Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszt remontu stadionu w Garczegorzu dzieli radnych i mieszkańców gminy Nowa Wieś Lęborska

Marcin Kapela
Marcin Kapela
Burzliwy przebieg miało (25.11) posiedzenie Komisji Budżetu i Rozwoju Rady Gminy Nowa Wieś Lęborska, na którym radni debatowali nad projektem uchwały budżetowej na 2020 r. Kością niezgody był koszt 1,2 mln zł na modernizację stadionu w Garczegorzu. Padły argumenty, że ważniejsze są drogi i kanalizacja.

25 listopada w Urzędzie Gminy w Nowej Wsi Lęborskiej odbyło się posiedzenie Komisji Budżetu i Rozwoju Rady Gminy, którego głównym punktem był projekt budżetu gminy na rok 2020.
Już wcześniej było gorąco, ale atmosferę szczególnie podgrzał temat modernizacji stadionu sportowego w Garczegorzu, na którym gra drużyna Aniołów. Gminny obiekt miałby zostać wyremontowany kosztem 1,2 mln zł, choć wcześniej planowano zmodernizować tylko samą płytę boiska za 400 tys. zł. W projekcie uchwały budżetowej znalazł się tymczasem zapis o kwocie trzykrotnie większej.

Ważne czy nieważne było to głosowanie

Kontrowersje wzbudziły już kulisy wprowadzenia do projektu zapisu o przeznaczeniu 1,2 mln zł. Jak wynika z relacji radnych, po zakończeniu 13 sesji (18.11) doszło do spotkania radnych.

- Po sesji poproszono nas o pozostanie 15 minut w celu wyjaśnienia pewnych zaistniałych sytuacji i zostaliśmy - relacjonowała na komisji radna Renata Palczewska. - Uważam, że to nie była komisja, bo to miało być domówienie tylko pewnych szczegółów. Katarzyna (Frankowska-Kręcisz, zastępca Przewodniczącego Rady Gminy - dop. red.) zdjęła łańcuch, zrobiło się nieformalnie, nie było żadnej informacji, czekaliśmy aż wszyscy goście opuszczą i zaczęła się dyskusja. Monika (Włusek - radna, dop. red.) złożyła jeden wniosek, bo był nacisk, lobbowanie twojego (Mariana Syldatka - dop. red.) boiska. Cały czas była mowa o 400 tys. zł, a tu nagle zrobiło się 1,2 mln zł. My wtedy zdecydowaliśmy, że nie będziemy za takie pieniądze robić. To była tylko czysta rozmowa w trakcie spotkania posesyjnego. Nie ma z tego ani protokołu, żadne głosowanie nie miało prawa mieć miejsca. Nie można nazwać tego komisją panie wójcie, z całym szacunkiem.

- Faktycznie było takie nieformalne głosowanie, bo jeżeli coś nie jest protokołowane, nie ma mocy prawnej, to nie możemy powiedzieć, że to jest prawidłowe głosowanie - zabrał głos radny Marek Malinowski. - Dziś nie możemy do tego głosowania w żaden sposób odnieść się. Popieram wniosek Moniki, bo zgłaszaliśmy już ten problem wcześniej. Na siłę próbuje się nam wmówić, że ten wniosek przeszedł. To nie była komisja wspólna, to było luźne spotkanie i tu przyznaje, że pełniąca obowiązki przewodniczącej faktycznie powiedziała, że nie może być, że ktoś się wstrzymał lub nie. Formalnie większości nie uzyskał ani wniosek pani Moniki, ani pana Mariana, więc w ogóle nie powinniśmy na ten temat dyskutować. Nie powinien znaleźć się w projekcie budżetu. Ani protokołu, ani wniosku nie ma chyba, że do 15 października pan Marian złożyła taki wniosek na piśmie do Urzędu Gminy, że chciałby takie coś mieć w 2020 r. Każdy mieszkaniec mógł złożyć swój wniosek do projektu budżetu do 15 października. Jeżeli nie ma takiego wniosku i takiego protokołu z głosowania to nie wiem nad czym będziemy dyskutować. W żaden sposób nie powinien znaleźć się w projekcie budżetu. Dziwi mnie, że na tak ważnej komisji projekt budżetu nie ma radcy prawnego, który by podjął i czasami zweryfikował nasze wypowiedzi.

Miało dojść do głosowania wniosku, na którego wynik jedni się powołują, a inni negują.

- Ale było i musicie przyznać, że jeden głos był więcej. Taka prawda - ripostował wójt Ryszard Wittke. - Pan ładnie mówi. Po raz ostatni wam mówię. Nie będę was więcej prosił. Wy musicie wiedzieć nad czym głosujecie. Najpierw mówicie nam, żeby to wprowadzić, a dziś zaczyna pan odpierać, że ja. Nie życzę sobie, żeby pan tak mówił, bo to idzie do mediów. Możemy sprzeczać się na argumenty, natomiast wy musicie mieć odwagę, kto głosuje za a kto przeciw. Czy widział pan, żeby wójt prowadził jakieś obrady radnych? Nie mam prawa się do was wtrącać. Gdybyście tego nie przegłosowali nie byłoby tego projektu w budżecie. Albo nie macie odwagi się przyznać po męsku. Pytałem, czy jest to wniosek przegłosowany. Tak, jest przegłosowany. Jednym głosem. Trzeba mieć odwagę.

- Pamiętajmy, jak głosujemy - podkreślił wójt. - Tam był jeden głos więcej na komisji, żeby wpisać do budżetu. Naszym obowiązkiem jest wpisanie tak, jak jest. Natomiast państwo będziecie decydowali, ile to będzie. Musicie wiedzieć, że to jest tylko projekt budżetu i możecie w nim mieszać, jak wam się żywnie podoba. Natomiast musimy pamiętać, że nie chcemy wychodzić poza budżet. Pamiętajmy, że mamy masę zadań. W innych samorządach jest ograniczanie inwestycji, po jednej, a my ile mamy? Nie jesteśmy aż tak bogatą gminą. Dopłacamy do oświaty. Musiałem to wpisać, ponieważ taka była wasza decyzja. To jest projekt, a co będzie?

- To nie była decyzja uprawniająca pana do wprowadzenia do budżetu 1,2 mln zł - odpowiedziała wójtowi radna Palczewska
.
Koniec końców w projekcie uchwały budżetowej znalazł się zapis o wydatku inwestycyjnym na wspomnianą kwotę.

Wszystko ważne, ale na wszystko nie wystarczy

Jeśli już milionowy wydatek na modernizację stadionu znalazł się w projekcie i stał się zarzewiem konfliktu w gronie radnych, to padły pytania o zasadność wydatkowania takich pieniędzy właśnie na obiekt sportowy. W ogniu pytań znalazł się Marian Syldatk, przewodniczący Komisji Budżetu i Rozwoju, brat prezesa klubu Anioły Andrzeja, honorowy członek stowarzyszenia.

- Nie jest tajemnicą, że radnych i społeczeństwo podzieliła inwestycja, która nie mówię i nie przeczę, że jest potrzebna - powiedział radny Marek Malinowski. - Tylko zadam pytanie, czy gminę stać na taką inwestycję, mając niedokończone inwestycje bieżące. Kanalizacja w Lubowidzu, drogi, budowę świetlic. Czy jest potrzebne w jednym roku 2020 wybudować coś za 1,2 mln zł? Od początku nie byłem przeciwny tej inwestycji, ale potem okazało się, że ktoś wprowadził mnie w ogromny błąd i oszukanie i dlatego postanowiłem, że to nie jest inwestycja na teraz.

- Mówimy o takiej dużej inwestycji za 1,2 mln zł - zabrała głos radna Urszula Sech. - Ja dwa lata z rzędu prosiłam pana o rozliczenie się z działalności klubu. Mijają dwa lata i do tej pory nie uzyskałam informacji, a dwa razy składałam oficjalnie wniosek. W tej chwili nie umie pan nam przedstawić argumentów mimo tego, że pan mówi, że spotykaliśmy się raz, drugi, trzeci i w tej jednej sprawie. Do tej pory nie otrzymaliśmy informacji, jaka jest celowość tej inwestycji.

- Nie jest moją intencją, żeby komukolwiek zabierać pieniądze na drogi - odparł przewodniczący Syldatk. - Tak nie można stawiać sprawy, że zamiast drogi zrobimy boisko. To jest populistyczne. I boisko jest ważne i drogi są bardzo ważne.

I dodał:

- Od 5-6 lat klub zmaga się z problemem, że dostaje warunkowe pozwolenie na rozgrywanie meczów w Garczegorzu od Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. W 2018 r. wystąpiliśmy do wójta, potem były jeszcze kilkukrotne spotkanie z panem Wojtkiem (Guźniczak - wtedy urzędnik gminy, obecnie zastępca wójta - dop. red.), z pracownikami merytorycznymi. Sam pan Wojtek zaproponował, że skoro macie te 400 tys. zł, to zróbmy większy projekt. W razie, jak pozyskamy jakieś środki zewnętrzne, to zróbmy projekt za 1,5 mln zł. Będziemy etapami go wykonywać. To miało sens. Później okazało się, jak zwróciłem się po Bożym Ciele z pytaniami, czy coś się dzieje, co z tymi pieniędzmi, to pan Wojtek stwierdził, że to nie miało „zielonego światła”. Dziwne. Potem okazało się, że potrzebne są zezwolenia wodno-prawne, potem to utknęło w starostwie i na sam koniec wyszła taka sytuacja, że jak projekt był chyba już do wglądu w maju, to generalnie było wiadomo, co znajdzie się w projekcie. I to nie miało być zadanie, że zrobimy. Ja chciałem tylko i wyłącznie jedną płytę, żadnej infrastruktury. Cała reszta niech zostanie. Tylko, żeby mogli grać zawodnicy. Tam grają trzy drużyny.

- Te 400 tys. zł były na 2019 r. i wniosek był prosty pani radnej, żeby nic nie robić. Ja nie chciałem żadnych większych pieniędzy. Tylko i wyłącznie zrobić płytę boiska za 400 tys. zł. To nie przeszło. Najprościej zrobić jedną rzecz – rozwiązać. To jest najlepsze. Zniszczyć można w krótkim czasie. Uważam, że zrobiliśmy bardzo duży postęp i o nas mówi się bardzo dużo. Robimy bardzo dużą promocję dla gminy Nowa Wieś Lęborska. Bardzo dużo robimy dla młodzieży, żeby nie chodziła i miała zajęcie. U nas nie trzeba płacić za treningi. Każdy może trenować za darmo.

- Rzeczywiście w kwietniu odbyło się u nas spotkanie robocze, w którym uczestniczyłem ja, pracownik merytoryczny, pan Marian i projektant, pan Andrzej - potwierdził zastępca wójta. - To była rozmowa przedprojektowa. Ustalaliśmy, wysunąłem taki pomysł, że można zrobić projekt w którym można zawrzeć szersze opracowanie niż to, co chcemy zrobić, to jest prawda. I tak projekt został przygotowany na część z płytą boiska, na oświetlenie, na trybuny. To są wszystko odrębne opracowania. Nie musimy realizować tego razem. Dementuje, że padła kwota 1,5 mln zł. Opieraliśmy się wyłącznie na tym, co znalazło się w załączniku budżetowym, czyli o te 400 tys. zł. Ani z moich ust, ani naszego pracownika nie padła kwota, ile to zadanie finalnie miałoby wynieść. To wyszło z kosztorysu, który został zdany z dniem 30 września tego roku. W międzyczasie były spotkania robocze, bo powstały problemy z odwodnieniem. Że może to się obić o pozwolenie wodno-prawne. Wydział Budownictwa nie chciał tych rozwiązań, które proponowaliśmy, przepuścić w trybie zgłoszenia, a obiło by się o pozwolenie, więc musielibyśmy starać się o pozwolenie wodno-prawne. Udało się nam to zrobić w ramach projektu budowlanego, ale jest to tryb pośredni pomiędzy pozwoleniem na budowę a zgłoszeniem. I uzyskaliśmy „zielone światło” od Wydziału Budownictwa. Projekt zagospodarowania terenu jest zrobiony dla całości i wyodrębnia poszczególne zakresy tematyczne. Nie jest tak skonstruowany, że jak w niego wchodzimy, to musimy zrobić wszystko naraz. Płyta jest takim kosztem, jak jest pokazane w załączniku inwestycyjnym, żeby zrobić po kolei warstwy, bo na tym zależało ze spotkań roboczych, żeby to boisko drenować. I tyle w temacie.

Mieszkańcy zabierają głos

Obradom radnych nie tylko przysłuchiwali się, ale też powiedzieli swoje zdanie mieszkańcy gminy.

- Skoro państwo mówicie, że 1,2 mln zł przeznaczacie na to boisko, to nie ma co ukrywać, ale te środki na pewno będą większe - powiedział Paweł Ulenberg. - Skoro pan przewodniczący mówi, że panu zależy tylko na jednej płycie boiska, to niech pan pojedzie na mecz Pogoni i zobaczy, jak oni trenują. Trening jest tylko raz w tygodniu na głównej płycie stadionu. Reszta na bocznej. To boisko musi być odpowiednio nawadniane, trawa przycinana.

I dodał:
- Pan przewodniczący mówił, że nie można wybierać między boiskiem a drogami. Oczywiście, że nie można, ale rozmawiamy na temat priorytetów. Ważniejsze jest to, żeby poprawić stan dróg i żeby dzieci bezpiecznie dojechały do szkoły.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto