się nim zajął ponieważ w domu miał zimno, odcięto mu też prąd - mówi jeden z sąsiadów. - We wrześniu ponowiłem apele żeby mu pomóc. Bałem się, że jak znowu przyjdzie mroźna zima, to coś mu się może stać - dodaje. - Dzwoniłem do pomocy społecznej, na policję, żeby ktoś go zabrał do schroniska.
Kiedy przyszły mrozy sąsiedzi z niepokojem obserwowali pana Henryka.
- Coraz rzadziej pojawiał się we wsi. Rzadko bywał w sklepie, a przecież kiedyś był tam codziennie.
- Kilka dni temu znaleźliśmy go przy drodze w śniegu. Leżał wyziębiony. Zawieźliśmy go do domu - opowiada Czytelnik. - Zapytaliśmy czy coś chce, mówił, że nie. Położyliśmy na łóżku i przykryliśmy kołdrą - dodaje Czytelnik i mówi, że po tym wydarzeniu jeszcze kilkakrotnie sprawdzał stan swojego sąsiada. Coraz bardziej zaniepokojony dzwonił na policję i prosił o interwencję. Także feralnej nocy, kiedy poszedł ostatni raz odwiedzić pana Henryka.
Więcej przeczytasz w bieżącym numerze Echa Ziemi Lęborskiej
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?