Na rzece Łebie, w centrum miasta wspólne szkolenia zorganizowali ratownicy z WOPR, Ochotniczej Służby Ratowniczej i strażacy z komendy powiatowej. Przećwiczyli różne warianty ratowania kajakarza, który wypadł z łódki. Pozorant najpierw miał na sobie kamizelkę ratunkową, potem w wodzie pływał bez niej.
- W tych różnych sytuacjach musieliśmy sprawdzić, czy nie doszło do uszkodzenia ciała, na przykład złamania ręki lub urazu kręgosłupa u ofiary - mówi Jarosław Olenycz, rzecznik prasowy lęborskiej straży w Lęborku. - Właśnie od tego, w jakim stanie znajdował się pozorant, zależał wybór metody ratowania tonącego. Decyzję trzeba podjąć błyskawicznie - czy daną osobę trzeba wyciągać za pomocą wysięgników i drabin, czy wystarczy pomoc samych ratowników.
Akcji nie zapowiadano, nic więc dziwnego, że zaciekawieni tymi wydarzeniami ludzie podchodzili nad brzeg rzeki z pytaniami: przepraszam, czy ktoś utonął? Zebrał się spory tłum.
- Specjalnie wybraliśmy takie miejsce rzeki, w którym jest bardzo silny nurt wody - stwierdza Daniel Mihuniewicz z OSR. - Takie ekstremalne warunki nie są dla ratowników może najłatwiejsze, ale w nich możemy najlepiej sprawdzić swoje umiejętności. Szybki nurt spotyka się także podczas powodzi. Szkoliliśmy się w zakresie ratowania osób, które porwała woda.
Działaniami ratowniczymi kierowali: kpt. Bogdan Madej i asp. sztab. Władysław Ruszkowski z komendy powiatowej straży pożarnej, Robert Degler i Iwona Ciupa - drużyna WOPR przy Centrum Sportu i Rekreacji oraz Daniel Mihuniewicz z OSR.
Kraków - wymiana schodów ruchomych na dworcu głównym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?