Kontrola inspekcji weterynarii i fundacji zaskoczyła gospodarza. W oborze stłoczone krowy, kozy i świnie. Inwentarz stoi w niewynoszonych od wielu dni odchodach. Uwiązane do łańcucha psy nie mają czystej wody do picia. Grzegorz Tuszyński z fundacji "KOŃkretnie pomagamy", która nagłośniła sprawę, pokazuje miski i wiadra. - O, to psy dostają do picia. Brudną wodę z rzeki - mówi.
Selekcja naturalna
To nie pierwsza kontrola. Już wcześniej fundacja KOŃkretnie pomagamy wraz z inspektorami odwiedziła gospodarstwo w Łebieniu i nagrała wideo z tej interwencji, które trafiło na policję i do prokuratury. Inspektorzy ustalili wówczas, że zwierzęta hodowane są w niechlujnych warunkach, naruszających ustawę o ochronie zwierząt, mają niedobór pożywienia, niewłaściwą wodę. Gospodarz trzymał świnie wraz z krowami i kozami. W związku z tym miał też wydaną decyzję, zabraniającą mu hodowli trzody chlewnej do momentu spełnienia odpowiednich warunków. Kolejna kontrola miała ocenić, czy sytuacja się poprawiła, czy też wymaga ostrzejszej interwencji i zabrania zwierząt. - Nie chodzi nam o to, żeby zabierać zwierzęta, ale jeśli będziemy za każdym razem dawać gospodarzowi szansę na poprawę, a nic się nie zmienia, to zabieramy tę szansę zwierzętom - tłumaczył Grzegorz Tuszyński z fundacji "Końkretnie pomagamy"- Pytałem tego pana, dlaczego nie leczy chorego psa. Usłyszałem tylko: to selekcja naturalna.
Zobacz wideo:
Człowiek ma swoją wytrzymałość. Zwierzę też.
Na miejscu okazało się, że sytuacja się nie poprawiła. Nadal warunki w których trzymane są zwierzęta są bardzo złe i miarka się przebrała. - Nie miał pan tu prawa wprowadzać żadnych zwierząt gospodarskich, takich jak świnie - mówi do gospodarza Jarosław Brokos, Powiatowy Inspektor Weterynarii do właściciela gospodarstwa. - Za każdym razem, kiedy tu przyjeżdżamy, pomimo zaleceń i zwracania uwagi na to co powinien pan zrobić, nic się nie zmienia. Pan na to nie zwraca uwagi. Ma pan w głębokim poważaniu prawo, przepisy weterynaryjne i empatie w stosunku do tych zwierząt.
Gospodarz tłumaczy, że niezapowiedziana kontrola zastała go w środku polowych prac i nie miał czasu uporać się z całym gospodarstwem.- To losowy przypadek - mówi gospodarz z Łebienia. - Dochodzą prace w polu, sadzimy ziemniaki, mogło się zdarzyć że oprócz zwierząt doszła mi dodatkowa praca i nie dało się wszystkiego zrobić. Jestem tu sam jeden. Człowiek ma swoją wytrzymałość...
Pytany dlaczego trzyma zwierzęta w takich warunkach, kwituje: To ekonomia.
Czytaj również:Policja prowadzi dochodzenie w sprawie znęcania się nad zwierzętami
Jak zauważyli inspektorzy weterynarii, swoje granice wytrzymałości mają także zwierzęta. Sugerowali mu rezygnację z hodowli zwierząt, skoro nie może podołać obowiązkom. Jednak zdaniem inspektorów, przyczyną zaniedbań jest nie tylko obłożenie pracą właściciela gospodarstwa.
- Krowy mają przerośnięte racice i to nie jest kwestia jednego czy dwóch dni zaniedbania. Tu nie chodzi o to, że to się stało wczoraj, bo pan nie miał czasu i sadził sobie ziemniaki. To wskazuje na niedbałość od kilku miesięcy
- uważa Jarosław Brokos, Powiatowy Inspektor Weterynarii w Lęborku.
- Dlaczego te zwierzęta mają cierpieć, bo pan nie ma dla nich czasu?
Właściciel gospodarstwa uważa, że to nagonka ze strony fundacji. Przyznaje, że zwierzęta owszem, poi wodą z rzeki, ale jaką ma poić, skoro do dziś gmina nie przyłączyła zabudowań do wodociągów. - Jaką biorę wodę? Mokrą, stamtąd gdzie ona jest. Z rzeki - odpowiada, a pytany czym poi zwierzęta i dodaje: Dlaczego nie ma bieżącej wody? Powinien być wodociąg gminny. Gdzie on jest?
Co do trzody chlewnej tłumaczy, że musiał zostawić je w oborze, bo ma maciorę z prosiętami i nie chciał ich przenosić.
Członkowie fundacji mieli zastrzeżenia do wody pitnej i karmy, którą podawano psom. Twierdzili też, że byli świadkami, jak gospodarz je bije i przyznaje się do ucinania im ogonów. Właściciel gospodarstwa stanowczo zaprzeczył, żeby kiedykolwiek znęcał się nad czworonogami.
- Ja te psy głaskam, ja je kocham, śpią u mnie w łóżku. Jak trochę odejdziecie, to zobaczycie jak one do mnie lgną, jakie są wierne
- zapewnia. - Jak jest ktoś obcy, te psy się inaczej zachowują.
Ucinania ogonów psom komentować nie chciał. - A kto to widział? - pyta.
Odbiorą gospodarzowi wszystkie zwierzęta?
Decyzją Powiatowego Inspektora Weterynarii, w asyście policji, odebrano mężczyźnie trzy psy. Obecnie przebywają na terenie fundacji i czekają na miejsce w schronisku, które zorganizuje im gmina Nowa Wieś Lęborska.
- Policja wszczęła postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem
- informuje sierż.sztab. Marta Bąciaszek z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku.
Niewykluczone, że mężczyźnie zostaną odebrane wszystkie posiadane zwierzęta. Będzie to uzależnione od wniosków pokontrolnych, na podstawie których Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna w Lęborku podejmie ostateczną decyzję.

DŁ - Remonty Doroty Szelągowskiej w Matce Polce w Łodzi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?