Lębork. Radny Zbigniew Rudyk uważa, że duchowny przekroczył granice podczas wygłaszania kazania. Ksiądz lęborskiej parafii Najświętszej Marii Panny Królowej Polski wywołał burzę kazaniem podczas wieczornej mszy świętej. Jednego z radnych - obecnego wówczas w kościele - miał zaliczyć do "Judaszów" oraz "jednych z tych, którzy machają łopatą przy budowie pomnika papieża i robią sobie kampanię". Powodem ataku - według samego zainteresowanego - były publicznie wygłoszone słowa, krytykujące wydatki, poniesione przez miasto na iluminację dwóch zabytkowych kościołów. W budżecie na ten cel zapisano 75 tys. zł, a ostatecznie wydano 146 tys. zł.
Czytaj również:Dyskusja wokół iluminacji
Sygnał o sprawie dotarł do nas od jednego z Czytelników, który wskazał Zbigniewa Rudyka, radnego PiS, jako "ofiarę" kazania księdza.
Te informacje potwierdza sam Rudyk. - To nie było kazanie, tylko publiczna chłosta- uważa, i dodaje że chociaż żadne nazwiska podczas kazania nie padły, to nikt nie miał wątpliwości, że słowa księdza dotyczyły właśnie jego. - Oczy wszystkich osób w kościele skierowane były na mnie. Zostałem potraktowany jak zdrajca.
- Radny sam się rozpoznał w tej homilii - mówi ks. Wiesław Śmigiel, biskup pomocniczy Diecezji Pelplińskiej. - Nazwiska żadne nie padły, ale przypuszczam, że księdza poniosły emocje. Zwróciliśmy uwagę dziekanowi parafii, żeby go upomniał. Chodzi o to, by mównica kościelna nie była wykorzystywana do biczowania.
Więcej w "Dzienniku Bałtyckim"
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?