Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szef sekcji piłkarskiej w Pogoni Lębork Marcin Gosz o rewolucji w drużynie

Marcin Kapela
Marcin Gosz, wiceprezes Pogoni Lębork ds. piłki nożnej
Marcin Gosz, wiceprezes Pogoni Lębork ds. piłki nożnej Marcin Kapela
Przed piłkarską wiosną Pogoń wymieniła połowę pierwszego składu. Czy lepsi piłkarze zmienili gorszych? Jedno jest pewne - Pogoń ma się utrzymać w IV lidze.

Na zaproszenie burmistrza odbyliście ostatnio spotkanie z władzami miasta. O czym była mowa?

O tym, że są czynione starania w sprawie sztucznej murawy na stadionie. Na mechaniku miałaby powstać bieżnia, boisko do koszykówki itd. Stadion miejski ma być typowo piłkarski, a na mechaniku obiekt typowo lekkoatletyczny. Otrzymałem gratulacje od burmistrza za wybór na funkcję prezesa sekcji i życzenia spełnienia marzeń. Mają być następne spotkania, bo chcemy ruszyć sprawę hali miejskiej i sztucznego boiska przy Gimnazjum nr 2. To jest problem, który nas pali, żebyśmy mogli w pełni skorzystać z tego boiska i z szatni, które znajdują się w szkole. Lepszego sztucznego boiska, jeśli chodzi o elementy piłkarskie, nie ma w Lęborku – jest boisko w długość i boiska w szerokość.

To pierwsze pana okno transferowe i od razu taki rozmach. W tygodniku użyłem określenia „rewolucja kadrowa w Pogoni”. Zgadza się pan z takim stwierdzeniem?
Oczywiście. Wymienić 5-6 osób, czyli ponad połowę pierwszej jedenastki to jest bardzo dużo. Jak sprowadzamy zawodników, to generalnie do pierwszego składu.

Jak przebiegały negocjacje z działaczami z innych klubów?

Pierwsze telefony wykonałem już w grudniu, ale szło fatalnie. W styczniu już coś się zaczęło. Największego przyspieszenia sprawy nabrały w lutym. Wiązało się to też z tym, że Gryf Wejherowo jeszcze nie miał listy zawodników, z którymi chce się rozstać. Pierwszym transferem było wypożyczenie Grzegorza Gruchały z III-ligowej Cartusii Kartuzy. Powiedział o nim Kacper Markowski. Działacze z Kartuz byli bardzo zadowoleni, że ich zawodnik będzie grał w IV lidze, a nie gdzieś tam w A czy B klasie, ale nie chcieli słyszeć o transferze definitywnym. Gruchała jest po kontuzji i po rundzie wraca do Kartuz. Kolejnym zawodnikiem był Łukasz Beyl, który już od grudnia kontaktował się z trenerem Rubajem, zgłaszając, że nie chce grać dłużej w Murkamie Przodkowo, ale w Pogoni. W styczniu dogadaliśmy się z prezesem Jaskulskim i po około 2 tygodniach, kiedy chcieliśmy finalizować transfer, przysłał do klubu faks z zaporowymi warunkami. W ciągu następnych 3-4 tygodni uruchomiliśmy różne kontakty, także pomoc trenera Rubaja. Prezes Jaskulski zmienił zdanie, pojechałem do niego i temat został załatwiony. To była super wizyta. Murkam to fajny klub pod względem organizacyjnym. Ich przewagą jest to, że dysponują obiektami sportowymi i prowadzą tak naprawdę działalność gospodarczą, chociaż sami też muszą utrzymywać obiekty. W statucie to mają. Organizują koncerty, konkursy miss i na tym dodatkowo zarabiają. Non stop są tam jakieś imprezy.

Jak udało się wypożyczyć za darmo z III-ligowego Gryfa Wejherowo Łukasza Basińskiego i Pawła Sobczyńskiego? Czy to prawda, że Pogoń miała pierwszeństwo nawet przed lepszymi klubami, które oferowały konkretne pieniądze?

Myślę, że to były najszybsze transfery w IV lidze w tym roku. Najpierw z trenerem Rubajem skontaktował się trener Gryfa Grzegorz Niciński, że jest dwóch fajnych zawodników na wypożyczenie, o których nie wie jeszcze żaden klub. Pomógł nam Irek Dubicki z firmy Eldom, który zadzwonił do prezesów Gryfa. Po 15 minutach skontaktował się z nami dyrektor sportowy Gryfa Wiesław Renusz, że zawodnicy zostali poinformowani i czekamy tylko dogranie szczegółów. Wszystko odbyło się w niecałe pół godziny. Teraz są wypożyczeni, ale po sezonie wrócimy do rozmów. Inne kluby nie wierzyły, że ci zawodnicy są już dla nich niedostępni. Następnego ranka były już przygotowane umowy. Oni są tak naprawdę prezentem dla nas od firmy Eldom, która bardzo nam pomogła.

Do Pogoni trafił także 25-letni bramkarz Mateusz Imianowski z III-ligowej Olimpii 2004 Elbląg. Zawodnika młodego, a już z takim doświadczeniem na boiskach II i III-ligowych, nie było dawno w Lęborku. Jak udało się jego przekonać do gry w Pogoni?

Szukaliśmy na gwałt bramkarza. Rywalizowaliśmy o niego z III-ligowym Koralem Dębnica, który bardzo chciał mieć go u siebie. Przyjechał na trening, patrzymy bardzo pewny siebie, jeszcze nie wiedzieliśmy, że ma taką kartę piłkarską. Mógł grać w III lidze, ale postawił na swój rozwój, bo w Elblągu nie był pewny swojej przyszłości. Jego transfer jest definitywny, ale Pogoń nie ma być dla niego wiecznym klubem, bo w perspektywie chce się wybić i zaistnieć na rynku trójmiejskim. W poniedziałki, środy i piątki trenuje w Pogoni plus mecz, we wtorki w Gryfie Wejherowo, który mu się przygląda, a w czwartki w drugiej Arce. Dwa treningi typowo bramkarskie.

Jako ostatni został wypożyczony 20-letni Kamil Ulanowski z IV-ligowego rywala Pogoni Pomorza Potęgowo. Dlaczego postawiliście na niego?

Transfer niespodziewany, ale z tego, co pokazuje w sparingach, to jest to klon Dariusza Ulanowskiego (ojciec chrzestny Kamila, najwięcej meczów w historii Arki Gdynia, w latach dziewięćdziesiątych grał także w Lęborku, wznowił grę i jesienią grał w Pomorzu – dop. red.), jeśli chodzi o waleczność, zadziorność. To są jednak geny. Skazany w Pomorzu na głęboką rezerwę po rozmowach trenera Rubaja z Dariuszem Ulanowskim trafił do Pogoni. Pomorze zastrzegło sobie jednak, że nie może zagrać przeciwko swojej byłej drużynie, co jest dla mnie absurdalne, że boją się rezerwowego u nich. Kamil jest bardzo zawiedziony, bo chciał udowodnić, że oni się mylili, zagrać na dużej ambicji, ale niestety nie może. Zawodnik przede wszystkim chce grać. Zwiększy też konkurencje wśród naszych młodzieżowców, co wpłynęło mobilizująco na nich, szczególnie na Szymona Bacha, który widzi, że Kamil jest próbowany na jego pozycji, mimo, że przychodził do nas jako pomocnik. W pomocy jednak nie ma szans i prawa obrona jest to pozycja, na której może się sprawdzić. Był taki sparing ze Sławą Sławno, w którym Bach zagrał ostatnie 20 minut meczu i było to chyba najlepsze jego 20 minut w Pogoni. To są słowa trenera, który takiego Bacha jeszcze nie widział.

Czy trener konsultuje z panem jako prezesem sprowadzenie nowych zawodników, czy jest pan wykonawcą jego wniosków?

Działamy razem. Najpierw sprawdzamy przydatność na boisku, po tym są rozmowy z klubami.

Czterech z sześciu zawodników jest wypożyczonych tylko do końca sezonu. Nie obawia się pan zarzutu o doraźne działanie mające na celu utrzymanie Pogoni w IV-lidze, a później nie będzie kim grać ?

Nie obawiam się. Jeśli spadniemy, czego w ogóle nie zakładam, to mamy czterech naszych zawodników na wypożyczeniach, dochodzi do tego Beyl, a to jest naprawdę duża moc, jeśli chodzi o środek pola. Poza tym mamy zdolną młodzież w juniorze A, która zdobywa doświadczenie w Pomorskiej Lidze Juniorów, a niektórzy z nich z powodzeniem mogą grać w klasie okręgowej i to jest nasza alternatywa.

A odejścia których z pięciu zawodników, mam tu na myśli Grzegorza Kowalskiego, bramkarza Bartosza Kortasa, Grzegorza Smolarka II, Adama Wolszlegiera i Ernesta Skórkę, najbardziej pan żałuje ?

Grześka Smolarka, nad którym się najdłużej zastanawialiśmy, ale zadecydowały finanse. Zależało mi bardzo, żeby znalazł klub, bo dosyć późno został skreślony. W związku z tym nie chcieliśmy robić większych problemów i blokować. Przede wszystkim liczy się dobro piłkarza. Najbliższym klubem były Anioły Garczegorze. Grzesia Kowalskiego, bo to wychowanek Pogoni, który wrócił do klubu i grał przez ostatnie lata, ale na pozycji środkowego pomocnika przegrywał rywalizację sportową z Beylem. Musimy patrzeć na sport, nie na sentymenty, trzeba mieć trochę grubą skórę. Obym nie żałował.

Czy musiało tak być, że żeby kilku nowych mogło przyjść, kilku musiało odejść? Nie ma pan wątpliwości, że lepsi zamienili gorszych piłkarzy ?

Nie był też tak, że jak przyszli nowi, to tamtych już nie było. Mieliśmy okazję sobie wszystkich porównać. Czy będą lepsi, to się okaże. Nie ma gwarancji, to jest sport. Robiliśmy transfery z myślą, że przychodzą lepsi. Jak popatrzymy na tych, którzy przyszli, to są to zawodnicy, którzy gdzieś tam grali, jak Imianowski, Beyl, Sobczyński, Basiński, każdy wyżej niż IV liga, więc postęp sportowy powinien być. To jest kwestia poukładania, zgrania, bo było bardzo mało czasu, transfery były robione bardzo późno, last minute można powiedzieć. Czy zdążą się zgrać, żeby tworzyli zespół, a nie byli grupą indywidualności, co mogliśmy zobaczyć w pierwszej połowie sparingu z Bytovią II Bytów. Kiedy po przerwie zaczęli grać ze sobą efektem były dwie bramki.

Czy wymiana tylu zawodników była podyktowana także tym, że pan jako nowy człowiek w piłce, a od grudnia szef sekcji piłkarskiej w Pogoni, nie chciał po zaledwie kilku miesiącach pracy być kojarzonym ze sportową degradacją?

Transfery przybrały na mocy po porażce w sparingu 0-7 z III-ligowym Gryfem Słupsk oraz 0-3 z A-klasowymi rezerwami Bałtyku Gdynia, chociaż przecież i Bayer Leverkusen przegrywa 1-7 i nie wyrzuca się zawodników. Te porażki dały nam do myślenia. Gryf obnażył nasze bardzo duże braki, co może było też spowodowane tym, że mało trenowali na dużych boiskach, bo były to tylko orliki.

Nie wierzył pan, że w tym składzie z jesieni Pogoń utrzyma się ?

10 porażek przy 4 zwycięstwach, to coś mówi. Potrzebny był bramkarz, środkowy obrońca, pomocnik. Bardzo liczę na naszą „ratuszową” młodzież, szczególnie na Bartka Żmudzkiego, że będzie podstawowym, żelaznym zawodnikiem.. Mamy przed sobą 13 meczy, 7-8 trzeba wygrać, oby porażek nie było. To będzie 13 meczy na podwyższonym ryzyku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto