Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Giersz: Wprowadzenie kuratora do PZPN jest zupełnie nieskuteczne

Redakcja
Z Adamem Gierszem, nowym ministrem sportu, byłym zastępcą Mirosława Drzewieckiego, rozmawia Robert Małolepszy
Z Adamem Gierszem, nowym ministrem sportu, byłym zastępcą Mirosława Drzewieckiego, rozmawia Robert Małolepszy Marzena Bugała
Z Adamem Gierszem, nowym ministrem sportu, byłym zastępcą Mirosława Drzewieckiego, rozmawia Robert Małolepszy

Jeden z byłych szefów sportu został zastrzelony przez gangstera, drugi właśnie wyszedł z więzienia, trzeci odszedł w związku z podejrzeniami o lobbing. W wolnej Polsce nad posadą szefa sportu ciąży jakieś fatum.
To czysty przypadek. A poza tym nie jestem przesądny.

Niektórzy mówią, że do sportu posyłają najgorszego, żeby nie zepsuł jakiejś ważniejszej działki.
Mogę tylko powiedzieć, że jestem przygotowany do objęcia tego stanowiska.

No właśnie, był Pan już szefem sportu w rządzie SLD.
Wiceszefem. Bo wtedy sport był w strukturach Ministerstwa Edukacji i Sportu. Szefową była minister Krystyna Łybacka. To jednak różnica.

Ale jednak to Pan odpowiadał za sport?
Tak.

To co wówczas udało się Panu zrobić?
Zlikwidowaliśmy Urząd Kultury Fizycznej i Sportu, instytucję z minionej epoki. Powołaliśmy Polską Konfederację Sportu.

Która była wielką porażką. Na jej gruzach utworzono Ministerstwo Sportu.
Nie sądzę. To była agencja państwowa z dużymi elementami samorządu. Rada Konfederacji złożona z przedstawicieli związków miała istotny wpływ na decyzje podejmowane przez władze państwowe.

Pomysł może i nie był zły. Tylko wykonanie do kitu. Bo w radzie byli ci sami ludzie, którzy od stu lat są w sporcie. Zmienił się tylko szyld. Sposób myślenia i działania z poprzedniej epoki.
Ja nie rezygnuję ze swojego pomysłu. Docelowo w sporcie powinno być jak najmniej państwa.

To jaka ma być rola państwa w sporcie?
Państwo ma budować obiekty, wspierać finansowo przygotowania do największych imprez. Nadzór ograniczyć do polskich związków ze względu na ich monopolistyczną pozycję w danym sporcie.

Ale to się u nas nie sprawdza. Związki w wielu przypadkach są wciąż siedliskiem leśnych Władków.
Mówimy o modelu docelowym. Mój pomysł zakłada stopniowe przekazywanie kompetencji państwa organizacjom pozarządowym. Konfederacja to był pierwszy etap. Następnym krokiem miało być połączenie Konfederacji z Polskim Komitetem Olimpijskim i stworzenie silnej organizacji parasolowej dla sportu.

Leje Pan miód na serce prezesa PKOL Piotra Nurowskiego, który nieustannie domaga się przekazania władzy nad sportem kwalifikowanym w jego ręce. Nurowski argumentuje, słusznie zresztą, że on może zatrudnić najlepszych specjalistów, którzy zajmą się planowaniem i kontrolą przygotowań do igrzysk i mistrzostw świata. Pańscy źle opłacani urzędnicy nie mogą być dobrymi fachowcami.
Będziemy o tym rozmawiać, ale od razu pojawi się pytanie, czy nasze środowisko sportowe jest już gotowe do wzięcia odpowiedzialności.

Polski Związek Piłki Nożnej na pewno nie jest, a dysponuje ogromną kasą. Wprowadzi Pan kuratora do PZPN?
To metoda nieskuteczna i powinna być ostatecznością.

300 aresztowanych, bojkot kibiców, kluby na dnie, sponsorzy się wycofują. Co się musi jeszcze wydarzyć, by była to już ostateczność?
Wierzę, że kryzys, w jakim znalazła się piłka, spowoduje oddolny ruch, który zmieni futbol. Co zmieniło odejście Listkiewicza? Wprowadzanie kuratora powoduje tylko, że środowisko się konsoliduje przeciwko państwu.

Prezes Lato bardzo nerwowo reaguje na słowo "bojkot". Wyraźnie widać, że jedynym batem na środowisko jest odcięcie od gigantycznych pieniędzy, jakie tam płyną.
To jest jeden ze sposobów. Ja naprawdę liczę na ten oddolny ruch. Budujemy Orliki, niebawem ruszy program budowy pełnowymiarowych płyt do piłki. Wokół tych obiektów będą się tworzyć społeczności, które wymuszą zmiany.

Tylko że dzieci z Orlików trafią ostatecznie do klubów. A tam korupcja.
Chyba nie można nam zarzucić, że nie walczymy z korupcją w futbolu.

Ale gdyby państwo posłało do boju 20-30 prokuratorów, a nie kilku, to może mielibyśmy z głowy tę sprawę. A tak ciągnie się i ciągnie.

Podzielam pogląd, że powinno się wzmocnić grupę, która ściga korupcję w piłce. Bo słowo "korupcja" przykleja się nie tylko do futbolu, ale do całego sportu.

Podziela Pan pogląd i...
Będę w tej sprawie rozmawiał z prokuratorem krajowym i ministrem sprawiedliwości.
Dochodzimy do Pańskiej słabości. Chce Pan rozmawiać z ministrami, ale Pan w tym rządzie nie będzie miał mocnej pozycji. Nie jest Pan politykiem PO. Ba, był Pan w rządzie SLD. Dla ministra Drzewieckiego drzwi premiera zawsze były otwarte. Pan będzie musiał posiedzieć w poczekalni.
Minister Drzewiecki miał dużą siłę polityczną. Ja jej nie mam. Ale mam zaufanie premiera. W najbliższym czasie jesteśmy umówieni na spotkanie.

Co Pan zaproponuje?
Priorytety działania Ministerstwa Sportu się nie zmieniły. Musimy mieć środki na kontynuowanie programów Euro 2012 i Orlik. No i na walkę z zagrożeniami współczesnego sportu, m.in. z korupcją.
Jeśli nie kurator, to jaki jest Pański pomysł na PZPN?
Media wpychają nas w wojnę z PZPN. Wielu ministrów uległo tej presji. Ja nie zamierzam. PZPN ma legalnie i demokratycznie wybrane władze. Dopóki te władze działają zgodnie z prawem i statutem, nie mam prawa ingerować w działalność PZPN.

Za chwilę media wsiądą Panu na głowę i będą dotąd trąbić, aż Pan się złamie lub Pana odwołają. Futbol jest na dnie i potrzebuje interwencji. Środowisko nie jest w stanie zrobić czegokolwiek, by się oczyścić.
Apeluję do PZPN o pełną transparentność.

No to może Pan apelować do końca swej kadencji.
Wierzę w instynkt samozachowawczy działaczy PZPN.

Wystarczyło posłuchać poniedziałkowej konferencji prasowej PZPN. Ci ludzie są niereformowalni!!!

Do czasu grudniowego zjazdu sprawozdawczego PZPN zamierzam odbyć wiele spotkań z ludźmi, którzy mogą zmienić polską piłkę. Na zjeździe przedstawię swoje stanowisko.

Pański poprzednik był kibicem piłki nożnej. W swej działalności skupiał się w zasadzie wyłącznie na sprawach piłki - Orliki, Euro, próba walki z PZPN. Nic innego w zasadzie go nie obchodziło. Pan wywodzi się z tenisa stołowego…
Ale w piłkę też grałem. W Olimpii Elbląg. Miałem nawet przyjemność zagrać przeciwko Kazimierzowi Deynie. To było jeszcze w juniorach. On wtedy grał we Włókniarzu Starogard.

Czyli Ministerstwo Sportu nadal będzie ministerstwem piłki nożnej.
Czy się to komuś podoba, czy nie 70 proc. polskich sportowców to piłkarze nożni. Ale zapewniam, że nie tylko piłką będziemy się zajmować.

A ma Pan jakąś swoją wielką ideę? Co Pan chce zostawić dla potomnych.

Promocja aktywności fizycznej wśród Polaków. Chciałbym, abyśmy stali się sprawnym i aktywnym społeczeństwem. Nowa ustawa o sporcie ma stworzyć warunki sprzyjające temu wyzwaniu.

Jakie są główne założenia?
Ograniczamy interwencję państwa tylko do obszarów sportu, które mają charakter państwowy, a więc reprezentacji. W pozostałych obszarach ograniczamy się do wspierania. Zamierzamy zmniejszyć liczbę związków sportowych. Dziś w niektórych dyscyplinach jest po kilka. Wprowadzamy też minima ustrojowe, które muszą spełniać statuty związków sportowych.

Jakie to minima?
Po pierwsze, obowiązek organizowania corocznych zjazdów sprawozdawczych. Po drugie, ograniczenie prezesury do dwóch kadencji. Po trzecie, zmniejszenie liczby członków zarządów do 12 osób.

Jednym słowem, znów wchodzi Pan w buty swojego poprzednika, który mówił, że chce takich zmian.
Ja przy tworzeniu ustawy od początku bardzo ściśle współpracowałem z ministrem Drzewieckim. Kadencyjność, zmniejszenie zarządów i wiele innych pomysłów to nasze wspólne idee.

Co jeszcze?
Ważnym filarem tej ustawy jest wzmocnienie klubu poprzez rozszerzenie możliwości finansowania przez samorządy. Dopuszczamy nawet taką możliwość, by miasta były udziałowcami klubów.

Już to widzę - burmistrz małego miasteczka, by spełnić swe dziecięce marzenia, wyda dwa, trzy miliony na lokalny klub piłkarski. A ten wreszcie będzie miał pieniądze na kupowanie meczów. Bo przecież inaczej nie da się awansować. No i jeszcze zamiast szkolić młodzież, kupi kilku starych wyjadaczy, co to już nie jeden mecz kupili i sprzedali.

Jeśli tak zrobi, przegra kolejne wybory. Taką mam przynajmniej nadzieję.

Mówił Pan, że chce walczyć nie tylko z korupcją, ale ze wszelkimi patologiami sportu, czyli...?
Wprowadzamy oddzielny rozdział w kodeksie karnym dotyczący przestępstw w sporcie. W ustawie jest zapis, że za podawanie dopingu małoletnim lub zawodnikowi bez jego wiedzy będzie więzienie. Rozszerzamy karalność korupcji także do działań bukmacherskich.

Konfederację Sportu chce Pan odbudować?
W każdym kraju UE jest jakaś forma konfederacji. Bo rząd nie może rozmawiać z 60 związkami z osobna. Ta organizacja jest partnerem dla ministra. Rozmawia o tym, ile i na co trzeba pieniędzy, jak je dzielić, jakie są priorytety itd. W wielu krajach te konfederacje łączą się z narodowymi komitetami olimpijskimi. Tak niedawno stało się w Niemczech. My oczekujemy takiego partnera. Bo ja nie chcę być ministrem, który arbitralnie decyduje o kierunkach rozwoju sportu. Może docelowo będzie tym partnerem PKOL. Już obecnie opinia komitetu jest ważna. A rozdział środków będzie się w przyszłości odbywał w drodze negocjacji.

Jednym słowem związki, które mają przebicie w mediach, będą się miały coraz lepiej. A zapasy czy podnoszenie ciężarów zaczną biednieć, bo nie są medialne.
Na pewno zależy nam na tym, by polski sport odnosił sukcesy w dyscyplinach ważnych dla całego świata. Nasi sportowcy przywożą rocznie ponad 600 medali z mistrzostw świata i Europy. W sportach olimpijskich jest tak, że więcej medali zdobywamy w konkurencjach nieolimpijskich. To jest ucieczka przed konkurencją. Tego chcemy uniknąć.

Kto będzie dzielił kasę, oceniał programy, negocjował?
Mamy teraz zespół metodyczny przy Centralnym Ośrodku Sportu. Chcę, by włączył się także Instytut Sportu.

Najbardziej skostniała instytucja w polskim sporcie.
Chcemy to zmienić. Już dziś instytut realizuje duży grant, który pozwoli mu stanąć na nogi, a dotyczy oceny przydatności młodych ludzi do poszczególnych dyscyplin.

Przygotowania do Euro to był mocny punkt Drzewieckiego. Ale muszą być jakieś słabe ogniwa w tym projekcie. Co idzie nam źle?
Na liście projektów Euro jest 360 przedsięwzięć. 70 proc. z nich realizowanych jest terminowo, 20 proc. jest opóźnionych, 10 proc. ma opóźnienie krytyczne. Żaden z tych ostatnich projektów nie jest kluczowym dla Euro.

Tyle że te 10 proc. to są projekty, które miały zmieniać życie Polaków już po Euro. Autostrady, obwodnice czy choćby druga linia metra w Warszawie. A przecież w Euro właśnie o skok cywilizacyjny miało chodzić, a nie o kilka stadionów.
Dworce czy autostrady powstałyby bez względu na to, czy mielibyśmy Euro, czy nie. W latach 2007-2013 Polska otrzyma ponad 60 mld euro z UE. W większości te pieniądze mają być przeznaczone na infrastrukturę. Co najwyżej więc przed mistrzostwami nie zdążymy oddać do użytku jakiegoś fragmentu drogi. Ale jeszcze raz powtórzę, żaden kluczowy obiekt nie jest zagrożony.

Nie chce Pan znaleźć negatywów, to ja znajdę. Budujemy stadiony, drogi, hotele, ale nie słyszałem o żadnym projekcie promocyjnym Polski przy okazji Euro.
Ta kampania zacznie się w przyszłym roku. Program nazywa się "Promujmy Polskę Razem" i ma trzy wiodące tematy - Euro 2012, Rok Chopinowski i prezydencję Polski w Unii Europejskiej. W budżecie jest na to zarezerwowane 30 mln euro.

Prezes spółki PL.2012 Marcin Herra może czuć się bezpieczny?
Bardzo cenię kompetencję całego zarządu spółki PL.2012.

I te wielkie premie też by Pan im przyznał?
Premie rzeczywiście były wysokie. Może trzeba by je wypłacać za sukces końcowy, a nie postęp prac.

Orliki są piękne. Ale tak naprawdę dla sportu nie mają znaczenia. Pieniądze, które przeznaczacie na instruktora, wystarczają na to, by zajął się dzieciakami przez pięć godzin. Mamy więc do czynienia z dozorcą, a nie animatorem sportu

Państwo wszystkiego nie załatwi. Te Orliki są w konkretnych gminach. Do nich należą. Do gmin więc należy zadbanie o to, by Orliki żyły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Adam Giersz: Wprowadzenie kuratora do PZPN jest zupełnie nieskuteczne - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto