Zwierzęta miały zostać tam do końca tygodnia, ale przedstawiciele Straży dla Zwierząt byli zmuszeni zmienić decyzję.
- Na terenie kompleksu pojawił się w środę przedstawiciel Kubasiewicza, który nie przebierając w słowach kazał nam się wynosić - tłumaczy Grzegorz Bielawski, prezes pogotowia. - Po tym incydencie pojawił się sam biznesmen, który usiłował rozjechać samochodem jednego z naszych wolontariuszy. Postanowiliśmy więc opuścić jak najszybciej teren stadniny.
Ewakuacja zwierząt miała rozpocząć się jeszcze w środę wieczorem, jednak biznesmen zablokował wyjazd ciężarówkom. Dopiero w czwartek w asyście policji pracownikom pogotowia udało się powtórnie wejść na teren stajni.
- Pouczyliśmy właściciela, że nie ma prawa przeszkadzać w ewakuacji zwierząt, ponieważ zostały zabezpieczone jako dowód w sprawie o znęcanie się i przekazane pod opiekę pogotowiu - mówi asp. Agnieszka Ciniewicz z łęczyckiej policji.
Podczas wywozu zwierząt biznesmenowi puściły nerwy. Przed kamerami stacji telewizyjnych klął na pracowników pogotowia i oskarżał ich o maltretowanie jego koni.
- Zarzucał nam nawet, że przetapiamy psy na smalec - denerwuje się Bielawski. - Gdy konie będą już bezpieczne, złożymy przeciw niemu pozew o zniesławienie. Jego oskarżenia słyszała cała Polska.
Ostatecznie wierzchowce wywieziono jeszcze w czwartek.
Policjanci z Łęczycy nadal czekają na ekspertyzy weterynaryjne, dotyczące koni zabranych ze stadniny w miniony piątek. Jeżeli okaże się, że były maltretowane, sprawa trafi do prokuratury.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?