Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łeba. Mają zasadzić na swoich działkach 18 tys. drzew, a kupili je żeby tam budować

Robert Gębuś
Właściciele działek odwołali się od decyzji RDOŚ nakazującej im posadzenie 18 tys. drzew przy ul. Nadmorskiej w miejscu, gdzie w ubiegłym roku dokonali wycinki. Twierdzą, że kupili "tereny różne" z możliwością zabudowy, którą później, niezgodnie z prawem zamieniono im na "tereny leśne". Pierwotną klasyfikację później przywrócono, ale możliwości zabudowy działek nie ma

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała decyzję nakazującą nasadzenie blisko 18 tys. sosen na dwóch działkach należących do prywatnych osób. W ubiegłym roku właściciele działek, korzystając z ustawy ministra Szyszki, wycięli drzewa, które rosły na ok. 3 ha terenu. - Został zniszczony nadmorski las bażynowy - tłumaczy Sławomir Sowula, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku. - Podjęliśmy decyzję o jego odtworzeniu.
Nie pogodzili się z tym właściciele działek przy ulicy Nadmorskiej w Łebie. Twierdzą, że kupili je z możliwością zabudowy, którą później im odebrano na mocy nieważnej decyzji, i skutecznie się odwołali. Podkreślają też, że miasto faworyzuje dużych inwestorów kosztem mniejszych. Na działce sąsiadującej z działkami na których mają zostać posadzone drzewa, ma stanąć kompleks aparthoteli. Właściciele działek wnieśli szereg uwag do planu zagospodarowania dla ulicy Nadmorskiej. - Plan został sporządzony na mocy nieważnych decyzji, więc to automatycznie skutkuje, że nie ma mocy prawnej - uważa Maria van Es, właścicielka jednej z działek przy ul. Nadmorskiej.

Czytaj również:Wycięli 4 ha lasu w Łebie

Zobacz wideo:

Spór o klasyfikację gruntów
Właścicielka działki przy ulicy Nadmorskiej, Maria van Es twierdzi, że w 2005 roku kupując grunt z klasyfikacją „tereny różne” kupowała go z opracowanym studium dopuszczającym zabudowę. Tymczasem Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla ulicy Nadmorskiej takiej możliwości na należącej do niej działce nie przewiduje. Burmistrz podkreśla, że taki kształt planu wymusza klasyfikacja gruntów dla działki Marii van Es.

- Miejscowy Plan Zagospodarowania powstał w 2010 roku, kiedy jeszcze nie byłem burmistrzem. Pani van Es kupiła działkę od osoby prywatnej oznaczoną jako „tereny różne”, ale to nie oznacza automatycznie możliwości zabudowy - mówi Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby i uściśla: Tereny różne to tereny specjalnego przeznaczenia. Obejmują struktury wojskowe. w takich wypadkach musimy wiedzieć, jakie tereny mielibyśmy wylesiać i przeznaczać pod zabudowę.

Czytaj również:Wycięli, teraz muszą posadzić

Przed rokiem Maria van Es, z innym właścicielami gruntów dokonali głośnej wycinki drzew na swoich działkach. Twierdzi, że wycinki dokonała zgodnie z prawem, na mocy działającego wówczas tzw. „lex Szyszko”. Teraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku nakazuje posadzenie Marii van Es na swojej działce ok 5 tys. sosen ( blisko 18 tys. drzew na 4 działkach przy ul. Nadmorskiej należących do dwóch właścicieli). RDOŚ twierdzi, że wycinka zniszczyła bór bażynowy na tym terenie i nakazała jego odtworzenie. Właścicielka działki się z tym nie zgodziła i odwołała się od tej decyzji. Podkreśla przy tym, że działka przy ulicy Nadmorskiej została sprzedana miastu przez Agencję Mienia Wojskowego za 100 tys. zł przy rynkowej cenie ok. 5,5 mln pod warunkiem, że na działkach będzie można budować.

- Wojsko sprzedało miastu za 100 tys. teren wart 5,5 mln zł za to, że zrobi studium i nie będzie robił właścicielom problemów z zabudową - mówi Maria van Es.- Uważam, że gdyby tam miał być las, to miasto oddałoby tę działkę na Skarb Państwa i zrobiono by tam teren chroniony. Obecnie działki na których wycięto drzewa nie są terenem chronionym, znajdują się poza terenami Natura 2000 i Rezerwatem Mierzeja Sarbska. Działka uzyskała pozwolenie Urzędu na uzbrojenie, jest na niej doprowadzona instalacja wody, kanalizacji i prądu. Takich instalacji nie doprowadza się do lasu.

W 2005 roku Maria van Es kupiła działkę o pow. 0,75 ha w tym obrębie od osoby prywatnej. Jak mówi, miasto nie skorzystało wówczas z możliwości pierwokupu.

- Zakupiłam ją jako tereny różne - wyjaśnia. - Do aktu notarialnego przedstawiono mi zaświadczenie z Urzędu Miejskiego w Łebie, że tereny te według studium znajdują się w strefie D, sanatoryjno-wczasowej, w podstrefie przekształceń D.4.1. Do dziś ta podstrefa jest oznaczona jako strefa przeznaczona na usługi hotelowe, pensjonatowe i rezydencje.

Wycinka drzew w Łebie. Sprawa w prokuraturze

Działka jednak została przekształcona na działkę leśną za urzędowania ówczesnej burmistrz Łeby.

- Burmistrz wtedy powiedziała, że będą dzięki temu niższe podatki a plan i tak wskaże to, co jest w studium, czyli możliwość zabudowy. Uspokoiła tym ludzi - wyjaśnia Maria van Es.

Zrobiło się gorąco, kiedy w 2010 powstał plan zagospodarowania dla tych terenów. Okazało się, że tam gdzie była betonowa infrastruktura wojskowa można było budować, a na terenach leśnych już nie. Właściciele przekształconych działek w 2012 roku odwołali się od tej decyzji i sąd przywrócił gruntom status „terenów różnych”.

- Zgodnie z umową AMW a miastem Łeba zabudowa miała być dopuszczona na całym terenie - mówi Maria van Es. Po tej decyzji, jak mówi właścicielka działki, czekali 5 lat na zmianę planów dla tego terenu. Okazało się, że plan zmieniono, ale tylko dla części nieruchomości, na której miał stanąć hotel Gołębiewski, a obecnie planuje się budowę kompleksu aparthoteli. - Miasto dużych inwestorów faworyzuje, a mniejszym rzuca pod nogi kłody - denerwuje się Maria van Es.

Kiedy pod koniec 2016 roku weszła ustawa ministra środowiska Jana Szyszki, umożliwiająca wycinkę drzew na prywatnych posesjach, właściciele działek przy ulicy Nadmorskiej wzięli sprawy w swoje ręce. Drzewa na czterech działkach poszły pod topór. Jak wyjaśnia Maria van Es, spełniała warunki umożliwiające wycinkę, czyli nie był to teren leśny, był to teren prywatny, a drzewa nie były wycięte w ramach działalności gospodarczej. Właścicielka działki podkreśla też, że nie dokonała wycinki na terenach chronionych. Potwierdza to RDOŚ, jednak argumentuje, że zniszczono unikatowe siedlisko.
- Rzeczywiście, nie jest to obszar Natura 2000 - przyznaje Sławomir Sowula, rzecznik prasowy RDOŚ. - Bór bażynowy, chociaż leży poza obszarem Natura 2000, jest unikatowy. W tym konkretnym przypadku to siedlisko, które powinniśmy chronić. To należy do naszych kompetencji.
Z tą argumentacją nie zgadzają się właściciele działek, którzy odwołali się od tej decyzji.

- Teren może być objęty ochroną przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska za zgodą właściciela działki i za odpowiednim odszkodowaniem - uważa Maria van Es, która nie wyklucza pozwu do Strasburga. - Kupowałam ten teren jako „tereny różne” nie chronione.

Kluczowa decyzja RDOŚ
Burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński wyjaśnia, że warunkiem zakupu działki od wojska po promocyjnej cenie było nie umożliwienie zabudowy na całym terenie, a wykonanie planu zagospodarowania. - Ówczesna burmistrz wystąpiła do ministerstwa środowiska, które w związku z tym nakazało przeprowadzić starostwu powiatowemu klasyfikację terenu. Podczas tej klasyfikacji część działek została sklasyfikowana jako tereny leśne - mówi Strzechmiński. Burmistrz podkreśla, że rozumie rozgoryczenie Marii van Es, ale w tej chwili ma związane ręce. - Zależy mi na tym, by na tych działkach dopuścić zabudowę, bo tak mamy wpływy tylko z podatku leśnego - tłumaczy. - Jednak w tym celu musi zostać najpierw rozpatrzone odwołanie od decyzji RDOŚ, a potem można starać się o zmianę klasyfikacji gruntów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto