Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marszałek będzie uczył angielskiego

Magdalena Kozioł
Ryszard Pacholik, wójt Kobierzyc, języków nie zna. Ale podkreśla z dumą, że nauczył się kilku słów po koreańsku
Ryszard Pacholik, wójt Kobierzyc, języków nie zna. Ale podkreśla z dumą, że nauczył się kilku słów po koreańsku Tomasz Hołod
Prawie 100 dolnośląskich urzędników będzie mogło szlifować swój język angielski. Szkolenie zamierza zorganizować dla nich urząd marszałkowski.

- Skorzystają z niego ci pracownicy samorządowi, którzy zajmują się pisaniem wniosków o środki unijne. To ważne, bo teraz przygotowuje się je po angielsku - wyjaśnia Ilona Antoniszyn, wicedyrektor departamentu rozwoju regionalnego w urzędzie marszałkowskim.
Okazuje się, że ze znajomością języków obcych, szczególnie w małych gminach Dolnego Śląska, nie jest najlepiej. Tylko jeden pracownik gminy Wąsosz w powiecie górowskim zna biegle język angielski.

Maria Michta, sekretarz gminy, przyznaje, że jest on tłumaczem przy wszystkich oficjalnych wizytach zagranicznych, prowadzi też korespondencję z miastem partnerskim w Holandii. Jak trzeba, pomaga w pisaniu wniosków o dotacje z Unii.

W gminie Pielgrzymka w powiecie złotoryjskim w styczniu na podstawowy kurs angielskiego, który samorządowi zaproponowała jedna z prywatnych firm, zdecydowało się tylko dwóch urzędników. Danuta Kacza, sekretarz gminy, przekonuje jednak, że do tej pory żadnych kłopotów z angielskim nie było.

- Wnioski o dotację przygotowuję dwie młode, zdolne dziewczyny po studiach. Tam języka przecież się uczyły - tłumaczy Kacza.
Znajomością angielskiego nie może pochwalić się Mirosław Drobina, wójt Krośnic pod Miliczem, jednej z najlepiej rozwijających się gmin w Polsce i lidera w zdobywaniu unijnych dotacji.

- Po angielsku znam tylko "I love you" i "how do you do". I to mi wystarcza - śmieje się Drobina. W urzędzie ma jednak ludzi, którzy perfekcyjnie władają angielskim, niemieckim i włoskim. To oni biorą udział w rozmowach na wysokim szczeblu z zagranicznymi przedsiębiorcami.
- Podczas takich spotkań nie wystarczy znajomość języka na poziomie komunikatywnym, trzeba znać sformułowania techniczne - wskazuje Ryszard Pacholik, wójt podwrocławskich Kobierzyc - gminy, która przyciągnęła wielkich inwestorów m.in. LG, Cadbury, Tesco, Macro Cash & Carry czy Toshibę.

Ale Pacholik też języka nie zna. W urzędzie zatrudnił jednak kilka osób mówiących po francusku, angielsku i niemiecku. Nie ma więc problemów, kiedy zadzwoni potencjalny nowy inwestor i trzeba z nim porozmawiać.

Wójt Pacholik nauczył się za to kilku słów powitania po koreańsku. - To robi bardzo dobre wrażenie podczas oficjalnych spotkań - uśmiecha się. Przydało się podczas spotkań z szefami LG.

Problemu z porozumiewaniem się po angielsku nie ma prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. W tym języku mówi biegle. Natomiast marszałek Marek Łapiński, który szkolenia językowe organizuje, lepiej od angielskiego zna niemiecki.

od 12 lat
Wideo

echodnia Ksiądz Łukasz Zygmunt o Triduum Paschalnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marszałek będzie uczył angielskiego - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto