- Zauważyliśmy, że to są trzy różne stada. Największe liczy bodajże 16 zwierząt - mówi jeden z bosmanów, a prezes portu dodaje: - Boimy się, że za którymś razem dziki nie tylko nastraszą naszych gości, ale i zaatakują. Ostatnio jeden z bosmanów, który chciał je przegonić, bo kilka dziewczynek nie mogło wrócić na jacht, musiał się przed dzikami schronić w budce telefonicznej - mówi Sławomir Kowalski, prezes Portu Jachtowego w Łebie. Dziki zryły także pole namiotowe przy porcie.
Busiarze chcą parkować w centrum Łeby
Będzie inicjatywa obywatelska w powiecie?
- Przychodzą tutaj najwidoczniej w poszukiwaniu odpadów. My śmieci trzymamy zamknięte w blaszanym budynku, ale próbują się do niego dostać - mówi Kowalski. - Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, kto dzikami ma się zająć. Nie przyznaje się do nich nadleśnictwo, przekonując, że w swoim zakresie ma gospodarkę leśną. - Dziki należą do gospodarki łowieckiej - powiedział nam Bogdan Cabaj, zastępca nadleśniczego, i odesłał do miejscowych kół łowieckich. Po kilku telefonach do łowczych z kół skierowano nas do głównego łowczego Polskiego Związku Łowieckiego do Słupska.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Dziennika Bałtyckiego
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?