Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Wicko. Mieszkańcy Wrześcia chcą wstrzymania budowy biogazowni

Robert Gębuś
Robert Gębuś
Mieszkańcy Wrześcia (gm. Wicko) protestują przeciwko budowie biogazowni. Obawiają się fetoru, wpływu na zdrowie i spadku cen ich nieruchomości. Grożą cywilnymi pozwami jeśli inwestycja zostanie zrealizowana a urząd gminy zapewnia, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem.

Przeciwko budowie biogazowni podpisało się blisko 200 mieszkańców gminy Wicko. Inwestycja powstaje kilkaset metrów od zabudowań i chociaż gminni urzędnicy zapewniają, że będzie ona nowoczesna a uciążliwość niewielka, to mieszkańcy są przekonani, że od fetoru nie uciekną. W założeniu biogazownia ma być zasilana surowcami roślinnymi: kiszonką z kukurydzy, sianokiszonką oraz gnojowicą.

- Nie jest tajemnicą, że biogazownie mają w Polsce złą sławę wynikającą z wydzielanego odoru, który niszczy życie. Boimy się smrodu, tego że nie wyjdziemy z dziećmi na spacer, nie będzie można otworzyć okien

– mówi Roman Nowak, mieszkaniec Wrześcia.

- Na dodatek odór jest niemierzalny. Inwestor powie, że jemu pachnie fiołkami i dolarami, a mieszkańcy będą mieli problem, żeby wywiesić pranie. Tak to właśnie jest, kiedy biogazownia jest blisko siedlisk ludzkich.

Protestujący twierdzą, że nie są przeciwnikami samej inwestycji, ale jej lokalizacji.
Daniel Mularczyk który prowadzi firmę we Wrześciu obawia się, że kiedy biogazownia powstanie będzie musiał szukać sobie innego miejsca do życia.- Zatrudniam kilkanaście osób m.in. z tej miejscowości - mówi. - Powiadomiłem pracowników, że jeśli będę czuł dyskomfort, zwolnię ludzi, sprzedam to i wyprowadzę się stąd. Niedawno urodziło mi się dziecko. Nie po to budowałem dom, który jest moim azylem i miejscem odpoczynku żebym musiał stąd uciekać, ale jeśli będę czuł dyskomfort, to tak zrobię.

Oglądali biogazownię w Niemczech

Plany budowy biogazowni przez prywatną spółkę PW Energie Odnawialne pojawiły się już w 2011 roku. Sporządzono plan zagospodarowania przestrzennego dla tej inwestycji, gmina wyłożyła go do wglądu, informacja pojawiła się m.in. w mediach i na stronie gminy. Pod koniec grudnia 2011 gmina zorganizowała konsultacje społeczne o których, jak twierdzi powiadomiła mieszkańców. Jednak pojawiły się na niej zaledwie 3 osoby. Za to kilkudziesięciu mieszkańców przyszło na nieformalne spotkanie zorganizowane później przez inwestora, a w połowie marca 2012 sfinansował on wyjazd do Niemiec dla zainteresowanych m.in. sołtysów, by mogli się przyjrzeć działającej tam biogazowni o podobnej technologii.- Dowiedzieliśmy się od inwestora, że zabrał kilku mieszkańców na wycieczkę do Niemiec, żeby ich przekonać. Prawdopodobnie pokazano im znacznie mniejszą instalację od planowanej u nas i przedstawiono tylko zalety takiego pozyskiwania energii i ciepła, bez skutków negatywnych -uważa Roman Nowak- Nasz kolega, który tam był i wtedy to legitymizował, teraz ma zupełnie inne stanowisko.
Ostatecznie, według informacji gminy, ok. 20 osób było za budową biogazowni. Oświadczenia o braku sprzeciwu podpisali także właściciele nieruchomości sąsiadujących z planowaną inwestycją. Jednak zdaniem protestujących, to jest zdecydowanie za mała grupa, by legitymizować budowę. -

Jak często to w życiu bywa, gmina proceduje bardzo istotne plany. Formalnie daje zgodę na tego typu inwestycje, a mieszkańcy żyją w nieświadomości i dowiadują się zdecydowanie za późno

-uważa Roman Nowak, który podkreśla, że organizatorzy protestu kontaktowali się w tej sprawie z inwestorem i gminą.

- Prosiliśmy, żeby to zatrzymać i sprawdzić, czy wzięto pod uwagę wszystkie możliwe negatywne skutki tej inwestycji. Inwestor twierdzi, że wszystko przebiegło zgodnie z zasadami, ale to stanowczo podważamy. Skoro jest tak duży brak informacji wśród mieszkańców oznacza to, że konsultacje się nie odbyły, a jeśli się odbyły, to były pozorne. Cześć osób rzeczywiście jest za tą inwestycją, ale to zdecydowana mniejszość i jest ich za mało, by ją legitymizować.

W 2012 roku na budowę biogazowni zgodziła się rada gminy. Gmina podkreśla, że inwestycja uzyskała wszelkie potrzebne zgody, w tym wydano 3 decyzje środowiskowe, Określono w nich, że mogą być w wykorzystywane tylko odpady pochodzenia roślinnego, czyli kiszonka kukurydziana, sianokiszonka i gnojowica, kategorycznie zakazano stosowania pulpy ziemniaczanej, przemysłowych odpadów ściekowych i odpadów rybnych, oraz zwiększono dopuszczalną moc biogazowni z 850 KW do 999 KW. Ta ostatnia decyzja jest o tyle istotna, że umożliwiała budowę biogazowni bez raportu środowiskowego, który wymagany jest przy instalacjach powyżej 1 MW. - To wynika z przepisów - informuje Beata Ozimek z Urzędu Gminy Wicko. -Przeprowadzono skrócone postępowanie środowiskowe.

Przebudzenie

Przez lata o inwestycji było cicho, a w listopadzie budowa biogazowni ruszyła pełną parą. Kiedy na teren budowy wjechał ciężki sprzęt, na płotach posesji we Wrześciu zawisły banery sprzeciwiające się inwestycji. Rozpoczęła się też zbiórka podpisów, a do urzędu gminy wpłynął list otwarty od mieszkańców. Nagle okazało się, że wielu mieszkańców nie ma pojęcia, co jest budowane za ich miedzą.

- O budowie dowiedziałem się w dniu symbolicznego wbicia łopaty. Przejeżdżając drogą wojewódzką zobaczyłem napis "biogazownia", skontaktowałem się z mieszkańcami, czy ktoś coś wie na temat biogazowni

- mówi Roman Nowak.

- Okazało się, że inwestycja jest od wielu lat planowana, a mieszkańcy nie wiedzą i nie mają świadomości tego co się dzieje. Zaczęliśmy zbierać podpisy, by próbować zatrzymać tę inwestycję przynajmniej do rozmów na temat skutków jakie niesie dla nas ta inwestycja.

Protestujący tłumaczą, że tereny mają walory turystyczne, które przez budowę biogazowni Wrzeście może stracić i podkreślają, że wybierając tu miejsce do życia, nie mieli pojęcia, że będą mieli takie sąsiedztwo.

-Nasza miejscowość zostanie pozbawiona jakiejkolwiek szansy rozwoju. Nie możemy tego pojąć, jest nowa ścieżka rowerowa, przyjeżdża tu masę sportowców z całej Polski, promujemy tę gminę

– denerwuje się Roman Nowak, który sam czynnie uprawia sport.

- Przecież można było tu postawić panele fotowoltaiczne, a nawet kolejny wiatrak. Ale nie biogazownię, której konsekwencje odczujemy wszyscy. Ten ferment i gnojowica ma jeździć w tą i z powrotem obok szkół, podwórek, sklepów, ciasnych uliczek?

-dopytuje.
Zdaniem urzędników gminy, mieszkańcy nie mają się czego obawiać. Zapewniają, że instalacja ma być nowoczesna i szczelnie zabezpieczona przed wydostawaniem się odoru. Jednak całkowicie bezwonna nie będzie.

- Zgodnie z decyzją środowiskową, wszystko ma być w hermetycznych zbiornikach, z uszczelnionym podłożem

– informuje Beata Ozimek.

-Mogą być jakieś chwilowe uciążliwości przy przeładunku. Ale to jest takie typowy, wiejski zapach, jaki występuje w okresach jesienno-wiosennych podczas wywożenia obornika

- tłumaczy.
Biogazownia ma być gotowa w przyszłym roku. Według nieoficjalnych informacji ma ogrzewać m.in. pobliską szkołę, ale nie tylko. Urzędnicy podkreślają, że do gminy wpłyną podatki, a instalacja będzie produkowała i sprzedawała zieloną energię, która coraz częściej zastępuje tę konwencjonalną. - Jeśli zostaną podpisane stosowne porozumienia to ten gaz będzie dystrybuowany nie tylko do pobliskich szkół czy instytucji państwowych, ale też do prywatnych odbiorców - mówi Beata Ozimek.

Zapowiadają sądowe batalie

Protestujący mieszkańcy twierdzą, że nie odpuszczą. Zaznaczają, że budowę współfinansuje Unia Europejska i zamierzają poinformować właściwe instytucje, że unijne pieniądze wspierają kontrowersyjny społecznie projekt. Zapowiadają też skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego , a jeśli i to zawiedzie, walkę w sądzie.

- Będziemy swoich spraw dochodzić na drodze cywilnej, bo nie będziemy mieli innego wyjścia. Żyjemy w permanentnym stresie i zakładając czarny scenariusz, będziemy musieli się stąd wyprowadzić

-zapowiada Roman Nowak.

- Za utracone z tego powodu korzyści najprawdopodobniej pozwiemy organ wydający decyzję, czyli samorząd.

Gmina podkreśla, że był czas na dyskusje i w trakcie prowadzonego postępowania środowiskowego nie były zgłaszane żadne wnioski czy uwagi a planowana inwestycja była rozpatrywana w szerokim zakresie.

- Urząd wykorzystał wszelkie możliwe narzędzia, przewidziane przepisami prawa, aby umożliwić składanie uwag w tej sprawie. Procedury były prowadzone rzetelnie i nie znajduje się w nich żadnych uchybień

- informuje Dariusz Waleśkiewicz, wójt gminy Wicko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto