Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

25 lat zamiast dożywotniego więzienia za śmierć dwójki dzieci w podpalonej kamienicy

Jacek Wierciński
Z dożywotniego więzienia do 25 lat pozbawienia wolności skrócił w środę 28.10.2020 r. wyrok 20-letniego Macieja D. Mężczyzna 1 października 2018 roku w nocy podłożył ogień na klatce schodowej kamienicy w Lęborku. Od ognia zginęła 16-letnia Agata i jej 13-letni brat – Janek, 4-letni chłopiec doznał ciężkich poparzeń większości ciała, a 7 innych podtruło się tlenkiem węgla i doznało lekkich poparzeń. Obecna na ogłoszeniu wyroku rodzina zmarłych dzieci – m.in. ich siostra, a jego była partnerka, nie kryła łez i mówiła, że nie wyobraża sobie, momentu gdy D. odzyska wolność.

W środę 28.10.2020 r. sprawie po apelacji obrony przyjrzał się Sąd Apelacyjny w Gdańsku.
- Sąd pierwszej instancji skazał mnie bez jakiegokolwiek dowodu , że to ja zrobiłem bo nigdy nie zrobiłbym tego swojej córce ani jej matce. Nie jestem takim potworem - przekonywał w ostatnich słowach przed wydaniem wyroku Maciej D.
O swojej niewinności mężczyzna sądu nie przekonał, jego obrońcy – mec. Magdalenie Pasiece, udało się jednak uzyskać dla znaczne złagodzenie wyroku.

- Podpalając tę stertę śmieci, która leżała w podpiwniczeniu przy schodach do piwnicy i na klatce schodowej godził się, że to zdarzenie osiągnie rozmiar gwałtownego zdarzenia o niekontrolowanym przebiegu, które ma postać pożaru

– tłumaczył sędzia Andrzej Rydzewski, przewodniczący 5-osobowego składu orzekającego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który uznał, że mężczyzna działał z zamiarem „ewentualnym”, a nie jak ustalił sąd I instancji zamiarem „bezpośrednim”.
To kluczowe dla zmniejszenia orzeczonego wcześniej wyroku dożywotniego więzienia do 25 lat za kratami, rozróżnienie, oznacza, że mężczyzna nie działał „na zimno”, z góry realizując przemyślany plan i planując zabójstwo czy zabójstwa. Dopuszczał jednak, że jego działanie może potencjalnie doprowadzić do śmierci.
Według sądu, który bazował m.in. na tym co Maciej D. powiedział policjantom wkrótce po zatrzymaniu, miał on zakładać, że pożar ugaszą strażacy, a jego celem było nawiązanie kontaktu z siostrą zmarłych Agaty i Janka – Darią, która rozstała się z nim wkrótce po narodzeniu ich wspólnego dziecka. D. najpierw 30 września 2018 r. bezskutecznie wysyłał SMS-y i dzwonił do Darii, a później („złość w oskarżonym narastała”), postanowił zrealizować swoją wcześniejszą groźbę i dokonać podpalenia śmieci w kamienicy, w której mieszkała z rodziną.

Czytaj również:Dożywocie za podpalenie kamienicy- reportaż

Oskarżony, u którego biegli psychiatrzy zdiagnozowali zaburzoną osobowość, zaburzone poczucie własnej wartości oraz osobowość o cechach dyssocjalnych – jak ocenili sędziowie, na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego – liczył na to, że samo zadymienie budynku, sprawi, że jego była partnerka poczuje się zagrożona i do niego wróci wraz z nowo narodzoną, wspólną córką. Na prawdziwość takiej rekonstrukcji zdarzeń kilku godzin z początku października 2018 r. wskazywać ma m.in. fakt, że kilka godzin po podłożeniu ognia, nazajutrz rano, podpalacz rozmawiał telefonicznie z Darią i, zgodnie z jej zeznaniami, był autentycznie zaskoczony tym, że przebywa ona w szpitalu.

- Trudno sobie wyobrazić stan faktyczny czy zdarzenie o takim przebiegu, że ktoś chce kogoś zabić, a potem rano dzwoni i jest zaskoczony, że ktoś przebywa w szpitalu – tłumaczył sędzia Andrzej Rydzewski, który zwrócił również uwagę, że w momencie tragedii Maciej D. był w wieku 18 lat i 2 dni, a wobec osób przed ukończeniem 18 roku życia polskie prawo nie dopuszcza kary dożywotniego więzienia.
Zrozpaczona rodzina zmarłych dzieci, obecna podczas ogłaszania prawomocnego wyroku, nie mogła uwierzyć w złagodzenie kary.
- On będzie mnie znowu nękał. Nie wyobrażam sobie tego po prostu. Nie godzę się z tym wyrokiem. Jestem po prostu załamana. Nie godzę się z tym – powtarzała już po opuszczeniu sali sądowej Daria.
- Jak to możliwe, żeby on po 20 latach wyszedł i moje dziecko - Maciej, czy Pola – wnuczka, zobaczyli go po tylu latach. Patrząc na swoją twarz, swoje ręce, nogi i blizny, on będzie widział tego człowieka – powiedziała z kolei matka młodej kobiety i zmarłych dzieci. - Ja wiem, że on jest młody, ale jak się podpala mieszkania, to się chyba widzi, że krzywdę można komuś zrobić. On mi zabrał dwoje dzieci, też by miała 18 lat w tym roku moja córka. Nie mogę mieć tej córki bo mi ją zabrał – dodała płacząc.
Wyrok jest prawomocny. Przysługuje od niego prawo kasacji do Sądu Najwyższego.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto