Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łeba: Turysta znalazł list w butelce. Napisał go syn człowieka, którego rodzina zginęła na Gusloffie

el
Kuba Terakowski
Turysta z Krakowa znalazł w Łebie wzruszający list w butelce

"Swoje życie zawdzięczam historii wartej zastanowienia. Mój ojciec - jak mi opowiadał - był bardzo szczęśliwy ze swoją pierwszą żoną Klarą, mieli trójkę dzieci: Erykę, Fridę oraz syna, którego imienia nie pamiętam. Niestety, tej małej rodzinie nie dane było pozostać na świecie. Klara wraz z dziećmi uciekała przed Rosjanami i 30 stycznia 1945 znalazła się w niewłaściwym miejscu oraz czasie - na pokładzie statku Wilhelm Gustloff na 55°07'N, 17°42'E, albo prościej: około 23 mile na północ od Łeby. Tutaj Wilhelm Gustloff został zatopiony. Lodowate wody Bałtyku, wraz z rodziną mojego ojca, pochłonęły wtedy 9343 osoby". To fragment nietypowego listu, jaki na plaży w Łebie znalazł Kuba Terakowski, turysta z Krakowa, kiedy o świcie 16 czerwca spacerował po plaży przy Słowińskim Parku Narodowym. Jak wyczytał z listu, napisał go Ralf Uka.

Czytaj również:Przyszła odpowiedź na list w butelce

- Od dziesięciu lat co roku wędruję plażą od Świnoujścia po Hel, ale list w butelce znalazłem dopiero drugi raz - opowiada Kuba Terakowski. - Ten pierwszy list znalazłem w maju tego roku. Jego autorem byli koloniści. Przeczytałem i wrzuciłem do morza. Ale takiego listu jak ten odnaleziony teraz, jeszcze nie widziałem.
- List znalazłem w trakcie mojej wędrówki na plaży na wysokości parku, w połowie drogi między latarnią w Czołpinie a Łebą. Nocowałem wtedy w Smołdzińskim Lesie. Wstałem wcześnie rano, żeby być o świcie na wydmach. Kiedy z nich schodziłem zobaczyłem butelkę, a w niej list. Zabrałem do domu i otworzyłem - relacjonuje. W liście pan Kuba wyczytał, że jego autor wrzucił go do morza, kiedy przepływał jachtem nad wrakiem "Gustloffa". Zamiast kwiatów. - Nie chcę zostawiać kwiatów nad tym morskim grobem, wolę wysłać list w butelce - pisał autor listu.

Czytaj również:Maraton im. Tomasza Hopfera za nami

W liście znalazł się także adres strony internetowej autora.
- Napisałem, ale jeszcze się nie odezwał, pewnie nadal jest w rejsie - mówi Terakowski.
Kuba Terakowski butelkę z listem wrzucił już następnego dnia do morza. - Dopisałem tylko, gdzie i kiedy ten list znalazłem i wrzuciłem ją z końca falochronu w Łebie do morza. Nikt się jeszcze nie odezwał - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto