Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lębork. Niektórzy lekarze zarzucają dyrekcji złą politykę kadrową

Anna Prusińska
Pacjenci i personel szpitala zastanawiają się, czy niedługo znajdą się specjaliści, którzy będą chcieli w nim pracować.
Pacjenci i personel szpitala zastanawiają się, czy niedługo znajdą się specjaliści, którzy będą chcieli w nim pracować.
Niektórzy pracownicy lęborskiego szpitala, uważają, że istnieje konflikt między lekarzami a zarządem placówki. Lekarze zarzucają dyrekcji niewłaściwą organizację pracy.

Niektórzy pracownicy lęborskiego szpitala, uważają, że istnieje konflikt między lekarzami a zarządem placówki. Lekarze zarzucają dyrekcji niewłaściwą organizację pracy. Z kolei dyrektor nie zgadza się z tymi stwierdzeniami i uważa je za całkowicie bezpodstawne.

Według części lekarzy z lęborskiego szpitala, o tym, że zdecydowali się mówić o swoich problemach, przesądziła sprawa lekarki, która piła na dyżurze.

– Maria R. już latem tego roku była pijana na oddziale. Dyrekcja wiedziała, że ona piła – uważa dr Ivelin Uzunov, były ordynator oddziału intensywnej terapii. – Zatrudniono ją wbrew woli zespołu. Obawialiśmy się problemów. Sądziłem, że wina spadnie na mnie jako ordynatora, więc złożyłem wniosek o zakup alkomatu i obserwowałem tę lekarkę. W lipcu Maria R. pojawiła się na oddziale po spożyciu alkoholu. Poinformowałem o tym przełożonych w protokole. Nie zwolniono jej.

Lekarze mówią, że wszystkiemu winna jest polityka kadrowa dyrekcji. Według nich, jest za mało lekarzy, a za dużo pracowników administracji. Ponadto coraz więcej lekarzy i pielęgniarek zwalnia się. Skarżą się na bardzo niskie zarobki, jedne z najniższych w całym województwie pomorskim.

Brakuje kadry.

- Lekarzy brakuje już na każdym oddziale – mówi jeden z lekarzy. - W ciągu roku odeszło około dziesięciu. Szpital obsługuje tylko dwóch anestezjologów. Dyżurują po 15 razy w miesiącu, a według prawa można mieć najwyżej 8 dyżurów. Podobnie jest na innych oddziałach. Nie można zrobić USG po osiemnastej i w weekend, bo brakuje radiologów. Sprzęt, na którym pracujemy, jest przestarzały. Brakuje ważnych urządzeń medycznych.

- Dyrekcja wykazuje przed Radą Społeczną ZOZ zmniejszenie kosztów utrzymania szpitala, nie wyjaśniając, że wynika to z braku personelu - skarży się jeden ze specjalistów. - Od dwóch lat pracujemy w przychodniach specjalistycznych bez dodatkowego wynagrodzenia. Musimy przyjmować więcej pacjentów, mając niepełną kadrę. Nie możemy zachorować. Problem stanowi też wyjazd na szkolenia.

- Każdy, kto ma możliwość, zwalnia się - dodaje dr Uzunov. – Głównym powodem mojego odejścia, podobnie jak innych, były sprawy organizacyjne i finansowe. Zwolniono moją żonę. To żadna polityka kadrowa. Wszystkie szpitale najchętniej zatrudniają rodziny lekarskie, zwłaszcza kiedy tak bardzo brakuje specjalistów i nie ma nikogo na ich miejsca. Zostałem poddany naciskom, aby wymienić cała kadrę na oddziale intensywnej terapii. Nie zgodziłem się, bo tak się nie robi. Ciężko znaleźć specjalistę, który chciałby pracować w takich warunkach i za tak niskie wynagrodzenie.

– Byliśmy między innymi zmuszani do znieczulania w tym samym czasie trzech pacjentów, na trzech różnych salach operacyjnych – opowiada Ewa Grot, zwolniona anestezjolog. – Groziło to śmiercią pacjenta. Sprzeciwiłam się temu. Zasugerowano mi wówczas, żebym sama odeszła, skoro mi się coś nie podoba, w innym wypadku zostanę zwolniona dyscyplinarnie. Nie uwierzyłam w te sugestie i wkrótce zostałam oskarżona bezpodstawnie o spowodowanie śmierci pacjentki. Sąd nakazał szpitalowi wypłacenie wysokiego odszkodowania za potraktowanie mnie w tak ohydny sposób.

Inspekcja na kontroli

Lekarze mówią, że zwolnienie dr Ewy Grot było sposobem na zastraszenie kadry, wymuszenie posłuszeństwa. Wówczas nikt nie stanął w jej obronie. Teraz się tego wstydzą.

- W służbie zdrowia łatwo znaleźć na kogoś haka – mówi jeden z lekarzy. – Zawsze są poważnie chorzy pacjenci, którzy umierają w szpitalu. Nie chciałbym zostać zwolniony dyscyplinarnie, bo byłby to koniec mojej kariery. Wielu z nas się tego obawia, dlatego toleruje ten zły stan rzeczy.

Niekorzystne rozwiązania, na które zgadzali się lekarze, to miedzy innymi rezygnacja z odsetek jakie im się należały z tytułu słynnej tzw. "ustawy 203". Przez rok nie otrzymywali też wynagrodzenia za dyżurowanie pod telefonem. W kwietniu tego roku związki zawodowe wezwały inspekcję pracy. Kontrola potwierdziła zarzuty lekarzy.

– Udało nam się odzyskać należne wynagrodzenie – mówi jeden z lekarzy. - Natomiast atmosfera w pracy nie zmieniła się.

- Dyrekcja rozgniewana za wezwanie inspekcji pracy postanowiła zdyscyplinować lekarzy – dodaje dr Uzunov. – Od tamtej pory cały personel o godz. 7.25 musi podpisać się na liście obecności, która celowo wyłożona jest w portierni ogólnej szpitala, zamiast w sekretariatach oddziałowych. Takich procedur nie stosuje się w żadnym szpitalu, zważywszy, iż o tej porze hol portierni zatłoczony jest pacjentami do laboratorium i izby przyjęć. Niektórzy twierdzą, że byli zmuszani do odwoływania na piśmie zeznań złożonych podczas kontroli. Niepokoi brak zainteresowania taką organizacją pracy ze strony starostwa.

– Rozmawialiśmy z radnymi na posiedzeniach rady społecznej szpitala – mówią związkowcy. – Niestety, nasze skargi pozostały bez echa. W ostatnim piśmie, jakie otrzymaliśmy ze starostwa, odesłano nas do zarządu szpitala. To niepoważne. Mamy skarżyć się na dyrekcję dyrekcji?

Dyrekcja odpowiada

- Jeśli chodzi o wypłacanie wynagrodzeń lekarzom, to starostwo nie może wchodzić w kompetencje dyrektora - mówi Krzysztof Pruszak, rzecznik prasowy starostwa. - Lekarze musza negocjować ze swoim przełożonymi zgodnie z obowiązującym kodeksem pracy.

W ocenie starostwa dyrektor Sapiński jest bardzo dobrym menadżerem.

- Szpital jest sprawnie zarządzany od strony finansowej - dodaje Pruszak. - Kontrola inspekcji pracy dotyczyła uchybień natury organizacyjnej, które zostały przez dyrektora zlikwidowane. Jeśli chodzi o sytuacje kadrową w szpitalu, to powodem braków jest, podobnie jak w całym kraju, emigracja zarobkowa lekarzy. Według nas, nie dzieje się nic niepokojącego. Mamy zaufanie do dyrektora Sapińskiego.

Dyrektor szpitala, Andrzej Sapiński twierdzi, że nie docierały do niego informacje o nietrzeźwości pracowników szpitala. Mówi, że zatrudniając Marię R. nie wiedziałem, że może ona nadużywać alkoholu. Według dyrektora, ordynator nie sprzeciwiał się zatrudnieniu tego lekarza, natomiast alkomat zakupiono zgodnie z wprowadzeniem od czerwca tego roku nowego regulaminu pracy, który przewiduje w przypadku podejrzenia, że pracownik jest pod wpływem alkoholu użycie alkomatu. Dyrektor mówi, że nic nie wiedział na temat sporządzenia protokołu. Twierdzi, że być może to zdarzenie ordynator pozostawił dla siebie.

Sytuacja kadrowa nie odbiega, według dyrektora, od poziomu zatrudnienia w innych szpitalach w Polsce. Andrzej Sapiński potwierdza, że brakuje lekarzy.

Szpital potrzebuje radiologów, anestezjologów i specjalistów medycyny ratunkowej. Mimo ogłoszeń, jakie regularnie dyrekcja zamieszcza w prasie medycznej, nikt dotąd się nie zgłosił. Sapiński informuje, że szpital zatrudnia czterech anestezjologów. Mimo kłopotów kadrowych anestezjolodzy zabezpieczają potrzeby szpitala tak, aby życie pacjentów nie było zagrożone. Dodaje, że powszechnie wiadomo, że w kraju brakuje lekarzy w szeregu zakresów specjalności.

Dyrektor informuje, że zwolnił dr Ewę Grot na wniosek ordynatora i naczelnego lekarza szpitala. Stanowisko lekarzy, którzy zarzucają mu tworzenie złej atmosfery pracy, naciski, wymuszanie zrzekania się z odsetek z tytułu ustawy 203 oraz odwoływania zeznań złożonych przed inspekcja pracy, uważa za całkowicie bezpodstawne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto