Dodatkowo sąd orzekł wobec niego pięcioletni zakaz hodowli zwierząt. Biznesmen musi też zapłacić 15 tys. zł kosztów procesu.
Krzysztofowi K. udowodniono, że do sierpnia 2009 roku w swej stajni w podłęczyckim Prądzewie przetrzymywał w skrajnie złych warunkach 54 konie krwi arabskiej. Zwierzęta były chore, zagłodzone, mieszkały w boksach pełnych odchodów. Żywiono je sporadycznie i pojono brudną wodą. Kilka z nich padło. Dorastającym źrebiętom nie zdjęto kantarów - skórzane pasy powrastały w ich skórę.
Makabrycznego odkrycia dokonali pracownicy Pogotowia dla Zwierząt w Trzciance. Wystąpili z wnioskiem o odebranie koni. Krzysztof K. starał się przeszkodzić w akcji, próbując sprzedać część z nich. Ostatecznie udało wywieźć wszystkie konie. Trafiły one do różnych stajni w województwie.
Przed sądem Krzysztof K. bronił się sam. Próbował udowodnić, że araby nie są jego własnością. Zeznania świadków przeczyły jego wersji. Oskarżony przestał w końcu przyjeżdżać na rozprawy. Nie było go również na ogłoszeniu wyroku.
- Wyrok jest sygnałem dla społeczeństwa, że nie wolno dręczyć zwierząt, bo grożą za to kary - mówi Grzegorz Bielawski, prezes zarządu Pogotowia dla Zwierząt w Trzciance, który był oskarżycielem posiłkowym. - Naszym zdaniem wyrok, choć niezbyt surowy, jest sprawiedliwy.
Sędzia poinformował, że wysokość wyroku (na razie nie jest prawomocny) podyktowana była faktem, że biznesmen był już pięciokrotnie karany. Dwa razy skazano go na karę więzienia w zawieszeniu.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?