Jarosław Kaczyński do Gdańska nie przyjechał

Receptę na podjęcie rywalizacji partia Kaczyńskiego upatruje więc w ataku na PO. Niedzielna pomorska konwencja wyborcza PiS przebiegała pod hasłem rozliczenia rządzącej Pomorzem - jak mówią działacze partii Jarosława Kaczyńskiego - monopolistycznie, Platformy Obywatelskiej.

Program PiS można streścić hasłem - "stawiamy na zrównoważony rozwój". Na konwencji obok lokalnych liderów i kandydatów do rad gmin i Sejmiku pojawili się pomorscy parlamentarzyści partii Kaczyńskiego. Zabrakło jednak liderów z Komitetu Politycznego PiS.

Nieobecność prezesa Jarosława Kaczyńskiego usprawiedliwiła przed zawiedzionymi działaczami posłanka Jolanta Szczypińska, liderka PiS ze Słupska - Obowiązki uniemożliwiły mu przybycie do Gdańska - mówiła Szczypińska. Tego dnia prezes Kaczyński wybrał bowiem wizytę w Gorzowie Wielkopolskim. - Dziękuję, że jesteście mimo, że Prawo i Sprawiedliwość jest atakowane, jest pomawiane. Wybory samorządowe odbywają się w bardzo smutnej atmosferze, ale uwierzmy w nasz sukces, by to co na Pomorzu wydaje się niemożliwe stało się możliwe. Idziemy po zwycięstwo nie dla nas, ale dla Polski by dać szansę ludziom na ich godne życie - zagrzewała do boju działaczy PiS posłanka ze Słupska.

Gdańską konwencję PiS poprowadził sekretarz partii w okręgu gdańskim Przemysław Marchlewicz. Poddał krytyce dokonania rządzącej w regionie Platformy. - Symbolem polityki PO są puste doki upadłych stoczni, 24-procentowe bezrobocie w powiecie nowodworskim, trwająca od 25 lat budowa szpitala w Słupsku i kandydat na prezydenta Sopotu z zarzutami korupcyjnymi - atakował Marchlewicz.

Zdaniem działaczy PiS na krytykę zasługuje budowa stadionu w Gdańsku ze środków miejskich i przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego.
Po jego wystąpieniu przyszła pora na prezentację kandydatów. Oklaskami witani byli kandydaci na prezydentów i burmistrzów pomorskich miast. Szczególnie wyróżniony mógł się nimi poczuć Andrzej Jaworski, kandydujący na prezydenta Gdańska.

Na rozpoczęcie konwencji spóźnił się europoseł Jacek Kurski. Wszedł, gdy posłanka Szczypińska zakończyła już witanie gości. Ochrona BOR była bardzo dyskretna. Poproszony o zabranie głosu nie zawiódł. Obudził nieco senną salę: - Mamy do czynieni z tendencjami monopolistycznymi, a my nie potrafimy przebić się z informacją o dokonaniach PiS. Obecna władza chce pełnego komfortu, chce monopolu w mediach.

To wszystko nieładnie pachnie - grzmiał przekonując przekonanych członków partii Jacek Kurski, zbierając gromkie oklaski. - Musimy przekonać społeczeństwo analizą dotyczącą ich portfeli. Jeśli ta władza utrzyma monopol to nasz naród będzie składał się z ludzi, którzy są goli i bosi. Władza wyciąga ręce po pieniądze Polaków. Platforma sięga po grube miliardy, chce dokonać przyspieszonej prywatyzacji, rezygnując j z dywidend płynących ze spółek skarbu państwa i dokonać skoku na kasę.

Zdaniem Kurskiego to PO ponosi winę za upadłość stoczni . - To rząd Jarosława Kaczyńskiego uratował Stocznię Gdańską. Gdybyśmy byli u władzy przemysł okrętowy by istniał - zapewniał Kurski i zebrał oklaski. Europoseł w kuluarach w rozmowie z dziennikarzami komentował kilka minut wcześniej ospałość konwencji i nieobecność na niej Hanny Foltyn-Kubickiej, pełnomocnika PiS, z którą od lat jest w politycznym i personalnym sporze.- Sił wystarczyło na układanie list i wycięcie kilku radnych. Na kampanię już zdrowia zabrakło - ironizował Kurski.

Foltyn-Kubicka nieobecność usprawiedliwiała chorobą.