Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Wałęsa obejrzał teczkę „Bolka": Tylko jeden dokument z szafy Kiszczaka jest oryginalny[ZDJĘCIA]

Barbara Szczepuła
Z prezydentem Lechem Wałęsą rozmawia Barbara Szczepuła.

Obejrzał Pan prezydent w IPN dokumenty z szafy Kiszczaka. Jak Pan je ocenia?
Fałszywki. Nawet papier poszczególnych dokumentów jest różnego koloru. Wygląda, że jakieś dwie trzecie dokumentów dołożono później. Poza tym można zauważyć różne charaktery pisma w poszczególnych dokumentach! Te papiery bez wątpienia powinien zbadać grafolog. Ale na moje oko tylko jeden dokument jest oryginalny. Do niego się przyznałem podczas przesłuchania.

Co w nim jest?
To dokument z 24 grudnia 1970 roku. Mówię, że muszę się spotkać z człowiekiem z SB, który mnie przesłuchiwał pierwszy raz w komendzie MO. „Gdyby mi się coś stało, pamiętajcie, że poszedłem do niego”.

To jest ten moment odtworzony w filmie Wajdy, gdy zdejmuje Pan zegarek i obrączkę przed wyjściem z domu?
Nie, tamto miało miejsce kiedy indziej. Dokument, o którym teraz mówię, jest o tyle ważny, że z innych papierów wynika, iż wcześniej się spotykałem z tym esbekiem kilka razy. Ten, o którym mówię, zadaje kłam pozostałym dokumentom dotyczącym tematu spotkań z tym esbekiem.

Opowiada Pan coś o stoczni, o kolegach?
Nie, tylko zabezpieczam się na wypadek „wypadku”. Powiem pani, że do lat 90. robiłem sobie żarty z oskarżeń o współpracę, bo wiedziałem, że jestem opisany szczegółowo przez SB i że wszystko się wyjaśni, gdy esbeckie dokumenty zostaną ujawnione. Ale około 1990 roku dowiedziałem się, że dokumentacja jest zniszczona. To mnie zmartwiło, nawet załamało, bo - pomyślałem - jak ja teraz udowodnię swoją niewinność, jak się obronię? Na szczęście Cenckiewicz opublikował jakieś dokumenty, przyjrzę się im i na ich podstawie będę starał się obronić. Bo to nie może trwać wiecznie, że ja mówię „nie”, a oni - „tak”.

Historycy twierdzą, że to Pan, będąc prezydentem, wypożyczył dokumenty i powyrywał kartki.
Załóżmy nawet, że to jest prawda. Ale przecież wiadomo, że nie było oryginałów tych dokumentów, więc jaki sens miałoby niszczenie kopii?

Historycy uważają też, że esbecy nie mogliby sami wytworzyć dokumentów znalezionych w szafie Kiszczaka, bo za dużo w nich szczegółów dotyczących tego, co działo się w stoczni.
Spreparowano je z materiałów, które esbecy zdobyli podczas rewizji, podczas przesłuchań innych stoczniowców, od agentów, którzy na mnie kablowali, a także z podsłuchów. Ze wszystkich tych materiałów układali jakieś historie, takie czy inne, ale ich zdaniem, prawdopodobne.

O co konkretnie Pana pytano w IPN w Warszawie?
Były pytania o te dokumenty, ale także pytano mnie o pieniądze.

Czy dostawał je Pan od bezpieki?
Powiedziałem, że nie brałem, a skoro ja nie brałem, to musiał brać ktoś inny. Nie wiem, czy esbek brał tę kasę, czy nie brał. Może podrabiał papiery? Kiszczak grał tymi papierami, puszczał je w świat, podrzucał tu i ówdzie, znalazłem na przykład materiał pochodzący z teczki Kiszczaka w Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego z 1980 roku. Inne znowu trzymał, bo to nie były oryginały, tylko fałszywki, więc bał się je wypuszczać. Teraz zajmą się tym eksperci polscy, a jak sobie nie poradzą, to poproszę ekspertów międzynarodowych. Udowodnię, że są podrobione.

Zatrudni Pan własnych grafologów?
Na razie nie, bo wierzę w polskich specjalistów, ale jeśli będą stronniczy…

A podpisy na tych dokumentach?
Podpisane są w większości przypadków „Bolek”. Różnym charakterem pisma.

Dlaczego Maria Kiszczakowa teraz zdecydowała się wypuścić te dokumenty?
Nie wiem. Mam wątpliwości, czy to Kiszczak je gromadził, przecież to był generał. Peerelowski, ale jednak… I taki numer? Tak ohydny! Wierzyć mi się nie chce, że tak się mnie bał. Że nawet zaznaczył, iż dopiero pięć lat po śmierci można ujawnić dokumenty!

Jeśli nie on, to kto?
To właśnie trzeba wyjaśnić.

A IPN bez sprawdzenia autentyczności tych dokumentów wypuścił je w świat.
Ohydna gra! Prokuratorzy z IPN przesłuchiwali Kiszczaka niedługo przed jego śmiercią. Mówił, że nie wie, czemu kojarzą Wałęsę z „Bolkiem”, i tak dalej. IPN ma taki dokument, czyli wie, że Kiszczak kręci, a mimo to daje wszystkim dostęp do dokumentów, nie sprawdzając ich autentyczności. A co wygaduje profesor Zybertowicz!

Przesłuchiwano Pana trzy godziny…
Okazało się dodatkowo, że w tych materiałach jest grzyb, który może spowodować jakąś chorobę, więc ubrano mnie w kombinezon i rękawiczki… To zajęło trochę czasu.

Podsumowując…
Od początku mówiłem: to, co działo się w latach 70., to była walka. Wybaczam esbekom, którzy podrabiali dokumenty, bo walka jest zakończona, wygraliśmy, cieszmy się. Ale problem leży w tym, że esbeckie papiery przejmują teraz także ludzie nieodpowiedzialni, popaprańcy. Czekam więc na wszystkich żyjących świadków i apeluję: wyczyśćmy przeszłość, budujmy razem przyszłość.

CZYTAJ więcej: Lech Wałęsa obejrzał teczkę „Bolka”. Zanegował autentyczność okazanych dokumentów. Oficjalny komunikat ze spotkania w IPN.

Akta TW "Bolka" strona po stronie. ZOBACZ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto